debaty / ankiety i podsumowania

agonia rozwiązań powyżej maksymalnie uniesionych oczu*

Waldemar Jocher

Głos Waldemara Jochera w debacie "Poezja na nowy wiek".

strona debaty

trze­ba się odnieść do ich kształ­tów

zmia­na ryt­mu:

prze­ła­do­wa­ne kse­ro na począt­ku wie­ku,
tra­twa z tysią­cem odbić, a raczej
a czę­ściej,
a na koniec zosta­nie dwa­dzie­ścia i jeden
nie­do­pi­sa­nych xxx
pra­ca ta roz­cho­dzi się pomię­dzy

mózgiem a wyobraź­nią _____________________i jego wer­sji pro­po­no­wa­nych:

sko­ko­wość
sko­ko­wość
sko­ko­wość                             sta­nów sytu­acji

Taki oto wiersz napi­sa­łem bli­sko dwa lata temu, któ­ry wła­ści­wie w cało­ści mógł­by posłu­żyć jako mój „głos” w dys­ku­sji doty­czą­cej „poezji na nowy wiek (XXI)”. Jed­nak­że temat jest na tyle waż­ki, że ist­nie­je potrze­ba pochy­le­nia się, lecz z poczu­ciem, że cokol­wiek zosta­nie powie­dzia­ne, nazwa­ne i wymy­ślo­ne – nawet czę­ścio­wo nie przy­bli­ży nas do fak­tów, któ­re, załóż­my, że nastą­pią. Pod­sta­wo­wa kwe­stia – pew­nik jest jeden. Poezja pol­ska jest i będzie w „nowym wie­ku”. Mamy stan były, obec­ny (oczy­wi­ście w cało­ści jesz­cze nie­usys­te­ma­ty­zo­wa­ny) oraz stan poten­cjal­ny. Nie ma co się zatrzy­my­wać na minio­nym, no chy­ba, że w kate­go­riach porów­nań i ale­go­rii. Dla­te­go od razu posta­no­wi­łem posta­wić dia­gno­zę: w roku 2010 nie widać warun­ków do powsta­nia „cze­goś”, co mogło­by moc­no i kate­go­rycz­nie dać nadzie­ję na „nowe” w poezji pol­skiej. Od razu moc­no zazna­czę, że „nie widać” nie ozna­cza wca­le, że „coś” tam nie czy­ha. Bar­dzo świa­do­mie mówię o warun­kach, a nie­ko­niecz­nie o poetach i ich dzie­łach, ponie­waż dzie­ją się zja­wi­ska (autor­skie, tek­sto­we, a nawet gru­po­we), któ­re są nie­zmier­nie cie­ka­we. Śle­dząc ruch w inte­re­sie, cią­gle mam wra­że­nie przy­lgnię­cia auto­rów do auto­rów, auto­rów do czy­tel­ni­ków oraz auto­rów do kry­ty­ków. 4 razy „auto­rów” w poprzed­nim zda­niu nie­ste­ty nie wska­zu­je na rodzaj potęż­ne­go „ego” poetów, któ­re dawa­ło­by radość obco­wa­nia z „nie­po­wta­rzal­no­ścią”. Jak­by wszyst­ko krę­ci­ło się wokół auto­rów jako gru­py, powią­za­nej rela­cja­mi opar­ty­mi na instruk­cji obsłu­gi kse­ro­ko­piar­ki. Zatem podej­mu­je się kar­ko­łom­ną pró­bę wypły­nię­cia na głę­bię, przy pomo­cy rze­ko­mej tra­twy, za któ­ra słu­ży insty­tu­cja „kse­ro”. Nie war­to wni­kać, co i jak jest kopio­wa­ne. Nato­miast war­to roz­pa­trzyć spra­wę dla­cze­go. Czy powo­dem tego jest lęk? A może koniunk­tu­ra­lizm? A może potrze­ba dosto­so­wa­nia się do „rachun­ków” kry­ty­ki lite­rac­kiej, któ­rej rola, waż­na lecz w więk­szo­ści ogra­ni­czy­ła się do opi­sy­wa­nia i przy­pi­sy­wa­nia. Masa powią­zań pomię­dzy tek­sta­mi poetów, a tek­sta­mi kry­ty­ków umac­nia rolę kse­ro­ko­piar­ki i pogłę­bia wra­że­nie pły­nię­cia. Potrzeb­na jest zmia­na „ryt­mu” zarów­no w nowych dzie­łach poetyc­kich, jak i kry­tycz­no­li­te­rac­kich. Za dużo jest mózgu i za dużo wyobraź­ni. Za mało tego, co pomię­dzy nimi oraz sko­ko­wo­ści! Pro­po­nu­ję nie­prze­wi­dy­wal­ność aż po kres!

Więc co z tego, że szcze­rze zauwa­żę obszer­ny frag­ment „nowej poezji pol­skiej”, idą­cy w kie­run­ku, ogól­nie mówiąc, „pro­ble­ma­ty­ki języ­ka”. Dodam: na szczę­ście! Co z tego, że poja­wia­ją się coraz now­si poeci – roku­ją­cy, któ­rych z satys­fak­cją witam we wła­snej biblio­tecz­ce. Tu ist­nie­je potrze­ba odej­ścia i odcię­cia od miał­ko­ści i popraw­no­ści. „Tekst popraw­ny” rów­na się „tekst zmar­ły”. Moż­na grze­bać w umar­łych i nawet moż­na coś odna­leźć: kości, biżu­te­rię. Moż­na pójść dalej i eks­hu­mo­wać w celu zba­da­nia tego, co mar­twe. Gdy­by tak jed­nak roz­pier­do­lić umow­ną gra­ni­cę pomię­dzy zie­mią, a wodą oraz prze­strze­nią i chło­nąć nową jakość (a wła­ści­wie sta­rą, bo odwiecz­ną) tak mizer­nie dotąd zauwa­żal­ną? Oczy­wi­ście niech­że wciąż słu­żą temu media, juro­rzy lite­rac­kich nagród, kry­ty­ka oraz wydaw­cy, któ­rych zasłu­gi, co jest fak­tem, są nie­oce­nio­ne. Jed­nak­że kwe­stia „kształ­tu” wyma­ga, jak we wszyst­kim, odwa­gi. Pro­po­nu­ję więc w skró­cie nie przy­spo­sa­biać ani kse­ro­ko­piar­ki, ani żad­nej innej „maszy­ny” czy też „auto­ma­tu” do roli tra­twy. Pro­po­nu­ję rzecz naj­prost­szą: zbu­do­wać tra­twę praw­dzi­wą, wypły­nąć i sko­czyć. Tym, któ­rym uda się taka sztu­ka, zapi­sa­ne będzie pierw­szeń­stwo, bo czym­że jest koniec poezji? Czy śmier­cią auto­ra, czy może samo odna­le­zie­niem się w głę­bi?

Inną inte­gral­ną czę­ścią kon­dy­cji poezji pol­skiej jest rola kry­ty­ki lite­rac­kiej. Ist­nie­je potrze­ba praw­dzi­we­go dys­kur­su, banal­nie mówiąc fer­men­tu i znów odwa­gi, by wyjść poza jedy­nie recen­zo­wa­nie ksią­żek. Dys­kurs pole­ga na mówie­niu, ale też słu­cha­niu. Każ­da nowa i kolej­na fala na tym morzu powin­na stać się pre­tek­stem do zmia­ny ryt­mu. Kry­ty­ka jest dosko­na­łym „środ­kiem” oddzie­la­ją­cym, a teza, że jest współ­twór­cą ksią­żek, daje się jak naj­bar­dziej obro­nić. Pod jed­nym, wyda­wa­ło­by się nie­zwią­za­nym z powyż­szym, warun­kiem: powin­na posia­dać cechy nie tyl­ko meta­my­ślo­we, ale przede wszyst­kim wizyj­ne. Owa wizyj­ność może być sku­tecz­nym lekiem na sze­reg cho­rób kry­ty­ki, któ­re wymie­nio­ne zosta­ły choć­by w tek­ście Joan­ny Muel­ler i Micha­ła Kasprza­ka „Cho­ro­by dzi­siej­szej kry­ty­ki” („Wakat”, nr 2(7)/2008).

Pisząc powyż­sze, nie chcę być nie­spra­wie­dli­wy wobec zja­wi­sko­wo­ści nie­któ­rych spo­śród poetów pol­skich. I dodam, że na mój roz­ra­chu­nek nie jest ich nie­wie­lu. Choć­by: Robert Rybic­ki, Tomasz Puł­ka, Sła­wo­mir Elsner, Krzysz­tof Siw­czyk, Maciej Melec­ki, Kry­sty­na Mysz­kie­wicz, Edward Pase­wicz, Adam Wie­de­mann, Mar­ta Pod­gór­nik, Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki, Joan­na Muel­ler, Roman Honet. Tych, któ­rych nie wymie­ni­łem, jest jesz­cze co naj­mniej kil­ku, a któ­rzy wg mnie wyda­dzą w przy­szło­ści nie­jed­no pozy­tyw­ne zasko­cze­nie. Każ­dy z nich, w mojej oce­nie, ma ogrom­ną szan­sę na zato­pie­nie, któ­re jest jedy­nym spo­so­bem pły­nię­cia bez uży­cia tra­twy.

*
Fra­za ego­istycz­nie pocho­dzi z moje­go wier­sza pt. „samą isto­tę jed­nak widzi się w bez­pow­rot­nych powtó­rze­niach (roz­stę­py)”.

O AUTORZE

Waldemar Jocher

Urodzony w 1970 roku. Poeta. Laureat Nagrody im. Kazimiery Iłłakowiczówny za debiut literacki Reszta tamtego ciała (2009). Mieszka w Prudniku.