Kartoteka 25: Debiuty (14)
Joanna Mueller
Strona cyklu
Kartoteka 25: DebiutyJoanna Mueller
Urodzona w 1979 roku. Poetka, eseistka, redaktorka. Wydała tomy poetyckie: Somnambóle fantomowe (2003), Zagniazdowniki/Gniazdowniki (2007, nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia), Wylinki (2010), intima thule (2015, nominacje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i do Silesiusa), wspólnie z Joanną Łańcucką Waruj (2019, nominacje do Silesiusa i Nagrody im. W. Szymborskiej) oraz Hista & her sista (2021, nominacja do Silesiusa), dwie książki eseistyczne: Stratygrafie (2010, nagroda Warszawska Premiera Literacka) i Powlekać rosnące(2013) oraz zbiór wierszy dla dzieci Piraci dobrej roboty (2017). Redaktorka książek: Solistki. Antologia poezji kobiet (1989–2009) (2009, razem z Marią Cyranowicz i Justyną Radczyńską) oraz Warkoczami. Antologia nowej poezji (2016, wraz z Beatą Gulą i Sylwią Głuszak). Członkini grupy feministyczno-artystycznej Wspólny Pokój. Mieszka w Warszawie.
Nina Manel, Transparty, Stronie Śląskie 2019
Kim jest ta dziewczyna przegięta po rozpacz, ze skajem w barwie morwy, po neonowy neuron sypiąca brokatem? Lubię ją w masce, „z twarzą o imieniu dezintegracja”, lubię aleje jej poetyckich wnętrz, gdy trasy/transy wyznacza poprzez punkty sporne, przez niezborne rejsy i bezbronne porty – i bardzo lubię, jak kotwiczy w nich sens.
Ta dziewczyna ma na imię Nina, Lola, Atropa, ta dziewczyna przebiera w imionach i rolach, wkłada wdzianka Jean Harlow, Makryny, modowej królewny z New York Fashion Week. Ta dziewczyna, interaktywna jak wielkooki Furby, aktywna jak cyborgini, zna zjawiska iskrzące w synapsach, daje po oczach wiersza stroboskopowym światłem i owija paranoją jak kablem, doskonale jarzy, pod jaką „śnieżną powłoczką gotuje się szał”.
Ta dziewczyna rozciąga składnię jak slajma, ryzykuje flejmy, a głowy pakuje w obejmy. I prąd nam dociska, i idzie po rdzeń.
Piętnaście wdzięcznych wersów dla ślicznej Jean Harlow
Dziecinny serafinku, choć nie jest to hydrolat,
zachwyca ów kłos pięknem, jak driadki niedokrwistej
wanilinowe runo, srebrzysty świerczek głowy;
dwie gałki cynamonu, glans-minerały oczu.
Skraj sukni w negatywie: pierwotna forma życia,
spod ręki Max Faktora. Piastunko cnych demonów,
alchemio androgenów, majaku pedofilnych.
Syjamska siostro matki i bibelocie męża.
Pierdółko na regale w siedzibie Goldwyn Majer.
Gdy czujesz wzrok mężczyzny, odrasta ci wnet hymen.
Toksyczny twój aromat usypia marilynki,
kwiatuszku fazy nocnej, gardenio starczej chuci,
ofiaro złotej ery i bambusowej pałki,
zdradź wreszcie tajemnicę,
skrobanka czy amoniak?