Wyjaśnienie
Tadeusz Pióro
Strona cyklu
Cykl na nowoTadeusz Pióro
Urodzony 15 marca 1960 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, felietonista. W roku 1993 obronił doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley (o twórczości Jamesa Joyce'a i Ezry Pounda). Do roku 1997 wykładał na Southern Methodist University w Dallas, obecnie adiunkt anglistyki w Instytucie Anglistyki. W latach 2000-2005 felietonista kulinarny „Przekroju”, oraz miesięcznika „Pani” (w latach 2005-2013). Redaktor naczelny „Dwukropka” (2002-2003). Mieszka w Warszawie.
Wyjaśniam, że dnia 18 października br. o godzinie 16:15 udałem się z kolegami do baru Bazyliszek w celu wypicia małej wódki. Po wypiciu bardzo dużej ilości wódki opuściłem bar Bazyliszek i udałem się w stronę domu ulicą Długą. Ponieważ nigdy w życiu nie wypiłem tak dużej ilości wódki, poczułem się słabo. Oparłem się o latarnię, a następnie osunąłem na chodnik. Gdy odzyskałem przytomność, pochylał się nade mną osobnik, którego z początku wziąłem za funkcjonariusza w ubraniu cywilnym. Osobnik ten pomógł mi wstać i zapytał, czy może odprowadzić mnie na posterunek. Ponieważ nigdy w życiu nie wypiłem tak dużej ilości wódki, nie zdziwiło mnie, że mówił po francusku. Ponieważ zawsze miałem oceny bardzo dobre z tego przedmiotu, odpowiedziałem, również po francusku, że wolałbym udać się do domu. Cudzoziemiec zaproponował, że mnie odprowadzi. Dopiero w tym momencie zdałem sobie sprawę, że jest on faktycznie cudzoziemcem. Ponieważ czułem się słabo, pozwoliłem, by wziął mnie pod ramię. Zamiast zabrać mnie do domu na ulicę Smoczą 19, cudzoziemiec zaprowadził mnie do hotelu Bristol, na ulicę Krakowskie Przedmieście 42/44. Udaliśmy się do jego numeru, gdzie zapytałem go o nazwisko, imię, zawód, datę i miejsce urodzenia oraz miejsce zamieszkania. Cudzoziemiec oświadczył, że nazywa się Foucault Michel, ur. 15 października 1926 we Francji, z zawodu pracownik umysłowy z wykształceniem wyższym, zatrudniony na Uniwersytecie Warszawskim, zameldowany na pobyt tymczasowy w hotelu Bristol. Stan cywilny: kawaler. Następnie docent Foucault zaproponował mi wypicie kawy, na co zgodziłem się, ponieważ nadal czułem się osłabiony wskutek wypicia bardzo dużej ilości wódki. Foucault zadał mi następujące pytania:
1. Gdzie nauczyłem się mówić po francusku?
2. Czy jestem żonaty?
3. Czy byłem we Francji?
4. Czy chciałbym pojechać do Francji?
5. Jak spędzam czas wolny od pracy?
Udzieliłem cudzoziemcowi następujących odpowiedzi:
ad. 1: że nauczyłem się mówić po francusku w Liceum Ogólnokształcącym nr XI im. Mikołaja Reja w Warszawie;
ad. 2: że jestem kawalerem;
ad. 3: że nie;
ad. 4: że nie wiem;
ad. 5: że chodzę na mecze piłkarskie drużyny Gwardia Warszawa, a także do kina i na spotkania towarzyskie w gronie kolegów.
Następnie Foucault zapytał, czy chciałbym wrócić do domu taksówką, czy też spędzić noc u niego w numerze. Odpowiedziałem, że pojadę do domu taksówką i opuściłem hotel Bristol, dziękując docentowi Foucaultowi za pomoc oraz kawę.
Dnia 19 października br., o godzinie 15:00, udałem się do winiarni U Fukiera na Rynku Starego Miasta, by spotkać się z kolegami z pracy. Około godziny 18:00 do lokalu wkroczył Michel Foucault i usiadł przy stoliku obok nas. Nie chciałem wdawać się w rozmowę z cudzoziemcem, lecz uznałem, że powinienem podziękować mu raz jeszcze za udzielenie mi pomocy w trudnej sytuacji. Uczyniłem to dyskretnie, gdy przypadkiem znaleźliśmy się obaj w toalecie męskiej. Foucault opuścił lokal po wypiciu lampki wina. Około godziny 20:00 opuściłem lokal i udałem się w stronę domu. Na ulicy Długiej zbliżył się do mnie Foucault i zapytał, czy nie wiem, gdzie można zjeść dobrą kolację. Poleciłem mu zakład gastronomiczny Pod Samsonem na ulicy Freta 3/5. Foucault zapytał, czy obsługa lokalu posiada czynną znajomość języka francuskiego. Odpowiedziałem, że nie wiem, i zgodziłem się udać wraz z nim do ww. lokalu, ponieważ dotkliwie odczuwałem głód. W trakcie posiłku Foucault poinformował mnie, że nie ma w Warszawie wielu znajomych i na ogół spędza wieczory samotnie, odbywając spacery. Następnie zapytał, czy moi koledzy znają francuski lub inne języki zachodnie. Odpowiedziałem, że nie wiem, na co on zapytał, czy zechciałbym przedstawić go niektórym ze swoich kolegów. Nie udzieliłem wiążącej odpowiedzi. Po opuszczeniu lokalu Pod Samsonem Foucault zaproponował mi wypicie lampki koniaku w hotelu Bristol. Udaliśmy się do jego numeru w ww. hotelu. Po wypiciu kilku lampek koniaku Foucault zapytał, czy lubię uprawiać tzw. miłość z mężczyznami. Powiedziałem mu wówczas, że nie jestem homoseksualistą. Ponieważ piłem kilka różnych rodzajów alkoholu tego dnia, poczułem się słabo i zamknąłem oczy. Obudziłem się 20 października br. o godzinie 8:15. Niestety nie wiem, co wydarzyło się, kiedy spałem, lecz zaznaczam, że służbę miałem rozpocząć dopiero o godzinie 16:00. Foucault spieszył się do pracy, więc opuściłem hotel Bristol i udałem się do domu piechotą.
Dnia 21 października br. otrzymałem wezwanie od kapitana Adama Skorka z wydziału IV. Miałem stawić się 22 października o godzinie 14. Kapitan Skorek poinformował mnie, że Michel Foucault jest obserwowany przez wywiadowców z jego wydziału i że ja również jestem pod obserwacją, ponieważ spędziłem noc z cudzoziemcem w hotelu Bristol. Kapitan Skorek polecił mi kontynuować spotkania z Foucaultem i po każdym z nich składać mu raport ustny. Kapitan Skorek zaznaczył, że powiadomi o tym poruczeniu kapitana Konika z komisariatu nr 18. Nie wiem, czy to uczynił, ponieważ nie rozmawiałem z kapitanem Konikiem w tej sprawie.
Kiedy wróciłem do domu około godziny 16:00, przed bramą czekał na mnie Michel Foucault. Zapytałem skąd wie, gdzie mieszkam. Foucault udał, że dziwi go, że mieszkam tam, gdzie mieszkam, czyli na ulicy Smoczej 19, i zapytał, czy zaproszę go do siebie do domu. Mając na względzie polecenie kapitana Skorka, zaprosiłem cudzoziemca do swojego mieszkania. Powtórzyłem pytanie, które zadałem mu poprzednio, lecz on wciąż udawał, że trafił na mnie przypadkiem, spacerując po okolicy. Zaproponowałem mu poczęstunek w postaci lampki miodu pitnego, na co Foucault chętnie przystał. Po wypiciu butelki 0,7 l miodu typu Maliniak Foucault przyznał, że dostał mój adres od studenta Uniwersytetu Warszawskiego, obywatela Laskowskiego Bolesława. Wyjaśniam, że znam ob. Laskowskiego z Liceum Ogólnokształcącego nr XI im. Mikołaja Reja w Warszawie i że chodzimy razem na mecze piłkarskie drużyny Gwardia Warszawa. Ob. Laskowski jest studentem filologii romańskiej na Uniwersytecie Warszawskim i uczęszcza na zajęcia docenta Foucaulta. Foucault zeznał, że spotyka się z ob. Laskowskim poza zajęciami i że powiedział mu o naszym poprzednim spotkaniu. Następnie Foucault zaproponował wspólne spożycie kolacji w lokalu, na co zgodziłem się, ponieważ nie miałem w domu żywności. Udaliśmy się do restauracji Staropolska na ulicy Krakowskie Przedmieście 8, gdzie do konsumpcji wypiliśmy kilka butelek wina czerwonego. Foucault poinformował mnie o poglądach filozofa greckiego Platona i opowiedział szereg anegdot z jego życia oraz z życia filozofa Sokratesa, również obywatela Grecji. Następnie zapytał, czy pamiętam noc, którą spędziłem z nim w hotelu Bristol, na co odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie. Na pożegnanie Foucault zaproponował spotkanie wspólne z ob. Laskowskim w celu odbycia spaceru na terenie Parku Łazienkowskiego, ewentualnie w Lasku Bielańskim. Zgodziłem się na spotkanie z uwagi na misję powierzoną mi przez kapitana Skorka.
Dnia 23 października br. złożyłem drogą telefoniczną raport ustny kapitanowi Skorkowi, informując go o szczegółach spotkania odbytego z Michelem Foucaultem. Kapitan Skorek polecił mi spełniać życzenia cudzoziemca i wyraził zadowolenie z zapowiedzianego spotkania.
Dnia 24 października br. o godzinie 14:00 udałem się do kawiarni hotelu Europejski. Spotkałem tam obywatela Laskowskiego Bolesława oraz Michela Foucaulta. Razem udaliśmy się na spacer do Parku Łazienkowskiego. Podczas spaceru kilkakrotnie zatrzymywaliśmy się, żeby odpocząć na ławce. Foucault ukradkiem dotykał różnych części ciała ob. Laskowskiego, który z kolei śmiał się i żartował. Po pewnym czasie ob. Laskowski zaczął mnie łaskotać i namawiać w języku polskim, żebyśmy – cytuję – „zabawili się” z cudzoziemcem. Kiedy zapytałem, co przez to rozumie, powiedział, żebym nie udawał Greka (koniec cytatu). Po odbyciu spaceru udaliśmy się do lokalu pod nazwą Antyczna na placu Trzech Krzyży w celu wypicia lampki koniaku. Po wypiciu bardzo dużej ilości koniaku przeszliśmy do hotelu Bristol, gdzie zostaliśmy zaproszeni przez Foucaulta do jego numeru. W numerze ob. Laskowski włączył radioodbiornik i nastawił go na stację zagraniczną, nadającą muzykę typu jazz (dżez). Zaczął tańczyć wraz z docentem Foucaultem. Wkrótce obaj zzuli trzewiki, namawiając mnie, żebym tańczył i bawił się razem z nimi. Uczyniłem to w myśl zaleceń kapitana Skorka. Podczas libacji w numerze piliśmy szampana, jak również koniak, co sprawiło, że spotkanie upłynęło w serdecznej i przyjacielskiej atmosferze. Ob. Laskowski, jak również ja i Michel Foucault, stopniowo zdejmowaliśmy poszczególne części garderoby, rzucając je „gdzie popadnie”. Po kilku minutach zostaliśmy bez odzieży, nie przerywając jednak tańca. Ponieważ nigdy w życiu nie tańczyłem przy dźwiękach tak gwałtownej i niezwykłej muzyki, poczułem zawrót głowy i upadłem na łóżko, na którym zasnąłem. Obudziłem się 25 października br. o godzinie 5:00 i przeprowadziłem wizję lokalną. W łóżku wraz ze mną leżeli Bolesław Laskowski i Michel Foucault. Obaj spali. Ubrałem się i opuściłem hotel Bristol. O godzinie 8:00 złożyłem drogą telefoniczną raport ustny kapitanowi Skorkowi. Kapitan Skorek wyraził zadowolenie z przebiegu spotkania i polecił mi zaniechać dalszych kontaktów z cudzoziemcem. Wyjaśniam, że od tamtego czasu nie widziałem się ani nie rozmawiałem z Michelem Foucaultem.
starszy szeregowy Bronisław Malinowski
17 listopada 1958