Bank czterokrotnie rozbity
Karolina Felberg-Sendecka
Głos Karoliny Felberg-Sendeckiej w debacie „Biurowe książki roku 2017”.
strona debaty
Biurowe książki 2017 rokuNiniejszy tekst nie jest, rzecz jasna, podsumowaniem roku 2017 w literaturze polskiej – nie może nim być, bo wymienione w nim tytuły ograniczają się do tych wydarzeń literackich, których podmiotem było Biuro Literackie. Nawiasem mówiąc, choć 2017 rok nie był szczególnie udany dla literatury polskiej, to akurat Biuro Literackie może go sobie zapisać in plus. Albowiem wydawnictwo Artura Burszty nie tylko opublikowało najlepszy debiut poetycki 2017 roku oraz najlepszą książkę poetycką 2017 roku, ale jeszcze wzięło na siebie ciężar wydania przekładu jednej z najważniejszych powieści XX wieku (Péter Nádas, Pamięć, przeł. Elżbieta Sobolewska) oraz niecierpliwie przez wielu z nas wyczekiwanej książki zbierającej dorobek poetycki Tomasza Pułki (Wybieganie z raju. 2006–2012).
Zdanie roku
„Na dobrze postawione pytania nie trzeba udzielać odpowiedzi” – twierdzi mama Rozalii Grozy. Zgadzam się z mamą Rozalii i chętnie przyznam, że przytoczonym powyżej zdaniem rozbiła bank. A fraza ta pochodzi z książki dla dzieci zatytułowanej Siedem pierwszych przygód Rozalii Grozy (publikacji datowanej co prawda na 2016 rok, acz promowanej w BL w 2017 roku), którą napisała Justyna Bargielska (a zilustrowała Patrycja Ochman). Nawiasem mówiąc, Bargielska jest dla mnie specjalistką od takich właśnie zdań: powiedzieć jakąś odwieczną prawdę w taki sposób, by na powrót się stała fundamentalnym zdarzeniem w języku. Nie nazwę siebie miłośniczką wierszy czy prozy Bargielskiej, jednakowoż czytam wszystkie jej książki właśnie ze względu na tego typu zdarzenia. Ze trzy zdania z całej twórczości autorki Dwóch fiatów poruszają mnie w taki właśnie sposób, aktualizując jednocześnie całą moją wiedzę o świecie i całe moje życiowe doświadczenie.
Dlaczego stwierdzenie mamy Rozalii Grozy jest dla mnie zdaniem 2017 roku? Dlatego, że otaczająca mnie rzeczywistość zredukowała się ostatnimi czasy do wygłaszanych bez żadnej odpowiedzialności za słowo opinii i postprawd kreowanych przez media, koncerny i polityków. Kogo współcześnie stać na obcowanie z „pytaniami bez odpowiedzi” (pytaniami więc stricte filozoficznymi)? Paru poetów, artystów, myślicieli. Większość z nas wybiera opinie oraz postprawdy, one bowiem mamią takimi jakościami jak pewność, jednoznaczność, rozgrzeszenie. Reklamy obiecują nam intensywności przemieniające się w końcu w ulgę oraz spełnienie, a politycy – intensywności formułujące się w podszywający się pod prawdę dogmat, zakon i prawo. Ale tego typu „osiągnięcia” i „normy” to nic innego jak efektywne narzędzia do manipulowania masami. Tymczasem „dobrze postawione pytania” to komunikaty arcydzielne, otwarte, adekwatnie wyrażające najbardziej skomplikowane kwestie etyczne (i estetyczne). Choć, owszem, są to także formy niełatwe – nieobiecujące natychmiastowych uniesień, niegwarantujące spełnień, nieprzynoszące szybkich i łatwych pocieszeń. „Dobrze postawione pytania” utrzymują pytającego i pytanego w stanie napięcia, poruszenia, zafrapowania. Kogo stać na taką postawę? Z pewnością mamę Rozalii Grozy.
Przesłanie roku
Najbardziej afektywnym (i efektywnym) tekstem artystycznym, jaki został opublikowany w 2017 roku, jest niewątpliwie Mówienie NIE. Instruktaż. Wiersz ten napisała Agata Jabłońska – poetka, która jesienią 2017 roku zadebiutowała książką poetycką Raport wojenny:
Mówienie NIE. Instrukcja
Stań stabilnie. Lekko rozstaw nogi; dla rozgrzewki możesz
poruszyć głową. Co ważne: tylko w poziomie, przynajmniej
w naszym kraju. Najpierw w prawo, potem w lewo i jeszcze
raz. Albo na odwrót.
N.
Czubkiem języka dotknij przednich zębów tuż obok styku
z podniebieniem. To spółgłoska, uważaj, ona zawsze z czymś
brzmi. Może wyjść NOC; bardzo czarny kwadrat bez tła, a stąd
niedaleko do:
poczekaj na mnie przez chwilę, chcę złapać się
w twój rękaw i wyszeptać całą głuchą pustkę; ośmiolatek zgwałcony
w szpitalu psychiatrycznym dzwoni do mamy i mówi: zrobili mi
krecika, zrobili mi krecika, rozumiesz? Człowiek szedłby zabijać,
gdyby to mogło pomóc.
Trzecia w nocy, musiałam to zapisać, żeby was nie budzić,
żeby wam nie płakać. NI. Uważaj, może wyjść NIC, albo NIE
wykrzyczane w strachu, zrób to zdecydowanie, dawaj:
I,
żeby ci ten język nie przyrósł do zębów. Tu znów masz spójnik,
można nim związać najbardziej karkołomne koncepty; musisz
go skleić z N, żeby nie odpadł. I niech ktoś spróbuje go oderwać,
niech ktoś spróbuje nas rozłączyć (siódma piętnaście, kiedy
budzę się, żeby sprawdzić, że jesteś i że drzwi są zamknięte
jak te miejsca i czasy, w których zabijali dzieci wyższe niż koło wozu,
żeby nie przyszli mściciele ojców i matek. Zabijali dzieci mniejsze
niż nogi łóżek; trzeba uciekać? Skąd masz wiedzieć, kiedy zaczną
strzelać, skąd masz wiedzieć, dokąd wracać i jak się nie zgubić?).
Oczy grubego Tadka z Woli, kiedy odcinał głowy kociętom; to, że
tylko przypadkiem nie było tam nas.
E. Krótkie. Bez wątpliwości,
że to cokolwiek będzie znaczyć.
To niewątpliwie jeden z najpiękniejszych wierszy o bezsilności wobec skandalu, jakim jest przemoc. Nie ta spektakularna, dla której sankcją stają się historia, tradycja, kultura, wielka polityka, lecz ta codzienna, domowa, podwórkowa. „Człowiek szedłby zabijać / gdyby to mogło pomóc” – mówi bohaterka wiersza (kobieta/żona/matka). Co ciekawe, słowo „TAK” doczekało się mnóstwa opracowań – całych bibliotek. Natomiast ze słowem „NIE” mamy odwieczny kłopot. Na dobrą sprawę rozmaite działania w obrębie akcji #MeToo sprowadzają się najczęściej do dyskusji o tym właśnie słowie: o tym, czy padło, czy nie padło, czy paść musiało, dlaczego zostało zignorowane… Jabłońskiej jednakowoż nie zajmują okoliczności i fakty, na te bowiem najczęściej nie mamy wpływu („Człowiek szedłby zabijać / gdyby to mogło pomóc”). Poetka skupia się więc na samych geście, na trudnej pracy, jaką jest akt wypowiedzenia słowa „NIE”. Na walce, jaką ofiara toczy za pomocą tego krótkiego słowa nie tylko z agresorem, ale i z samą sobą oraz dostępnymi sobie mediami. Bo mówiąc „NIE”, rzuca się jednocześnie rękawiczkę bezwzględnościom przychodzącym ze strony języka. Bo język niekoniecznie staje po stronie konkretyzującego się w danym geście podmiotu – przeciwnie. W efekcie, wystarczy moment nieuwagi, a już „NIE” roztapia się w „NOC”.
Nikt tego dotąd tak nie napisał, a przecież o to właśnie w tym wszystkim chodzi! Człowiek zmuszony przez drugiego człowieka do wypowiedzenia słowa „NIE” to człowiek w jednej chwili skonfrontowany z „bardzo czarnym kwadratem bez tła”. Dlatego właśnie słowo „NIE” przychodzi tak często poniewczasie. Bo jego wypowiedzenie to nie tyle sprawa pomiędzy ofiarą a agresorem, co moment negocjowania własnych granic – tego, gdzie kończy się „ja”, a zaczyna ów „czarny kwadrat”. Osobą zmuszoną do zmierzenia się z własnymi ciemnościami i całym zewnętrzem jest, rzecz jasna, osoba atakowana, nie zaś atakujący. (Typowa sytuacja: ciężki tydzień, próbujesz się zrelaksować, kupujesz drogiego drinka, po drugim rozluźniasz się i nagle ktoś zmusza cię, byś stanęła na baczność wobec „bardzo czarnego kwadratu bez tła”. To zawsze wielki stres, a często i trauma, choć „obiektywnie” rzecz biorąc nic strasznego się jeszcze nie stało).
Z historii literatury wiem, że takie wiersze powstają niezwykle rzadko: raz na pokolenie, raz na konkretną bio-grafię. Dla mnie 2017 rok to niewątpliwie czas wiersza Mówienie NIE. Instrukcja.
Poeta roku
Robert Rybicki. „Horyzont to nasze wspólne wyobrażenie. / Wszechświat, nie ma horyzontu” – powiada mówiący w wierszu Logorytm. Dar Meneli jest książką nie tyle szukającą „kresów” oraz „zakresów” poznania, co problematyzującą sam akt szukania (penetrowania, eksplorowania, podbijania, przekraczania). Wobec ściany, o którą rozbija się właśnie formacja nowoczesna, przekroczenie na powrót staje się wygnaniem, a emigrant – uchodźcą. W rezultacie, w dyskursie Rybickiego nawet poezja to uchodźczyni, która chciałaby tylko nieco się ogrzać, zjeść trochę chleba, „mlasnąć”, w spokoju „zasnąć”.
Biuro Literackie planuje otworzyć kolejny rok wydawniczy książką zbierającą dorobek poetycki Roberta Rybickiego (Podręcznik naukowy dla onironautów) – to dobry pomysł, bo rok 2018 winien być czasem szczególnym dla Roberta Rybickiego. Tego mu właśnie życzę.
Poza wszystkimi kategoriami (wydarzenie totalne)
„Homer / obudzony tysiące lat po sobie / na wybrzeżach świata”, a zatem Palamedes Piotra Matywieckiego. Arcydzieło.
O AUTORZE
Karolina Felberg-Sendecka
Ur. 1981, badaczka literatury XX i XXI wieku współpracująca z Zespołem do Badań nad Literaturą i Kulturą Późnej Nowoczesności przy Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Narodowego Centrum Nauki. Autorka książek Melancholia i ekstaza. Projekt totalny w twórczości Andrzeja Sosnowskiego (2009) i Koleżanka. Wspomnienia o Agnieszce Osieckiej (2015). Edytorka powieści Neponset i wielotomowego wydania Dzienników Agnieszki Osieckiej. Publikowała m.in. w „Pamiętniku Literackim”, „Dekadzie Literackiej”, „Czasie Kultury”, „Kresach”, „Gazecie Wyborczej”, „Wakacie”, „Opcjach”, „Tekstualiach”, „Ricie Baum”. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Kulturalnym”. Blogerka na portalu natemat.pl. Mieszka w Warszawie.