Jacek Podsiadło, Klozet song
Tadeusz Dąbrowski
Strona cyklu
W metaforzeTadeusz Dąbrowski
Urodzony w 1979 roku, poeta, eseista, redaktor dwumiesięcznika literackiego „TOPOS”. Publikuje m.in. w „The New Yorker”, „Paris Review”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ogłosił siedem tomów wierszy, ostatnio Środek wyrazu (a5, 2016), oraz powieść Bezbronna kreska (Biuro Literackie, 2016). Laureat m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich (2009) oraz Nagrody Fundacji Kultury Polskiej, którą otrzymał od Tadeusza Różewicza. Tłumaczony na ponad dwadzieścia języków. Mieszka w Gdańsku.
Jacek Podsiadło
Klozet song
jestem taka szczęśliwa
mam 80 lat
Bóg o mnie zapomniał
muszę dbać żeby papier toaletowy
zawsze był na swoim miejscu
jestem taka szczęśliwa
mam 80 lat
Bóg o mnie zapomniał
muszę dbać żeby papier toaletowy
zawsze był na swoim miejscu
86.08.07
Niektórzy Czytelnicy będą się zastanawiać, czy to w ogóle jest poezja. Będą i tacy, którzy stwierdzą: właśnie dlatego nie czytam wypocin współczesnych poetów, że poezja zeszła do poziomu ulicy. A ja na to odpowiem: i co z tego, że czasami schodzi? Spora część naszego życia toczy się na ulicy. Co więcej: sporą część życia spędzamy w toalecie. To dostateczny powód, by poświęcić toalecie wiersz.
Kiedy wiele lat temu po raz pierwszy czytałem ten krótki utwór, uległem swoistemu zapętleniu. Drugą zwrotkę zeskanowałem wzrokiem kilkakrotnie, nie mogąc uwierzyć, że jest identyczna z pierwszą. Czułem się, jakbym rozwiązywał zagadkę typu: „Porównaj obrazki, znajdź 10 różniących je szczegółów”. Porównywałem więc, ale nie znajdowałem różnic. Przez chwilę pomyślałem, że to błąd edytorski, że coś poszło nie tak przy składzie. Później ta identyczność rozbawiła mnie do tego stopnia, że parskałem śmiechem, pokazując ten tekst znajomym.
Czy metafora musi być sprzęganiem przedmiotów lub cech pod kątem ich niespodziewanych podobieństw? Czy oryginalna metafora musi wydobywać podobieństwa z różnic? I czy zawsze powinna być dopełniaczowa, dajmy na to: „papier toaletowy naszej egzystencji”, lub przymiotnikowa: „dni jednakowe jak pośladki”? Otóż nie musi, może opierać się ‒ jak w tym wierszu ‒ na pójściu na łatwiznę, które jest odkrywcze, na ostentacyjnym powtórzeniu (zamiast szukania oryginalnych podobieństw w różnicach), powtórzeniu, które staje się nowe i niepowtarzalne. I jeszcze jedno: metafora może obejmować, jak w przypadku tego wiersza Podsiadły, całość tekstu. Metaforą jest tutaj całość: monotonna, mechaniczna, ale też beztroska, radosna, zaskakująca jak życie, a przynajmniej część życia nie tylko babci klozetowej, ale każdego z nas.
„Klozet song” to – jak tytuł wskazuje – piosenka, niekończąca się ballada o przemijaniu, o stoickiej zgodzie na życie powtarzalne, ale wciąż warte życia, wreszcie: o sumienności, o poczuciu obowiązku, wszak – jak twierdzi, czy raczej „śpiewa”, bohaterka wiersza: „muszę dbać żeby papier toaletowy zawsze był na swoim miejscu”.
Pod „papier toaletowy” możemy sobie podstawić dowolną wartość. „Klozet song”: dwie zwrotki jak dwa listki z rolki papieru toaletowego, który tyle razy uratował nas z tarapatów. Dwa listki papieru, który możemy zapisać własnymi przemyśleniami.
Choćby w świątyni dumania.