30/10/14

UTOPIE: ARCHIGRAM, PETER COOK

Grzegorz Wróblewski

Strona cyklu

Matrix
Grzegorz Wróblewski

Urodzony w 1962 roku w Gdańsku. Poeta, prozaik, dramatopisarz i artysta wizualny. Autor wielu książek (poezja, dramat, proza); ostatnio m.in. Miejsca styku (2018), Runy lunarne (2019), Pani Sześć Gier (2019), Tora! Tora! Tora! (2020), Cukinie (2021), Letnie rytuały (2022), Niebo i jointy (2023), książka asemic writing Shanty Town (2022), tłumaczony na kilkanaście języków, m.in. na język angielski (Our Flying Objects - selected poems (2007), A Marzipan Factory - new and selected poems (2010), Kopenhaga - prose poems(2013), Let's Go Back to the Mainland (2014), Zero Visibility (2017), Dear Beloved Humans (2023). Dwukrotnie wyróżniony w Konkursie na Brulion Poetycki (1990, 1992). Stypendysta Duńskiej Rady Literatury i Duńskiej Państwowej Fundacji Sztuki. Należy do Duńskiego Związku Pisarzy (Dansk Forfatterforening). Od 1985 roku mieszka w Kopenhadze.

To wszyst­ko było tyl­ko jed­nym wiel­kim złu­dze­niem. Do wypra­wy na Mar­sa nigdy nie doj­dzie! Jak w wia­do­mej pio­sen­ce: Prze­stań halu­cy­no­wać, pora się obu­dzić. Pewien magicz­ny, nie­bie­ski płaszcz. Pro­mie­nio­wa­nie, świer­got istot… Dokąd jedzie ten wózek, co sta­nie się w przy­szło­ści z naszym dia­bo­licz­nym Pała­cem Kul­tu­ry? Poezja, pia­sko­wa spi­ra­la Smi­th­so­na, trzy lam­par­ty w pięk­nym ogro­dzie, ostat­nia tygry­si­ca oto­czo­na przez łow­ców skór… Czy coś jesz­cze tu pozo­sta­ło? Jakieś kon­kret­ne brzmie­nie, coś nad­zwy­czaj­ne­go? Więc chy­ba Archi­gram. Lata odle­głe, ale jesz­cze nie świetl­ne. Pró­bu­ję odblo­ko­wać pamięć. Krzysz­tof Hof­f­mann w posło­wiu do moje­go zbio­ru Dwie kobie­ty nad Atlan­ty­kiem (2011), zacy­to­wał frag­ment ich mani­fe­stu: Utra­ci­li­śmy poezję w cegłach. Chce­my wtło­czyć w budyn­ki odro­bi­nę poezji odli­cza­nia, orbi­tal­nych heł­mów, dyso­nan­su mecha­nicz­ne­go trans­por­tu cia­ła… Pamię­tasz może nadal książ­ki Bal­lar­da? Oni byli ze sobą moc­no zwią­za­ni. Wizje Bal­lar­da, jego fan­ta­stycz­ne, obse­syj­ne kli­ma­ty wpły­nę­ły na pra­cę tych eks­pe­ry­men­ta­to­rów. Po raz pierw­szy zetkną­łem się z nimi w Kopen­ha­dze. W tam­tych cza­sach kopen­ha­ska Aka­de­mia, szko­ła archi­tek­tu­ry, to była nie­zła zaba­wa i burza mózgów. Cho­dzi­łem tam na prze­róż­ne wykła­dy, z wia­do­mych Tobie powo­dów. Zazna­jo­mi­łem się szyb­ko z kie­run­ka­mi dzia­łań, z teo­rią takich ludzi jak Enric Miral­les, Zaha Hadid, Peter Eisen­man, John Hej­duk, Raoul Bun­scho­ten (jego genial­nym insty­tu­tem CHORA), czy wła­śnie z pomy­sła­mi Pete­ra Cooka, zało­ży­cie­la gru­py Archi­gram. Pro­jekt Cooka Plug-in-City, futu­ry­stycz­na wizja mia­sta, nigdy oczy­wi­ście nie­zre­ali­zo­wa­ny, podob­nie jak inne, np. The Wal­king City czy The Instant City, był dla mnie czymś abso­lut­nie rewe­la­cyj­nym, naj­waż­niej­szym. Marze­niem o noma­dycz­nym sty­lu życia, mia­stem przy­szło­ści, uwol­nio­nym od kwa­dra­to­wych, orwel­low­skich budyn­ków, któ­ry­mi jestem oto­czo­ny w Kopen­ha­dze. Zie­leń, woda, prze­strzeń… Mia­sta na oce­anie. Oczy­wi­ście pro­jek­ty Archi­gram to jedy­nie teo­ria. Rodzy­nek dla miło­śni­ków pro­gre­syw­nej archi­tek­tu­ry. Uto­pia… Peter Cook w wywia­dzie dla sie­cio­we­go Arch­Da­ily: It was revo­lu­tio­na­ry in a sen­se of wan­ting life to be bet­ter, but not neces­sa­ry having a poli­ti­cal agen­da to how bet­ter life could be… You know I still belie­ve that archi­tec­tu­re CAN make people’s life bet­ter. NOW, that doesn’t neces­sa­ri­ly make it bet­ter in a REVOLUTIONARY sen­se or even in a UTOPIAN sen­se. Even stic­king the blo­ody door in the right pla­ce is making life bet­ter. And any­thing upwards from stic­king the door in the right pla­ce! Peter Cook był z pew­no­ścią jed­ną z tych istot­nych posta­ci, o któ­rych inten­syw­nie w życiu myśla­łem. Będąc w nie­co póź­niej­szym cza­sie w Lon­dy­nie tra­fi­łem na jego inte­re­su­ją­cy odczyt (Cook był wte­dy pro­fe­so­rem na UCL, The Bar­tlett Scho­ol of Archi­tec­tu­re) doty­czą­cy pro­jek­tu Kun­sthaus w Graz w Austrii. I co cie­ka­we, uda­ło mu się go wraz z Coli­nem Four­nie­rem zre­ali­zo­wać! Mamy więc do czy­nie­nia z czymś nie­zwy­kłym. Z obiek­tem przy­po­mi­na­ją­cym wie­lo­ry­ba, z fan­ta­zyj­ną fasa­dą, nazy­wa­nym „Frien­dly Alien”. Wytrwa­łość się więc w koń­cu opła­ci­ła. Coś z tego wszyst­kie­go pozo­sta­nie na Zie­mi… Czy­tam teraz ponow­nie książ­kę Jose­pha Rykwer­ta „Poku­sa miej­sca. Prze­szłość i przy­szłość miast”. Bar­dzo dzię­ku­ję, że mi ją poda­ro­wa­łaś! To w sumie nie­zbyt weso­ła wizja. Epi­log wyda­je mi się w niej naj­waż­niej­szy… Podo­ba mi się na przy­kład sekwen­cja: Istot­ne jest, aby miesz­kań­cy wyra­ża­li swo­je poglą­dy i ana­li­zo­wa­li pro­po­zy­cje po to, aże­by mogli zasta­no­wić się, jak mogą wes­przeć lub osła­bić wła­sną wizję mia­sta. Nawet jeśli ich poglą­dy są następ­nie odsu­wa­ne na bok, deba­ta i nie­zgo­da są klu­czo­we, jeśli tkan­ka miej­ska ma im zostać przy­wró­co­na. Dono­śne gło­sy są jedy­ną bro­nią, któ­ra może prze­ko­nać wybra­nych przez nas przed­sta­wi­cie­li, że for­ma mia­sta – choć zmien­na – nie jest kształ­to­wa­na przez siły bez­oso­bo­we. (Przeł. Tomasz Bie­roń). I cią­głe prze­miesz­cza­nie się. 2014 to było dla mnie życie pasa­że­ra. The pas­sen­ger syn­dro­me. Teraz, po Pary­żu i FIAC – War­sza­wa, a potem Kato­wi­ce. Moja wysta­wa w Cen­trum Kul­tu­ry Kato­wi­ce, Gale­ria Pusta (pl. Sej­mu Ślą­skie­go 2) roz­pocz­nie się 14 listo­pa­da (wer­ni­saż) o godz. 18:00. Potrwa do 5 stycz­nia 2015. Wyglą­da na to, że coś nadal się tli, że są jakieś prze­strzen­ne ruchy, jakaś mini­mal­na przy­naj­mniej aktyw­ność…
http://portalkatowicki.pl/kultura/sztuki-wizualne/wystawy/4255-grzegorz-wroblewski-program-mercury

Peter Cook, Plug-in-City