18/02/14

Zegarek Derridy

Tadeusz Pióro

Strona cyklu

Osobista historia języka
Tadeusz Pióro

Urodzony 15 marca 1960 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, felietonista. W roku 1993 obronił doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley (o twórczości Jamesa Joyce'a i Ezry Pounda). Do roku 1997 wykładał na Southern Methodist University w Dallas, obecnie adiunkt anglistyki w Instytucie Anglistyki. W latach 2000-2005 felietonista kulinarny „Przekroju”, oraz miesięcznika „Pani” (w latach 2005-2013). Redaktor naczelny „Dwukropka” (2002-2003). Mieszka w Warszawie.

Na kon­fe­ren­cji w nad­mor­skim kuror­cie we Wło­szech spo­ty­kam Jacqu­esa Der­ri­dę. Jest bar­dzo ser­decz­ny. Zachę­ca, by dać mu książ­ki do pod­pi­sa­nia. Mam trzy książ­ki, choć nie jego autor­stwa. Pod­pis wyglą­da mniej wię­cej tak:

&

Tro­chę mnie to dzi­wi, bo widzia­łem już cał­kiem inny pod­pis Der­ri­dy na koń­cu ese­ju „Signa­tu­re Event. Con­tent”. Ale może to z pośpie­chu, przez całą kon­fe­ren­cję Der­ri­da nic, tyl­ko pod­pi­su­je książ­ki, chy­ba wła­śnie po to tam przy­je­chał.

Po kon­fe­ren­cji idzie­my do kawiar­ni. Der­ri­dzie podo­ba się zega­rek kel­ne­ra. Kel­ner jest Pola­kiem, więc Der­ri­da pro­si, żebym zapy­tał, za ile go odstą­pi. Jed­no­cze­śnie wyj­mu­je z kie­sze­ni gru­by plik dola­rów. Widząc to, kel­ner mówi, że za trzy tysią­ce. Der­ri­da wymie­nia pie­nią­dze na zega­rek. Zega­rek jest duży i kan­cia­sty, wyglą­da jak­by połą­czo­no w nim kil­ka urzą­dzeń do pomia­ru nie wia­do­mo cze­go, na tar­czach i moni­to­rach krę­cą się wska­zów­ki i miga­ją cyfer­ki. Der­ri­da zakła­da go na prze­gub i mówi: A mia­łem wra­cać do Pary­ża tak­sów­ką…