Stajnia
Bronka Nowicka
Strona cyklu
Poręczne pudełka z zagładą. Tryptyki intermedialneBronka Nowicka
artystka interdyscyplinarna, pisarka, wykładowczyni Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Absolwentka PWSFTviT oraz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Publikuje w magazynach i antologiach, m.in.: „Poetry Wales”, „Modern Poetry in Translation” (Anglia, 2017), „The Cinnamon Review of Short Fiction” (Anglia, 2018), „Michigan Quarterly Review”, „Tripwire”, „LIT” (USA, 2019), „Znak” (2017/2019), „Pismo” (2019), „Powidoki” (2019/2020). Laureatka Nagrody Literackiej Nike oraz Złotego Środka Poezji za książkę Nakarmić kamień (2016). W 2017 roku została laureatką projektu New Voices from Europe realizowanego w ramach platformy Literary Europe Live i wspierającego wyróżniających się europejskich pisarzy po debiucie.
Mówi się na to stajnia, bo tam stoją. Nie zdarzają się im czynności poziome. Matuzalemów zwożą do boksów, gdy ci już tylko są: ich bycie przechodzi w formy jednostajne.
W pachwinach mają pasy podpięte do stropu, to trzyma ich prosto. Tym, których brzuchy ściągają ku ziemi, zakładają popręgi. Starcy z obwisłą szczęką dostają kantary. Wychudli, łatwo marznący – derki. Płochliwi – klapki. Wędzidła wsadzają wszystkim: żucie ich uspokaja, spawa im kolana – przestają się trząść.
Gdy nie mają wędzideł, biorą się za języki. Ssą je, nagryzają, wyrzucają na brody w różne strony świata, tak próbują badać własne granice: skąd biorą początek i dokąd sięgają. Pienią się, że ktoś im uwiązał te mięśnie do gardeł. Jedynych ocalałych narzędzi poznania nie mogą posłać dalej niż za wargi – ledwie wypełzną, już muszą wracać.
Stojący w stajniach wiedzą językami, reszta zmysłów wyschła. Wszystko, co mogą pojąć, trzeba im podać do ust – na koniec tam człowiek ma umysł. Ślepi i głusi klecą w dziąsłach sensy. Formułą ich myślenia staje się kląskanie. Przyjmują komunie z zegarków, którym zdjęto szkiełka: tak orientują się w czasie, gdy wyczekują na dzieci. Te, jeśli przychodzą, zgrzeblą im włosy, dają cukier w kostkach, wrzucają do żłobów domowe drobiazgi.
Starcy z małych przedmiotów degustują przeszłość. Ten, który był krawcem, ślini szpulkę nici. Drugi liże grzebień, flakon i lusterko. Siwy bada w ustach figurę szachową. Łysy cmoka krzyżyk. Po takich dokarmianiach w stajniach słychać płacz. Wciąż wiedzą, jak go zrobić, starość nie wydziedzicza ich z technik rozpaczy: gną brody w podkówki, zaciskają oczy. Gdy zaczyna się lament, stajenni wychodzą. Palą wilgotny tytoń. Wcześniej gaszą światło.
Bronka Nowicka, Ludzie, z którymi piłam herbatę, technika własna
Bronka Nowicka, Drobiazgi, wideo