Adaptacje literackie
Przemysław Rojek
Wprowadzenie do debaty "Adaptacje literackie".
strona debaty
Debata „Adaptacje literackie” towarzyszy (jako nie tylko efektowna retoryczna obudowa, ale też jako ważny kontekst teoretyczny) startowi nowego konkursu, „Zagraj literaturą”, którego finał zaplanowany został na czas wyjątkowo ważnej (bo jubileuszowej), dwudziestej edycji festiwalu Port Literacki (w kwietniu 2015 roku). Projekt angażuje twórców filmowych, teatralnych i radiowych. Ich głównym zadaniem jest stworzenie scenariuszy etiud, filmów, spektakli teatralnych czy słuchowisk, które adaptowałyby materiał z książek wydawanych przez Biuro Literackie od początku jego istnienia, a których premiery miały miejsce podczas wszystkich edycji Fortu i Portu.
Dla porządku przypomnijmy, że chodzi o niemałą bazę blisko czterystu tytułów, obejmujących bardziej niż szerokie spektrum skrajnie różnorodnych dyskursów literackich, powstałych zarówno na gruncie polszczyzny, jak i przełożonych przez uznanych tłumaczy z bynajmniej nie zawsze oczywistych języków obcych. W debacie chcielibyśmy skupić się na próbie udzielenia odpowiedzi na proste z pozoru (a w swej prostocie oczywiście prowokacyjne) pytanie: co czyni jakąkolwiek (filmową, teatralną, radiową) adaptację literatury udaną lub nieudaną? Teoretycznym punktem wyjścia można uczynić założenie, że w samym akcie adaptowania jest coś niepokojąco dwuznacznego.
Adaptacja (kojarząca się, co etymologicznie nie jest bynajmniej bezzasadne, z adopcją) oznacza przystosowanie bądź przysposobienie. Czy zatem adaptowanie to powtórzenie pewnego już zaistniałego sensu w innym medium wyrazu i czy w takim razie najważniejsze jest uszanowanie tego fundatorskiego związania, a adaptacja ma w związku z tym na celu przede wszystkim podkreślenie wagi oryginału? A może na odwrót: jest aktem radykalnie immanentnym, samoistnym, fingującym przywiązanie do oryginału, a w istocie na poziomie głębinowym żywi się owym opisanym przez Harolda Blooma lękiem przed wpływem, który każe jej pożerać ciało własnego ojca… Czy przystosowywanie/przysposabianie literatury nie oznacza, że literaturę samą uznaje się za byt z jakichś względów niesamowystarczalny, sierocy?
Proponujemy, aby w swoich tekstach poddali Państwo refleksji następujące zagadnienia. Po pierwsze: czy adaptacja jest przedsięwzięciem zdecydowanie oryginalnym, czy też spełnia w stosunku do oryginału rolę bardziej służebną – a jeśli tak, to na czym owa służebność miałaby polegać, by adaptacja nie okazała się jedynie mało pożywnym powtórzeniem tekstu źródłowego w innym medium? Po wtóre: dlaczego literatura współczesna z takim oporem poddaje się zabiegom adaptacyjnym – czy przyczyn tego stanu rzeczy upatrywać należy w banalnym braku odpowiednio utalentowanych adaptatorów, czy też winę ponosi tu znaczna nieprzenikliwość samej literatury (zwłaszcza poezji)? Po trzecie: co powinno się stać, by taka sytuacja uległa zmianie, jak adaptować, by miało to w ogóle sens (a także: jakie błędy mogą zdyskwalifikować najbardziej nawet ambitne zamierzenie na tym polu)? I dalej: jakie są konkretne udane przykłady adaptacji z ostatnich lat, co z najnowszych doświadczeń literackich (zwłaszcza zaproponowanych przez Biuro Literackie) szczególnie dobrze nadaje się Państwa zdaniem na taką radiową, filmową bądź sceniczną reinterpretację?
Konkurs „Zagraj literaturą” to kolejny – obok „Nakręć wiersz” i „Komiks wierszem” – biurowy projekt, a z prześledzenia wspólnej im myśli przewodniej łatwo wywnioskować, jaki może być nasz stosunek do zasygnalizowanych tu, możliwych znaków zapytania: adaptacja jest literaturze niezbędnie potrzebna. Zresztą warto przypomnieć, że Biuro Literackie jeszcze na długo przed pierwszymi edycjami wzmiankowanych tu konkursów eksperymentowało z nowymi sposobami reinscenizowania na żywo poezji, odnosząc na tym polu niemałe sukcesy (dość powiedzieć, że to właśnie na literackich festiwalach Biura debiutowały tak znaczące kolektywy polskiej sceny niezależnej jak Strachy na Lachy i Őszibarack, śmiało przekraczające granice między atrakcyjnością muzyczną a niebanalnym przekazem tekstowym). Liczymy, że zainicjowana tu debata wniesie dalsze ważne głosy w dyskusję nad sensem innego niż tradycyjny (czytanie/autorska prezentacja na scenie) sposobu traktowania najnowszej literatury, pozwoli dostrzec nierozpoznane do tej pory konteksty teoretyczne i praktyczne możliwości.
O AUTORZE
Przemysław Rojek
Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.