05/08/19

Ukośnie do poziomu

Adam Poprawa

Strona cyklu

Niepogubione afekty
Adam Poprawa

(ur. 1959) – filolog, krytyk literacki i muzyczny, edytor, pisarz. Wydał m.in. monografię Kultura i egzystencja w poezji Jarosława Marka Rymkiewicza (Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1999), zbiór szkiców Formy i afirmacje (Universitas, Kraków 2003), tomy prozatorskie Walce wolne, walce szybkie (WBPiCAK, Poznań 2009), Kobyłka apokalipsy (WBPiCAK, Poznań 2014), zbiór Szykista. Felietony po kulturze (WBPiCAK, Poznań 2020). Przetłumaczył Epifanie Jamesa Joyce’a (Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2016). Przygotował poprawioną (odcenzurowaną i uzupełnioną) edycję Pamiętnika z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego (PIW, Warszawa 2014). Opracował poszerzone wydanie Języka poetyckiego Mirona Białoszewskiego (Ossolineum, Wrocław 2016) oraz tom Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej Stanisława Barańczaka (Ossolineum, Wrocław 2017). Jest felietonistą „Nowych Książek”.

Nie­krze­sa­ny

Do budyn­ku dzien­ni­kar­stwa i infor­ma­ty­ki na panel o Lemie mię­dzy inny­mi z Duka­jem, po wej­ściu obok gru­py stu­denc­kiej, jeden do troj­ga czy czwor­ga:

– Na Kila­rze nauczysz się, jak roz­ma­wiać z media­mi o fir­mie, żeby powie­dzie­li, jaka to faj­na rzecz – i mówił z prze­ko­na­niem.

XII ‘16

Buwer­ka jesz­cze się prze­no­si

W kurt­ce i z tor­bą trud­no po pane­lu, zaraz w Nowych Hory­zon­tach też. W Kon­spi­rze przed obia­dem? Lepiej do Buwer­ki, zosta­wię rze­czy w szat­ni. Wcho­dzę już ode­brać, szat­niar­ka schy­la się z ofiar­nym wes­tchnie­niem po szal, wypadł z czy­je­goś płasz­cza. Roz­wie­sza na tym, nad; mówię, że jesz­cze czap­ka leży.

– A czy­je to?

– Chy­ba tej samej oso­by, co szal – ten kolor i spo­sób tka­nia, w każ­dym razie mate­riał i fak­tu­ra. Przy­naj­mniej z dwóch metrów patrze­nia.

– Nawet nie umie­ją do ręka­wa wsa­dzić. Myślą, że tyl­ko oni wiszą.

XII ‘16

Gaja

Odda­ję już kar­tę do otwie­ra­nia, w recep­cji inna dziew­czy­na, z zało­żo­ną na ramio­na chu­s­tą. Z boku ktoś z waliz­ką, nowy? Dziew­czy­na do nie­go:

– Zima, bo goście okej, niech sobie będą, to zim­no naj­gor­sze.

XII ‘16

Do ryb­ne­go

Jeden wcho­dzi i przez kolej­kę:

– Są solo­ne śle­dzie?

– Są.

– Z gło­wa­mi?

– Nie, obcię­te.

– Ale solo­ne?

XII ‘16

Nie ma mieć

W odno­wio­nym Spar­ta­ku­sieKubric­ka Kras­sus każe ukrzy­żo­wać tytu­ło­we­go boha­te­ra, spa­lić potem jego cia­ło i pota­jem­nie roz­sy­pać popio­ły, żeby nie było ani gro­bu, ani żad­ne­go zna­ku. W pol­skich napi­sach Spar­ta­kus nie może mieć gro­bu ani krzy­ża.

I ‘17

„Akty­wi­ści

miej­scy ape­lu­ją, by nie wycho­dzić z domów”. Z powo­du smo­gu, ale nie­mniej.

I ‘17

Na stro­nie

„Poli­ty­ki”: „Kocha­ni, Zyg­munt odszedł do płyn­nej wiecz­no­ści dziś 9 stycz­nia 2017 roku. […] Ola”.

I ‘17

Trzy czwar­te cze­skiej dia­kry­ty­ki

Ode­bra­łem w Boni­to powieść Škvo­rec­kie­go o Dvo­řáku, dzwo­nię do Izi (czy już w Reno­mie), na witry­nie – jed­nej z dwóch kory­ta­rzo­wych, nie ulicz­nej – okład­ka z nie­le­d­wie jaskra­wym goty­kiem kościel­ne­go wnę­trza, z przo­du z pra­wej zakon­ni­ca z wybu­ja­łym kwe­fem, ilustrator(ka?) nie dał(a?) widać rady oprzeć się lek­kie­mu maki­ja­żo­wi. Gie­trz­wałd. 160 obja­wień Mat­ki Bożej dla Pol­ski i Pola­ków – na trud­ne cza­sy.

A Cudpo pol­sku wyszedł dopie­ro pra­wie za dwa lata (doda­łem póź­niej przy prze­pi­sy­wa­niu).

I ‘17

Pod Kame­le­onem

sie­dem minut do sió­dem­ki, zdą­żę po owo­ce? Powi­nie­nem; z dru­giej stro­ny tabli­cy już pięć, jabł­ka i grusz­ki, mam jesz­cze gotów­kę? Star­czy­ło, wra­cam, gęsty mokry śnieg uko­śnie do pozio­mu, mło­dy facet przy przy­stan­ku do kogoś przez tele­fon:

– Jesz­cze żeby to był pierw­szy maja.

II ‘17

Mniej świa­tła

Izia w Nowych Hory­zon­tach na Man­che­ster by the Sea(nie­zbyt), napi­sy koń­co­we, baba z tyłu:

– Cze­mu nie zapa­la­ją świa­tła?

II ‘17