Ewa Lipska, Ostatnie słowa
Tadeusz Dąbrowski
Strona cyklu
W metaforzeTadeusz Dąbrowski
Urodzony w 1979 roku, poeta, eseista, redaktor dwumiesięcznika literackiego „TOPOS”. Publikuje m.in. w „The New Yorker”, „Paris Review”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ogłosił siedem tomów wierszy, ostatnio Środek wyrazu (a5, 2016), oraz powieść Bezbronna kreska (Biuro Literackie, 2016). Laureat m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich (2009) oraz Nagrody Fundacji Kultury Polskiej, którą otrzymał od Tadeusza Różewicza. Tłumaczony na ponad dwadzieścia języków. Mieszka w Gdańsku.
Ewa Lipska
Ostatnie słowa
Może lepiej
że nie zdążyliśmy
powiedzieć sobie
tych ostatnich słów.
Ostatnie słowa
mogłyby nas zawieść.
Zbyt żywo
dotyczyć tematu.
Nieostrożnie
zawadzić mogły
o czas przyszły.
Przedwcześnie pogrzebać
coś w nas.
Mogłyby nie mieć
nic do powiedzenia.
Mogłyby mówić
ponad wszelką miarę.
Powiedzieć do nas
o wiele za wszystko.
Jak czynny wulkan
pod tweedowym niebem.
Może lepiej
że nie zdążyliśmy
powiedzieć sobie
tych ostatnich słów.
W ostatnich słowach
zamknięty jest głuszec.
„Głuszec (Tetrao urogallus) jest jednym z najpiękniejszych polskich ptaków. Kiedyś był cennym gatunkiem łownym. Zabijany dla mięsa, ale przede wszystkim dla niezwykle cennego trofeum i doznań, jakie myśliwemu zapewniały polowania na tokach” – informuje mnie portal ekologia.pl. W Wikipedii zaś doczytuję, że to największy ptak grzebiący Europy.
Jakże ten wiersz się iskrzy na obrzeżach słów i zaprasza do ich wnętrza. Kusi domniemanymi, ale silnie osadzonymi w etymologii znaczeniami: „Ostatnie słowa mogłyby nas zawieść” – czytam, i choć oczywiste jest, że „zawieść” znaczy w tym przypadku tyle, co „rozczarować”, to gdzieś w tle pobrzmiewa mi „zawodzić”, a więc bezokolicznik od „zawieść”, który ma też swoje bardziej namacalne, fizykalne, przestrzenne znaczenie. Coś mnie zawiodło do tego lasu – moglibyśmy powiedzieć. A od „zawodzić” już tak przecież blisko do „zwodzić”, co jeszcze bardziej przydaje zmysłowości tej frazie. Poetka pięknie bawi się tym „zawodzeniem”, bo kilka linijek dalej używa słowa „zawadzić”, które brzmi tak podobnie, choć znaczy już coś zupełnie innego. I znowu słowo zaprasza nas do swojego wnętrza, ponieważ „zawadzić” wywołuje skojarzenie z „wadzić się” oraz z „wadą”.
Tymczasem dwa kroki dalej w tym wierszu:
Przedwcześnie pogrzebać
coś w nas.
Mnie się chce to „pogrzebać” czytać zupełnie dosłownie, organicznie: pogrzebać jak we wnętrznościach czegoś, jak w torbie, jak w urządzeniu, pogrzebać z marnym skutkiem, pogrzebać oznacza często: nabałaganić lub popsuć. Bo i cały ten wiersz jest o psuciu, o tym, jak wiele mogą popsuć w relacji dwojga ludzi nieopatrznie użyte słowa, tytułowe „ostatnie słowa”.
Pamiętacie państwo, że głuszec to ptak grzebiący? Zostańmy przy głuszcu, ponieważ właśnie on mnie w tym wierszu najbardziej interesuje. To szlachetne leśne stworzenie, któremu grozi wyginięcie, okazuje się tajemniczą ofiarą „ostatnich słów”, jest w nich zamknięte jak w klatce. Ostatnie słowa, tak często przepełnione wyrzutem, urazem, miłością własną, jadem – zabijają w nas to, co dumne i szlachetne, ale także tajemnicze, delikatne i płochliwe jak głuszec.
Możliwa jest też skrajnie odmienna interpretacja tej niezwykłej, zaskakującej i ekstrawaganckiej metafory: nazwa „głuszec” pochodzi od głuchoty. Skąd ta głuchota? Ano stąd, że głuszec wydaje odgłos składający się z czterech części, inaczej fraz, są to kolejno: klapanie, trelowanie, korkowanie i szlifowanie. Podczas szlifowania, trwającego od 1 do 1,5 sekundy, ptak przestaje reagować na bodźce zewnętrzne – głuchnie. Warto podkreślić, że wydając te dźwięki, rozkłada wachlarzowato ogon, wyciąga głowę i stroszy skrzydła. Czy nie tak właśnie zachowują się ludzie, którzy – rozstając się –wypowiadają w swoją stronę „ostatnie słowa”?
Ale może być z nami jeszcze gorzej: kiedy zamieniamy się nie tyle w głuszca, co w strzekota. Już wyjaśniam: strzekot to bezpłodna krzyżówka głuszca i cietrzewia. Słyszą już państwo, jakie znaczenia czają się w cietrzewiu?
Warto zwracać uwagę na własne słowa, bo każde z nich może być ostatnie. Oby nie były odgłosem strzekota, bezpłodnej krzyżówki głuchoty i zacietrzewienia.