Nowe sytuacje (2)
Paweł Tański
Strona cyklu
Śpiew językaPaweł Tański
Urodzony w 1974 roku w Toruniu. Historyk literatury i krytyk literacki. Autor książek o literaturze, współredaktor prac zbiorowych. Mieszka w Toruniu.
Rok 1985 przyniósł również debiutancki krążek Klausa Mitffocha – Klaus Mitffoch, zawierający szesnaście rewelacyjnych utworów, o którym już kiedy indziej i gdzie indziej pisałem, ale tu chciałbym zwrócić uwagę na piosenkę, która nie znalazła się na tym albumie, wyszła bowiem jako singiel w 1983 roku – Jezu jak się cieszę (2’11’’).
Jezu jak się cieszę
Z tych króciutkich wskrzeszeń
Kiedy pełną kieszeń znowu mam
Znowu mogę myśleć
Trochę jakby ściślej
I wymyślać śmiało nowy plan
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest
Kiedy mija, tak jak wszystko
Ta euforia kilkudniowa
Wstawać i pracować i mieć
Nie bardzo mogę
Nie bardzo chcę
Wstawać i pracować i mieć
Nie bardzo mogę
Nie bardzo chcę
Jezu jak ja lubię
Jak ja bardzo lubię
Chyba tak nie umie lubić nikt
Lubię się zaszywać
Lubię nadużywać
Szukam wciąż okazji
I je mam
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest
Kiedy mija tak jak wszystko
Wstawać i pracować i mieć
Nie bardzo mogę
Nie bardzo chcę
Wstawać i pracować i mieć
Nie bardzo mogę
Nie bardzo chcę
Jezu jak się cieszę
Z tych króciutkich wskrzeszeń
Kiedy pełną kieszeń znowu mam
Znowu mogę myśleć
Trochę jakby ściślej
I wymyślać śmiało nowy plan
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest
Piosenka Lecha Janerki wyraża radość z powodu zarobienia pieniędzy i jednocześnie ironiczny żal, że stan posiadania funduszy jest nadzwyczaj krótkotrwały. Utwór rozpoczyna się od przywołania imienia boskiego w codziennym użyciu językowym: jak podaje Słownik Języka Polskiego – „Jezu” to „wykrzyknienie wyrażające różne stany i postawy emocjonalne”, w przypadku tekstu basisty formacji Klaus Mitffoch – to wyraz radości, euforii, szczęśliwego uczucia z powodu chwilowego przypływu pieniędzy, zresztą w dalszej części piosenki wprost jest o tym mowa: „Jezu jak się cieszę”. W kolejnym wersie został użyty ciekawy rym do słowa „cieszę”, mianowicie – „wskrzeszeń”, we frazie „Z tych króciutkich wskrzeszeń”, oznaczającej właśnie zarobek. Zdrobnienie „króciutkich” dodatkowo wzmacnia efekt nietrwałości stanu posiadania funduszy. Świetnie dopełnia ten dwuwers trzecia linijka, z kolejnym rymem do wyrazu „cieszę” – „kieszeń”, w sformułowaniu: „Kiedy pełną kieszeń”. To znakomity początek piosenki, w humorystyczny, żartobliwy, pełen ironii sposób opowiadający o znanej chyba każdemu sytuacji życiowej – kiedy zarobione pieniądze topnieją w zastanawiająco błyskawicznym tempie. Kolejne trzy wersy potęgują stan euforii:
Znowu mogę myśleć
Trochę jakby ściślej
I wymyślać śmiało nowy plan
Szczególnie wartościowa jest tu fraza: „wymyślać śmiało nowy plan”, która świetnie oddaje emocje bohatera tekstu – życiową energię, poczucie siły, mocy, nadziei wygrania z kłopotami. Kolejne linijki wprost wyrażają radość z zaistniałej sytuacji:
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest
To odwrócenie szyku zdania: „nieskromnie bardzo jest” zamiast „jest bardzo nieskromnie”, także świadczy o poczuciu humoru Lecha Janerki, jest sformułowaniem ironicznym, dodatkowo wzmacniającym wymowę początkowego fragmentu tekstu, hiperbolizującym emocje związane z poczuciem szczęścia, płynącym z napływem gotówki. Ale opowieść toczy się dalej – następuje zmiana uczuć, pojawia się zniechęcenie i apatia, ponieważ fundusze się kończą i pozostaje żal, że tak krótko trwał stan radości:
Kiedy mija, tak jak wszystko
Ta euforia kilkudniowa
Wstawać i pracować i mieć
Nie bardzo mogę
Nie bardzo chcę
W drugiej części piosenki narracja dotyczy odczuć podmiotu lirycznego, który oznajmia, że darzy ogromną sympatią pewne sfery rzeczywistości, tu również mamy hiperbolizację, która podkreślić ma jakże pozytywny stosunek bohatera tekstu do niektórych elementów świata:
Jezu jak ja lubię
Jak ja bardzo lubię
Chyba tak nie umie lubić nikt
Po tym fragmencie następuje wyjaśnienie, czego dotyczy ów dobry stan śpiewającego:
Lubię się zaszywać
Lubię nadużywać
Szukam wciąż okazji
I je mam
To zatem radość płynąca z odosobnienia, z ucieczki do swoich spraw („lubię się zaszywać”, czyli chować), z pełnego oddania się swoim pasjom – „lubię nadużywać”, i nie chodzi tu, jak można by mniemać na pierwszy rzut oka, o „nadużywanie alkoholu”, a o „nadużywanie” w znaczeniu ironicznym – tak poddać się pewnym ważnym dla nas sprawom, że aż sobie zaszkodzić, zgodnie z tym, co podaje Słownik Języka Polskiego: „używać czegoś w nadmiernych ilościach, zwykle ze szkodą dla zdrowia”, w utworze Janerki chodzi zatem o używanie życia w pełni, z całą mocą. W końcowej partii tej części tekstu mowa jest również o wykorzystywaniu szans, jakie nam daje egzystencja, i tu również śpiewający basista użył ironicznego stwierdzenia:
Szukam wciąż okazji
I je mam
To poczucie panowania nad swoim życiem jest optymistyczne i pełne wigoru, jakby na przekór temu, że zarobione pieniądze tak szybko topnieją i nic nie można bez nich zdziałać, Lech Janerka wyraził tu pogląd, że sprawy ducha są ważniejsze od spraw materialnych trosk, że człowiek pomysłowy i zaradny jest w stanie sobie poradzić oraz że poczucie radości życia jest silniejsze niż przemijające walory mamony. W tle przebija również myśl o pracy, która służy nie tylko zarabianiu pieniędzy, ale jest sposobem na życie, pasją, siłą, napędzającą człowieka do działań.
Utwór kończy się tym samym fragmentem tekstu, którym się zaczynał, a zatem mamy powrót do zdań:
Jezu jak się cieszę
Z tych króciutkich wskrzeszeń
Kiedy pełną kieszeń znowu mam
Znowu mogę myśleć
Trochę jakby ściślej
I wymyślać śmiało nowy plan
I pięknie jest
Nieskromnie bardzo jest
Ta kompozycja klamrowa ma na celu podkreślenie cykliczności zdarzeń zarobkowania, pracy, odpoczynku, życia, piosenka kończy się pomyślnie, radośnie, jakby na przekór niewesołemu momentowi, gdy się stwierdza, że ma się pusty portfel…
W 1986 roku ukazała się płyta zespołu Siekiera, zatytułowana Nowa Aleksandria, zawierająca dziesięć świetnych utworów, do których słowa i muzykę napisał grający na gitarze wokalista, Tomasz Adamski. Przyjrzyjmy się piosence Idziemy przez las (4’40’’), rozpoczynającej krążek:
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las.
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów.
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las.
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów.
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las.
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów.
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las.
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów.
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las.
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów.
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las,
Idziemy przez las.
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów,
Pijani od słów.
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Idziemy przez las!
Utwór słowno-muzyczny zespołu Siekiera zawiera zaledwie dwie frazy, sześć słów,
w tym między innymi dwa rzeczowniki, jeden czasownik oraz jeden przymiotnik, powtarzane wielokrotnie. Ta lapidarność środków wyrazu językowego idzie w parze z minimalizmem muzycznym, ten zabieg artystyczny i estetyczny jest charakterystyczny dla wypowiedzi twórczej lidera grupy – Tomasza Adamskiego, który wyraża w ten sposób swój stosunek do świata, człowieka i języka – znane z hasła Awangardy Krakowskiej zawołanie: „minimum słów, maksimum treści”. Można do tego dodać oczywiście sformułowanie: „minimum dźwięków, muzyki, maksimum treści”.
Podmiot śpiewający wyraża, poprzez zastosowanie liczby mnogiej, doświadczenie nie tylko pojedynczego człowieka, ale nas wszystkich, ludzi, to opowieść o wędrówce przez życie, las jest metaforą egzystencji, niczym w Boskiej Komedii Dantego. W tej drodze przez bycie jesteśmy „pijani” – można to interpretować jako metaforę upojenia, ale też zagubienia, chwilowej ekstazy, lecz również – nienaturalnego stanu, sztucznie wywołanego. Jesteśmy jednak „pijani” nie od wrażeń płynących ze świata, ale „od słów”, oznaczać to może wyraz zarówno zachwytu nad językiem, jak i nieufności wobec niego. Mowa może przybliżać do sensu i prawdy, ale równie dobrze może mamić, zwodzić na manowce, kłamać i ranić. Warstwa muzyczna tej opowieści nie wyraża radości i ekstatycznych chwil, jest melancholijna, depresyjna, pełna smutku, bólu, niepokoju oraz zbliżania się do granic odczucia absurdu świata i poczucia obłędu, podobnie zresztą jak cała płyta Nowa Aleksandria. Bohater tych historii to człowiek w chorobie śmierci i życia, w transowych wyśpiewach próbujący wyrwać się z sieci traum i szaleństw, choroby i cierpienia. Ważny jest również kontekst tytułu płyty – to metafora oznaczająca szarą, ciasną, beznadziejną przestrzeń małego miasta, w której ludzie się duszą.
W tym znaczeniu „las” może być interpretowany jako przestrzeń chwilowej wolności, oddechu, spokoju i ucieczki. Warto jeszcze dodać, iż do płyty nie dołączono tekstów, a zatem możemy usłyszeć nie tylko frazę „pijani od słów”, lecz także: „las / pijany od słów”, w tym odsłuchu interpretacja może nam mówić o tym, iż nie tylko przestrzeń miasta jest zawłaszczona przez skażoną ludzką mowę, ale także przestrzeń „lasu”, czyli sfera wolności, niezależności i ekologicznej niszy. Takie odczytanie jest jeszcze bardziej pesymistyczne, mówi bowiem o tym, że człowiek niszczy bezwzględnie świat, w którym dane mu jest żyć.
Czas na podsumowanie. Cztery niezwykłe polskie piosenki rockowe lat osiemdziesiątych XX wieku, wyśpiewane przez cztery elektryzujące głosy: Grzegorza Ciechowskiego, Pawła Kukiza, Lecha Janerkę oraz Tomasza Adamskiego są nie tylko śladem tamtych lat, z ich beznadziejną rezygnacją, pulsującym gniewem wobec miałkich warunków życia i nieistnienia wolności, ale są również uniwersalnymi opowieściami o próbach umocowania się w egzystencjalnych zagadkach codzienności (Republika), o terapii w traumach człowieczych doświadczeń (Aya RL), o upojeniu mową i wędrówką przez życie, chorobie języka i rzeczywistości (Siekiera), wreszcie – o zwykłej radości, płynącej z zarobienia pieniędzy, by po prostu mieć na życie (Klaus Mitffoch). Wydaje mi się, że te cztery historie o ludziach, którzy zmagają się z powszedniością, polityką, światem, sobą, drogą przez bycie
i język, by jakoś przetrwać w pustce i bólu, zostaną w naszej pamięci.