Całość jest za duża
Michał Domagalski
Strona cyklu
Re:cyklizacjeMichał Domagalski
Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota w latach 2015-2016. Debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015, w 2018 roku ukazała się jego pierwsza książka poetycka - Poza sezonem. Mieszka w Poznaniu.
Dwa tygodnie zastanawiałem się, czy poświęcić jakiekolwiek zdanie pisane kolejnej odsłonie Stacji Literatura. Cóż można napisać, nie powtarzając innych, nie wpadając w banały lub nie tworząc kopii własnych uwag z poprzedniego roku, kiedy to z ramienia portalu Wywrota.pl przyglądałem się w Stroniu Śląskim literackim wojażom jako dziennikarz.
Tym razem – podobnie jak i poprzednio – nadmiar spowodował, że należało selekcjonować spośród obszernej propozycji te bardziej przylegające do własnego gustu, bo nie na miejscu byłoby użyć epitetu lepsze. Przyciągały występującymi (by wymienić tylko Korę, Olgę Tokarczuk, Jacka Dehnela), kusiły różnorodnymi pomysłami na literaturę (od spojrzeć zagranicznych: Urszula Chwalba, Biagio Guerra, Ryan van Winkle; do zderzeń różnych – jeśli tak wypada to ująć – poetyk w trakcie jednej rozmowy: Robert Rybicki z Darem Meneli obok Piotra Matywieckiego z Palamadesem), ujmowały spontanicznością (czytanie przez zebranych poetów wierszy niespodziewanie zmarłego 3 września Johna Ashbery’ego). Dodajmy, że pracownie, których przybywa, odbywały się równolegle. Na szczęście były mocno sprofilowane, co umożliwiało selekcję, ale równocześnie uniemożliwiało tworzenie relacji z całości.
Całość jest za duża. Tym bardziej, że w Stroniu Śląskim zrobiło się prawdziwie festiwalowo. Już nie tylko zaplanowane wydarzenia, ale także atmosfera dookoła CETIK‑u. Literatura przelewała się na wielu płaszczyznach. Trzeba naprawdę niezwykłej siły woli, aby rozmawiając z tymi, których się zna oraz z tymi, których właśnie się poznaje, trzymać się pierwotnie skreślonego planu.
Kiedy się pomyśli, że Stronie Śląskie staje się w trakcie Stacji Literatura miejscem spotkań, to porzuca się szkolną potrzebę tworzenia relacji. Chyba że chodzi o relacje innego typu. O te spotkania z ludźmi widywanymi – bywa – raz na rok. Zdarza się, że i z osobami widzianymi ostatni raz 16 (!) lat temu.
Jeśli cokolwiek warto dodać do tej opowieści o Stacji Literatura 22 z mojej strony, aby uzupełnić budowany w różnych relacjach obraz, to właśnie to: spotkałem Bartka Zdunka. Razem zaczynaliśmy studia filozoficzne jakieś 16 lat temu, które ja pieczołowicie porzuciłem. Na Stacji Literatura spotkaliśmy się pierwszy raz od tamtego czasu. Zasiedliśmy w jednym pokoju w Apartamentach Czarna Góra, aby wysłuchać wykładu Romana Honeta oraz podyskutować z Joanną Mueller w ramach Pracowni Pierwszej Książki. Potem przedostaliśmy się do CETIK‑u, aby odnawiać znajomość.
Czy to uzupełnia cokolwiek? Nie wiem. Czy dokłada do relacji z festiwalu Biura Literackiego jakiś fragment? Nie wiem. Jeśli tak, to niewiele. Bo całość jest bardzo duża. Liczba wydarzeń wpisanych w plan – przytłacza, jakość wydarzeń niezaplanowanych – zadowala.
Czy warto? Wiem na pewno, że – jak pisał w felietonie Jak było Bohdan Zadura: Gdybym tego teraz nie zapisał, nie zapisałbym nigdy.