03/06/19

Family Meeting

Artur Burszta

Strona cyklu

Misje niemożliwe
Artur Burszta

Menadżer kultury. Redaktor naczelny i właściciel Biura Literackiego. Wydawca blisko tysiąca książek, w tym m.in. utworów Tymoteusza Karpowicza, Krystyny Miłobędzkiej, Tadeusza Różewicza i Rafała Wojaczka, a także Boba Dylana, Nicka Cave'a i Patti Smith. W latach 1990-1998 działacz samorządowy. Realizator Niemiecko-Polskich Spotkań Pisarzy (1993-1995). Od 1996 roku dyrektor festiwalu literackiego organizowanego jako Fort Legnica, od 2004 – Port Literacki Wrocław, od 2016 – Stacja Literatura w Stroniu Śląskim, a od 2022 – TransPort Literacki w Kołobrzegu. Autor programów telewizyjnych w TVP Kultura: Poezjem (2008–2009) i Poeci (2015) oraz filmu dokumentalnego Dorzecze Różewicza (2011). Realizator w latach 1993–1995 wraz z Berliner Festspiele Niemiecko-Polskich Spotkań Pisarzy. Wybrany podczas I Kongresu Menedżerów Kultury w 1995 roku do Zarządu Stowarzyszenia Menedżerów Kultury w Polsce. Pomysłodawca Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Współtwórca Literary Europe Live – organizacji zrzeszającej europejskie instytucje kultury i festiwale literackie. Organizator Europejskiego Forum Literackiego (2016 i 2017). Inicjator krajowych i zagranicznych projektów, z których najbardziej znane to: Komiks wierszem, Krytyk z uczelni, Kurs na sztukę, Nakręć wiersz, Nowe głosy z Europy, Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty, Pracownie literackie, Szkoła z poezją. Wyróżniony m.in. nagrodą Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego IKAR za „odwagę wydawania najnowszej poezji i umiejętność docierania z nią różnymi drogami do czytelnika” oraz nagrodą Biblioteki Raczyńskich „za działalność wydawniczą i żarliwą promocję poezji”.

Od poło­wy ubie­głej deka­dy uczest­ni­czę w festi­wa­lach lite­rac­kich w róż­nych zakąt­kach na świe­cie. Odwie­dzi­łem tym­cza­sem kil­ka­na­ście kra­jów, zali­czy­łem kil­ka­dzie­siąt imprez, ale już mogę stwier­dzić – Pol­ska jest ewe­ne­men­tem. Takiej licz­by festi­wa­li nie ma chy­ba w żad­nym kra­ju. Szcze­gól­nie w obsza­rze poezji. Bywa, że w śred­niej wiel­ko­ści naro­dzie jest dosłow­nie jeden, cen­tral­ny festi­wal. U nas zda­rza się, że w tym samym mie­ście jest ich kil­ka.

Powin­ni­śmy się cie­szyć, że tyle się u nas dzie­je, ale czy taka licz­ba imprez prze­kła­da się na wzrost czy­tel­nic­twa? Uła­twia zdo­by­wa­nie nowych odbior­ców, np. dla współ­cze­snej poezji? Spra­wia, że dzien­ni­ka­rze i media w więk­szym stop­niu anga­żu­ją się w opi­sy­wa­nie życia lite­rac­kie­go? A finan­so­wa­nie imprez? Niby mini­ste­rial­nych środ­ków jest wię­cej, a jed­nak dota­cje na poszcze­gól­ne festi­wa­le są ostat­nio coraz mniej­sze albo nie ma ich wca­le, bo pie­nię­dzy nie star­cza dla wszyst­kich.

O ile w Pol­sce wciąż powo­łu­je się kolej­ne festi­wa­le, coraz bar­dziej je pro­fi­lu­jąc, o tyle w Euro­pie roz­sze­rza się pro­gra­my ist­nie­ją­cych wyda­rzeń. Inwe­stu­je w to, co już dzia­ła i funk­cjo­nu­je. Impre­zy dzia­ła­ją „po coś” i „z jakie­goś powo­du”. Nie wzmac­nia­ją wize­run­ku mia­sta, pamię­ci o jakimś twór­cy, potrze­by pod­trzy­ma­nia tra­dy­cji, uza­sad­nie­nia funk­cjo­no­wa­nia insty­tu­cji i ‒ co powin­no dawać nam szcze­gól­nie do myśle­nia ‒ ich orga­ni­za­cję powie­rza się głów­nie pry­wat­nym fir­mom.

Cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną cenio­nych euro­pej­skich festi­wa­li jest też to, że odby­wa­ją się one albo w sto­li­cach, albo w metro­po­liach. Myśli się o sku­tecz­no­ści impre­zy, a oto naj­ła­twiej osią­gnąć w dużym mie­ście. Oczy­wi­ście ist­nie­ją wyjąt­ki, jak np. Hay w Walii. Impre­zy orga­ni­zu­je się z dużym roz­ma­chem, wyma­ga­ją wię­cej przy­go­to­wań, a co za tym idzie ‒ czę­sto odby­wa­ją się one nie co roku, a co dwa lata. W prze­wa­ża­ją­cej licz­bie są one albo inter­dy­scy­pli­nar­ne, albo z domi­na­cją pro­zy.

Więk­szość sta­no­wią festi­wa­le, któ­re swój począ­tek mia­ły w poprzed­niej deka­dzie. Nie­wie­le jest reali­zo­wa­nych dłu­żej niż przez dwa­dzie­ścia lat. Mało jest takich, któ­re poja­wi­ły się w ostat­nich dzie­się­ciu. Czę­stą prak­ty­ką są filie, cze­go bar­dzo dobrym przy­kła­dem jest wspo­mnia­ny wcze­śniej Hay, reali­zo­wa­ny już w kil­ku miej­scach na całym świe­cie. Bywa też, że ci sami orga­ni­za­to­rzy reali­zu­ją kil­ka dużych imprez, tak dzia­ła np. Book­ta­ilors w Por­tu­ga­lii.

Naj­więk­sze wyda­rze­nia potra­fią zgro­ma­dzić set­ki uczest­ni­ków (Inter­na­tio­na­les Lite­ra­tur­fe­sti­val Ber­lin ponad 25 tysię­cy). Nie­mal wszę­dzie pła­ci się za wstęp, śred­nio 10 euro za jed­no spo­tka­nie. Czę­sto zapra­sza się arty­stów nie­zwią­za­nych bez­po­śred­nio z lite­ra­tu­rą (w Bar­ce­lo­nie na Kosmo­po­lis uczest­ni­czy­łem np. w spo­tka­niu z Wer­ne­rem Herzo­giem, któ­re przy­cią­gnę­ło kil­ka tysię­cy osób), a w cen­trum wyda­rzeń usta­wia „aktu­al­ne tema­ty” (świet­nie robi to Pas­sa Por­ta Festi­val z Bruk­se­li).

Publicz­ność jest cie­ka­wa nowe­go, cze­go sam doświad­czy­łem przy oka­zji dwu­dzie­stu Por­tów na dwu­dzie­sto­le­cie nasze­go festi­wa­lu, któ­re mię­dzy 2015 a 2016 rokiem z dużym powo­dze­niem zre­ali­zo­wa­li­śmy m.in. w Bar­ce­lo­nie, Ber­li­nie, Edyn­bur­gu, Haj­da­ra­ba­dzie, Kal­ku­cie, Kopen­ha­dze, Moskwie, New Del­hi, Niż­nym Nowo­gro­dzie, Oslo, Pil­znie, Pra­dze, Rydze, Tabo­rze, Tal­li­nie, Tar­tu i Wil­nie.

Śro­do­wi­sko orga­ni­za­to­rów festi­wa­li, a tak­że insty­tu­cji lite­rac­kich z Euro­py jest sto­sun­ko­wo nie­wiel­kie i dość dobrze zazna­jo­mio­ne. Spo­ty­ka­my się kil­ka razy w roku. Na przy­kład na poesie­fe­sti­val ber­lin, gdzie orga­ni­za­to­rzy zapra­sza­ją od trzy­dzie­stu do pięć­dzie­się­ciu przed­sta­wi­cie­li naj­waż­niej­szych festi­wa­li z Euro­py i nie tyl­ko. Zrze­sza­my się w róż­ne­go rodza­ju plat­for­mach i koope­ra­cjach. Reali­zu­je­my pro­jek­ty, takie jak choć­by Nowe gło­sy z Euro­py.

W Pol­sce gru­pa reali­za­to­rów imprez lite­rac­kich jest coraz licz­niej­sza, ale czę­sto patrzy­my na sie­bie jak na kon­ku­ren­cję. Bar­dzo rzad­ko odwie­dza­my swo­je impre­zy, nie wymie­nia­my się doświad­cze­nia­mi. Na odle­głość pod­pa­tru­je­my, co robią inni, wpro­wa­dza­my podob­ne pomy­sły, nazy­wa­jąc je swo­imi. Wyda­je się nam, że jeste­śmy naj­lep­si, a w takim samo­za­chwy­cie łatwo prze­cież zapo­mnieć, że razem mogli­by­śmy wię­cej!

Za sto dni Sta­cji Lite­ra­tu­ra 24. Zgod­nie ze sztu­ką orga­ni­za­cji takich imprez wła­śnie ogła­sza­my pro­gram 62 wyda­rzeń, zamy­ka­my listy Pra­cow­ni i innych towa­rzy­szą­cych imprez. Jak zawsze sta­ra­my się doda­wać choć­by drob­ne dzia­ła­nia, któ­re mają na celu inte­gra­cję róż­nych śro­do­wisk, ini­cjo­wa­nie współ­pra­cy i szu­ka­nie prze­strze­ni dla wspól­nych pro­jek­tów. Nie tyl­ko mię­dzy­na­ro­do­wych, ale tak­że kra­jo­wych.

W tym roku zapra­sza­my księ­gar­nie, któ­re nie boją się dzia­łań poetyc­kich. Liczy­my, że uda się stwo­rzyć sieć, któ­ra uła­twi pozy­ski­wa­nie środ­ków i wspól­ne dzia­ła­nia. Podob­ny pro­jekt zapro­po­no­wa­li­śmy przed rokiem biblio­te­ka­rzom. W trak­cie wrze­śnio­wej Sta­cji zapla­no­wa­li­śmy też cykl Fami­ly Meeting, do któ­re­go zapro­si­li­śmy Sta­ro­miej­ski Dom Kul­tu­ry z War­sza­wy oraz Insty­tut Kul­tu­ry Miej­skiej z Gdań­ska.

Chce­my poka­zać, że ceni­my pra­cę innych insty­tu­cji. Sta­ro­miej­ski Dom Kul­tu­ry z War­sza­wy od lat pro­wa­dzi uda­ną dzia­łal­ność lite­rac­ką, któ­rą kie­ru­je nie­stru­dzo­na Beata Gula. Rów­nie waż­nym miej­scem jest Insty­tut Kul­tu­ry Miej­skiej z Gdań­ska zna­ny z dwóch nagród lite­rac­kich i towa­rzy­szą­cych im festi­wa­li. Ola Szy­mań­ska już nie raz odwie­dza­ła Port i Sta­cję. Teraz opo­wie u nas o swo­ich doświad­cze­niach, tak­że tych zwią­za­nych z sie­cią Ver­so­po­lis.

Biu­ro Lite­rac­kie nie jest typo­wym wydaw­nic­twem czy insty­tu­cją orga­ni­zu­ją­cą festi­wal. Jeste­śmy dość dziw­nym two­rem, któ­ry dzia­ła na wie­lu obsza­rach. Za rok mamy jubi­le­usz dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia. Naszym zna­kiem roz­po­znaw­czym są misje nie­moż­li­we. Coraz bar­dziej doskwie­ra nam brak współ­pra­cy mię­dzy insty­tu­cja­mi i festi­wa­la­mi w Pol­sce. Chce­my więc zapro­po­no­wać kon­kret­ne dzia­ła­nia. Dać przy­kład, że moż­na ina­czej.