03/04/17

W oczach się nie mieści

Lynn Suh

Strona cyklu

Wytłumaczenia
Lynn Suh

Urodzony w 1982 roku w Bostonie, USA. Tłumacz współczesnej poezji polskiej. Były redaktor naczelny czasopisma poświęconego współczesnej poezji amerykańskiej i polskiej, WIDMA. Jego eseje, przekłady i wiersze są publikowane m.in. w "Berlin Quarterly", "biBLiotece", "Fence", "Kontencie" i "Versopolis". Obecnie mieszka w Seulu w Korei Południowej i jest doktorantem na Wydziale Polonistyki na Hankuk University of Foreign Studies.

Oczy (Joan­na Opa­rek)

Ich oczy są jak luster­ka tanie okrą­głe luster­ka kupo­wa­ne w kio­sku
żaden widok nie zmie­ści się tu i nie moż­na w twarz sobie spoj­rzeć
nicze­go nie da się popra­wić nicze­go poka­zać ska­za­na na frag­ment
zła­pa­na na ist­nie­niu w kawał­kach prze­bły­skach powta­rzam tyl­ko
jedy­nie ćwi­czę to czym jestem w ich oczach któ­re mnie nie widzą
to czym jestem w ich oczach któ­re trzy­mam w ręku obra­cam nimi
myślę to tanie luster­ka gwa­ran­tu­ją jedy­nie sie­dem lat nie­szczę­ścia
roz­sy­pu­ją się na trój­ką­ty tak nie­groź­ne ostrza wyryw­ko­wych ocen
w ich oczach nawet moje usta nie miesz­czą się w cało­ści te sło­wa
nie miesz­czą się w moich ustach i kie­dy patrzą na mnie nie mówię
jedy­nie odpo­wia­dam im a moja odpo­wiedź jest nie­peł­na jak błysk
jasna jak pęk­nie­cie i dźwięcz­na jak upa­dek zro­bię to na ich oczach

Eyes (by Joan­na Opa­rek)

The­ir eyes are like che­ap mir­rors round mir­rors bought at a news­stand
no vista fits within them there’s no glan­cing at your­self in the face
nothing can be touched up nothing can be shown I’m sen­ten­ced
to being a frag­ment cau­ght in exi­sten­ce in pie­ces in fla­shes invi­si­ble
I mere­ly repe­at mere­ly prac­ti­ce what I am in the­ir eyes what
I am in the­ir eyes which I grasp in my hand and toy with
I think that che­ap mir­rors mere­ly guaran­tee seven years of bad luck
they bre­ak apart into trian­gles into such harm­less bla­des of ran­dom
jud­ge­ments and my mouth finds lit­tle room in the­ir eyes the­se words
have no pla­ce in my mouth when they look at me I’m muted
I mere­ly answer them and my answer’s incom­ple­te like a flash
bri­ght like a fis­su­re reso­nant like a fall I’ll do it in front of the­ir eyes

*

Czy poezja pisa­na przez kobie­ty ma swo­ją spe­cy­fi­kę? Pew­nie że tak, i dobrze, że tak jest, bowiem w prze­ciw­nym wypad­ku poezja była­by mało poli­fo­nicz­na i osta­tecz­nie mało cie­ka­wa. Twór­czość kobie­ty, a w szcze­gól­no­ści Joan­ny Opa­rek, opie­ra się na odmien­nym od męskie­go świa­to­po­glą­dzie, któ­ry nie­rzad­ko wcho­dzi w pole­mi­kę z męskim punk­tem widze­nia, cza­sem gwał­tow­nie, to znów sub­tel­nie, cza­sa­mi z roz­go­ry­cze­niem, innym razem z gnie­wem, lecz dzie­je się to jak­by mimo­cho­dem, ponie­waż przede wszyst­kim wyra­ża sie­bie. Jed­nak nie mówię tu o jakiejś binar­nej opo­zy­cji mię­dzy tym, co kobie­ce, a tym, co męskie, bo prze­cież taka opo­zy­cja, według Luce Iri­ga­ray, tak­że jest zdo­mi­no­wa­na przez męską per­spek­ty­wę. Podą­ża­jąc za Iri­ga­ray mam na myśli inny aspekt kobie­cej twór­czo­ści. Ów świa­to­po­gląd, któ­ry jest wła­ści­wie „nazbyt kobie­cy”, nie defi­niu­je się do męskie­go i wykra­cza poza uro­jo­ne gra­ni­ce. W tej sze­ro­kiej per­spek­ty­wie mie­ści się poten­cjał poetyc­ki, nie wspo­mi­na­jąc już o poli­tycz­nym, do któ­re­go dostęp mają kobie­ty wyklu­czo­ne.

Stąd duże zna­cze­nie mia­ła dla mnie szan­sa prze­tłu­ma­cze­nia na angiel­ski wier­szy Joan­ny Opa­rek i włą­cze­nia ich do nowe­go nume­ru „Widm”, cza­so­pi­sma poezji pol­skiej i ame­ry­kań­skiej, któ­ry to numer wycho­dzi w maju tego roku. Wier­sze Joan­ny Opa­rek stwa­rza­ją nową jakość w poezji, ich gra­ma­ty­ka nie pod­da­je się zwy­kłym rygo­rom, są płyn­ne, jak rze­ka bez prze­cin­ka czy krop­ki. I kie­dy tłu­ma­czy­łem wiersz „Oczy”, sta­ra­łem się uchwy­cić to nie­usta­ją­ce pul­so­wa­nie jej mowy, jej muzy­kę, któ­ra nabie­ra kształ­tu w „jaski­ni ust”, podą­żać za stru­mie­niem myśli, w któ­rym zda­nia nie mają ani kon­kret­ne­go koń­ca, ani począt­ku. Mając z tyłu gło­wy poety­kę Edga­ra Alla­na Poe, spró­bo­wa­łem powią­zać brzmie­nie wyra­zów z ich sen­sem, aby osią­gnąć „jed­ność efek­tu” i dla­te­go też czę­sto szu­ka­łem opar­cia w ali­te­ra­cjach i rymach wewnętrz­nych, by w ten spo­sób oddać wital­ność jej mowy: „I think that che­ap mir­rors mere­ly guaran­tee seven years of bad luck” albo „incom­ple­te like a flash/ bri­ght like a fis­su­re reso­nant like a fall I’ll do it in front of the­ir eyes”.

Męski punkt widze­nia jest wszech­obec­ny. Pró­bu­jąc jakoś zobra­zo­wać sobie nową pol­ską poezję, może tyl­ko wyda­je mi się, ale pol­scy i ame­ry­kań­scy czy­tel­ni­cy głów­nie wyobra­ża­ją sobie postać męską, kogoś z twar­dą, poważ­ną lub zde­cy­do­wa­ną miną, a w tle zapew­ne sza­re blo­ki i może jed­no drze­wo bez liści. Zauwa­ży­łem u sie­bie ostat­nio taką auto­ma­tycz­ną skłon­ność, kie­dy pro­jek­to­wa­łem tło dla wyda­rze­nia na Facebook’u z myślą o spo­tka­niu na temat pol­skiej poezji współ­cze­snej. Począt­ko­wo szu­ka­łem zdję­cia poety, kogoś takie­go jak Kon­rad Góra albo Szcze­pan Kopyt, zanim zda­łem sobie spra­wę, że prze­cież mógł­bym wybrać zdję­cie poet­ki jak Kira Pie­trek na przy­kład. W koń­cu zada­łem sobie pyta­nie: dla­cze­go od począt­ku szu­ka­łem zdję­cia poety? Dla­cze­go poezja od razu musi być męska, mieć męską twarz? W kon­tek­ście ame­ry­kań­skim to same pyta­nie, ale zada­ne nie­co ina­czej, brzmi: dla­cze­go poezja musi być od razu bia­ła? Cie­szę się, że kolej­ny numer “Widm” zosta­nie uświet­nio­ny twór­czo­ścią trzech poetek. Joan­na Opa­rek i inne autor­ki, któ­re w innych cza­sach (zno­wuż nie tak daw­no temu) zmu­szo­ne były­by pozo­sta­wać poza głów­nym nur­tem poezji, są dla mnie twa­rza­mi nowej pol­skiej poezji, twa­rza­mi, któ­re mogą jesz­cze nie mie­ścić się w oczach nie­któ­rych ludzi. Zrób­my to na ich oczach.