08/02/16

Filigranowe apokalipsy

Bronka Nowicka

Strona cyklu

Poręczne pudełka z zagładą. Tryptyki intermedialne
Bronka Nowicka

artystka interdyscyplinarna, pisarka, wykładowczyni Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Absolwentka PWSFTviT oraz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Publikuje w magazynach i antologiach, m.in.: „Poetry Wales”, „Modern Poetry in Translation” (Anglia, 2017), „The Cinnamon Review of Short Fiction” (Anglia, 2018), „Michigan Quarterly Review”, „Tripwire”, „LIT” (USA, 2019), „Znak” (2017/2019), „Pismo” (2019), „Powidoki” (2019/2020). Laureatka Nagrody Literackiej Nike oraz Złotego Środka Poezji za książkę Nakarmić kamień (2016). W 2017 roku została laureatką projektu New Voices from Europe realizowanego w ramach platformy Literary Europe Live i wspierającego wyróżniających się europejskich pisarzy po debiucie.

Kie­dyś pomy­le­ni mie­li mia­sta obsia­ne ze wszyst­kich stron lękiem. Wscho­dził szyb­ko, był łatwy w upra­wie, czer­nił się i odstra­szał nor­mal­nych – bali się brnąć w łany przy­po­mi­na­ją­ce noc.

Sza­le­ni rodzi­li się manu­fak­tur­ni­ka­mi. Ich umy­sły osią­ga­ły ład jedy­nie wte­dy, gdy ręce mogły wyra­biać  treść myśli. Led­wie przy­cho­dzi­li na świat, pal­ce sta­wa­ły się zakład­ni­ka­mi głów, któ­re żąda­ły mate­rii dla swych wizji. Dło­nie pozba­wio­ne rze­mieśl­ni­czej sub­stan­cji głu­pia­ły: biły same sie­bie, co dla nie­po­zna­ki nazy­wa­no kla­ska­niem, trze­pa­ły się jak pta­ki w klat­kach, rwa­ły kępa­mi wło­sy z innych ciał albo rzu­ca­ły się im do gar­deł.

Pomy­le­ni, aby unik­nąć obłę­du, już nie­mow­lę­ta uczy­li gawo­rze­nia w gli­nie. Star­sze dzie­ci wypo­wia­da­ły się w papie­rze i drew­nie, dla doro­słych surow­cem było wszyst­ko, co zdo­ła­li pochwy­cić. Raz uję­te­go two­rzy­wa nie odkła­da­li dopó­ty, dopó­ki nie sta­ło się tym, co w nim pomy­śle­li. Dla­te­go ich pra­cow­nie mia­ły roz­miar gar­ści, a każ­dy opusz­cza­ją­cy je przed­miot był minia­tu­rą.

Sza­le­ni nosi­li kafta­ny z ręka­wa­mi do zie­mi, któ­re pod­wi­ja­li za dnia, a nocą niań­czy­li w nich rze­czy. Gdy uzna­wa­li, że są goto­we, posy­ła­li je na służ­bę resz­cie. Dla lęka­ją­cych się nico­ści robi­li poręcz­ne pudeł­ka z zagła­dą, dla nie­śmia­łych – nie­po­zor­ne powro­zy, mikro­sko­pij­ne liny zacie­śnia­ją­ce wię­zi. Do wpra­wek w miło­ści kle­ili sło­dy­cze o sma­ku octu. Do ćwi­czeń w żało­bie skła­da­li kie­szon­ko­we gro­by, szczyp­ty zie­mi w ram­kach z beto­nu.

Dzi­siaj pomy­le­ni mają tyl­ko domy. W nich muli­nę, kor­do­nek, włócz­kę i bibu­łę. W nie­wo­li pro­du­ku­ją dziu­ry w wyci­nan­kach. Nastał dla sza­lo­nych czas robó­tek ręcz­nych. Maj­ster­ku­ją o niczym.


BN_Kalendarz_fotografia

Bron­ka Nowic­ka, Kalen­darz, foto­gra­fia


Bron­ka Nowic­ka, Soap­ses­sion, wideo