14/11/16

Poetyka stołu kuchennego

Michał Domagalski

Strona cyklu

Re:cyklizacje
Michał Domagalski

Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota  w latach 2015-2016. Debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015, w 2018 roku ukazała się jego pierwsza książka poetycka - Poza sezonem. Mieszka w Poznaniu.

Wybór sto­łu do kuch­ni koniec koń­ców łączy się z reflek­sją na temat meblar­stwa. Moż­na pozwo­lić sobie na taki banał. Moż­na też na nie­go sobie nie pozwa­lać. Moż­na powie­dzieć, że już się wie, czym jest stół kuchen­ny, wobec cze­go reflek­sja na jego temat jest zby­tecz­na. To zna­czy, że tak jak nie ma sen­su roz­wa­żać isto­ty poezji, tak nie ma sen­su prze­pro­wa­dzać mniej lub bar­dziej logicz­nych wywo­dów doty­czą­cych ume­blo­wa­nia kuch­ni.

Obu­rze­nie wywo­ła­ło w kim­kol­wiek powyż­sze porów­na­nie?

To zna­czy, że praw­do­po­dob­nie zaj­mu­je­cie się pro­duk­cją sto­łów kuchen­nych (tudzież aran­ża­cją wnętrz) i dzi­wi Was, że kto­kol­wiek może tak istot­ny w życiu (nie tyl­ko codzien­nym) przed­miot do tak nie­prak­tycz­nej oraz mało popu­lar­nej zaba­wy, jaką jest poezja, porów­ny­wać.

Taki stół w koń­cu może peł­nić rolę wyłącz­nie użyt­ko­wą, ale jed­no­cze­śnie może uzu­peł­niać swo­im wyglą­dem to, co już w prze­strze­ni kuchen­nej się zna­la­zło. Może też nie mie­ścić się zupeł­nie w wybra­nej przez nas dotych­cza­so­wej kuchen­nej poety­ce. Dodat­ko­wo uroz­ma­ić­my go ele­men­ta­mi, któ­rych głów­ną rolę trud­no będzie wpi­sać w jak­kol­wiek poję­tą prak­tycz­ność.

Fiku­śne kolo­ro­we zawi­ja­sy na bla­cie? Gro­te­sko­we przy­po­mi­na­ją­ce owa­dy wie­szacz­ki na ścier­ki? Nogi sto­łu z nadru­ko­wa­ną war­to­ścią π do zupeł­nie zapo­mnia­ne­go miej­sca po prze­cin­ku?

A prze­cież wie­my – my, prze­glą­da­ją­cy zdję­cia sto­łów w Inter­ne­cie, dołą­cza­ją­cy do wszel­kich spo­łecz­no­ści fanow­skich na por­ta­lach tych powszech­nie zna­nych, jak i zupeł­nie niszo­wych – że lista poetyk, jaki­mi mogą posłu­żyć się twór­cy sto­łów wca­le nie jest zamknię­ta. Bywa też, że nie­któ­rzy z bra­ku poety­ki robią naj­lep­szy uży­tek. Ozdo­by, kolo­ry, mate­ria­ły…

Cza­sa­mi po pro­stu bra­ku­je komuś inwen­cji, więc wspie­ra się czy­imiś pomy­sła­mi. Raz wypa­da to inte­re­su­ją­co. Raz jest zupeł­nie wtór­ne. Naj­go­rzej jed­nak, gdy ktoś pod­pa­trzo­ne u innych roz­wią­za­nia wpro­wa­dza nie­zręcz­nie. Jak­by z zawią­za­ny­mi ocza­mi sta­ra tępą sie­kie­rą pró­bo­wał ostrzyć ołó­wek.

To, co jed­nak iry­tu­je naj­bar­dziej, to brak zro­zu­mie­nia wśród laików. Naj­gor­sze są oczy tych, któ­rzy, sły­sząc nasze tyra­dy o sto­łach, zer­ka­ją zdzi­wie­ni znad tomi­ku wier­szy. Jakie­go­kol­wiek tomi­ku. Może być nawet nomi­no­wa­ny do jakiejś waż­nej nagro­dy.