Berek wierszem: Michał Pranke
Szymon Szwarc
Głos Szymona Szwarca w debacie „Berek wierszem”.
strona debaty
Berek wierszem: wprowadzenieO pewnym gościu z pewnego poletka
No dobra – dałem się złapać Filipowi Matwiejczukowi, za co jestem mu wdzięczny, bo chociaż rozważałem (poważnie) opcję przegranej w tej grze (cokolwiek opcja przegranej mogłaby tu znaczyć, raczej milczenie, czyli raczej coś), to w końcu uzmysłowiłem sobie, że jednak (a jednak) jest to jakiś rodzaj wymiany doświadczeń użytkowania wiersza, a skoro jest to to, to można skorzystać z przysługującej sposobności i wspomnieć o pewnym tekście pewnego poety, wyciągając go może nieco zza kulis na scenę, z papieroska w szkolnym kiblu prosto pod tablicę.
Wybaczcie przydługie zdanie wstępu, od razu może przejdę do autora, którego mam na myśli – ów autor to Michał Pranke – tak właściwie to mój koleżka z Rolnictwa Miejskiego i jednocześnie poeta z toruńskiego poletka, które jakoś przędzie w swoim zadupnym trybie i wypuści czasem coś wartego uwagi.
Oho, to poletko, o tym poletku jeszcze w dużym skrócie: poletko czasy „undergruntowych” świetności i fajerwerków, co zostawiły za sobą w dużej mierze kratery i tereny niezbyt nadające się pod uprawę, ma już za sobą, a jednak ciągle i być może nieświadomie do nich wraca (ja wiem, że to spuścizna, ale jest to jednak jakaś klątwa i przeszkoda, złowrogie złogi, nierozkładalny gnój, mina); to poletko, które stało się obszarem porzuconym przez instytucje miejskie, uniwersyteckie i tak dalej (nie wnikajmy w malejące budżety na kulturę i znikające kompletnie budżety na kulturę, która nie posiada cechy bycia czymś spektakularnym, czyt. kasowym, medialnym itp.).
Owo poletko, od jakichś dziesięciu lat mocno nieprzyjazne, raczej zdezintegrowane (stąd może sentyment do starego gnoju), niebyt przyciągające turystów z zewnątrz, z chujowiejącym z roku na rok niegdyś słynnym i świetnym festiwalem pt. Majowy Buum Poetycki (ile można?), z próbami zrobienia czegoś świeższego rozbijającymi się o kwestie ekonomiczne (ile można?), z tym wszystkim, co jest z grubsza dobrze znane w wielu innych miejscach w tym kraju, na świecie i kosmosie, na co zazwyczaj macha się ręką i zostawia dyrektorom zaspokajającym swoje żarłoczne ego (wpisujcie miasta), by pójść robić coś bardziej sensownego niż wspólne uprawianie poletka, a co jednocześnie zmusza pozostałych na tym poletku do szukania uwagi i posłuchu, a może przede wszystkim drogi rozwoju poza nim samym, na jakimś trochę lepszym i bardziej przyjaznym poletku, to poletko wciąż jest uprawiane. I rzeczywiście ukształtowało tu się kilka osobowości, w tym przywołana przeze mnie osobowość twórcza Michała Prankego, która wyprodukowała taki oto przebijający się przez warstwy pumeksu tekst poetycki na okoliczność numeru 3/2020 zina „Rolnictwo miejskie” (https://www.yumpu.com/xx/document/read/64395874/rolnictwo-miejskie‑1–20-patogen, dostęp online: 20.08.2021) – temat „Patogen”:
O myciu rąk
Mycie rąk ma na celu ochronę ludności, zakładów pracy i urządzeń użyteczności, dóbr rozłożonych u podstaw, ratowanie i udzielanie pomocy, współdziałanie we dnie i w nocy w zwalczaniu klęsk żywiołowych i zagrożeń środowiska. Mycie rąk poprzedza obsługę środków zaciemniania, doraźne dostarczenie zaopatrzenia, ochrania płody rolne, zapobiega biegunkom. Mycie rąk służy, mycie rąk chroni.
Ptaki krążą coraz niżej. Tymczasem zmocz dłonie, nanieś odpowiednią ilość mydła. Zacierając wewnętrzną stroną lewej dłoni wewnętrzną stronę dłoni prawej i odwrotnie, pomyśl o wojnie, o czym chcesz jeszcze. Pocierając wewnętrzną częścią prawej dłoni o wierzchnią część dłoni lewej i na przemian; zwierzęta w klatkach, odyńce wjeżdżają na sale w oklaskach. Spleć palce, gdy myszy w wypalonych trawach jak cienie na ścianach, trzyj i czuj się; kciuk w górę jednej dłoni namydl drugą, kciuk w dół namydl pierwszą. Przestępcy w szkaplerzach. Batman wszystko odziedziczył. Namydl wierzch jednej dłoni wnętrzem drugiej i na przemian. Przekazy dnia na ekranach idealnie przezroczystych. Opuszkami palców pocieraj zagłębienia obu dłoni. Namydl nadgarstki, umowy o pracę błyszczą na wolnym wybiegu. Trzyj i czuj się. Opłucz dłonie i osusz je czystym ręcznikiem. Serce to kluska. Serce to szyszka.
Twoje ręce są czyste.
Skróconą wersję tekstu (określam to mianem tekstu poetyckiego, ponieważ jest zapisany prozą, do tego jest poetycką przeróbką lub impresją na temat bardzo aktualnej instrukcji obsługi, poza tym nosi cechy mikromanifestu i nie mam tutaj aspiracji do określania przynależności gatunkowej utworu, serio, nie jest to chyba tutaj zbytnio potrzebne i dobrze) z obrazem (Pranke podobno skrócił tekst ze względów praktycznych – przy pełnym odczycie zbyt długo musiałby myć ręce – jestem w stanie do pewnego stopnia to zrozumieć; co ciekawe, w wersji skróconej tekst z formy instruktażowo-manifestowej przechodzi w stronę prostego wierszyka), utworzoną na potrzeby festiwalu Nanofestival 3, znajdziemy pod poniższym linkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=4wJbHoT7NQg (dostęp: 20.08.2021).
Niejednorodna czy też amorficzna (poprzez użycie tekstu) forma powyższego komunikatu wydaje się intrygująco spójna i adekwatna do sytuacji (nie tylko, ale też pandemicznej). Pranke nie boi się tworzyć za pomocą poetyckich środków wypowiedzi o charakterze użytkowym, która jednocześnie nie będzie jakimś copywriterskim wysrywem zostającym w głowie na długo i raczej w mało interesującym nas tutaj celu. Cel Prankego to, tak to czytam, próba nawiązania poetyckiej łączności z ominięciem wiersza jako nieodzownego środka przy okazji takiego sposobu porozumiewania się. Dla, by się tak wyrazić, dobra ludzkości. I chociaż brzmi to pompatycznie, to jednak nie jest to reklama ani też odezwa. Mamy tu do czynienia z czymś całkiem podstawowym i intymnym, choć ubranym w regulaminowe gacie.
Widzę to w ten sposób: drukujemy sobie tekst i wieszamy go w toalecie lub tam, gdzie myjemy ręce (o ile to robimy), możemy czytać go czysto praktycznie, jako pogłębioną instrukcję prostej i codziennej czynności z możliwością rozszerzenia odczytu o pojawiające się w tekście wątki krytyczne, ekokrytyczne i tak dalej, że współczesność, kryzys, zły kapitalizm i przede wszystkim „Batman wszystko odziedziczył” (co nie daje mi spokoju po dziś dzień, a nie jest zwykłą demistyfikacją popkulturowego bohatera, człowieka-nietoperza, ale czymś znacznie więcej – mnie to pcha w stronę M. Fishera oczywiście, ale odnosi się to również do interpasywności i wyręczania nas samych w rozumieniu, zwalczaniu lub choćby przedstawianiu złego kapitalizmu jako złego systemu, czym w pewnym stopniu przez ostatnie lata zajmuje się również poezja – no i spoko, ale chodzi tu bardziej chyba o metody, nie lubię, kiedy poezja mnie już rzeczywiście wyręcza z tego, co sam powinienem zrobić, niech tego nie robi i niech jeszcze nie reklamuje samej siebie, niech wiersz nie będzie reklamą wiersza, poproszę). Pranke orzeka, czuje, że za jego słowami jest sporo (prostej) prawdy, prawdy nie rewolucyjnej, ale wynikającej raczej z przyswojenia pewnych prostych faktów, które przez, dajmy na to, popkulturę przedstawiane być mogą jako nieprzyswajalne; ja też coś odziedziczyłem, ale za cholerę nie daje mi to możliwości przebrania się w jakiś strój i walki z przestępczością, która w dalszym rozumieniu jest walką o utrzymanie systemu – dla mnie petarda, bo gdzieś mnie to, w tym światku, lokuje.
Nie będę się rozpędzał z interpretacją tej instrukcji, dodam tylko, że intryguje mnie samo zakończenie – „Twoje ręce są czyste”. Piękne proste zdanie, komunikat, który powinien wprowadzić nas, no właśnie, w jaki stan? Komunikat ten jest z pozoru suchy, jak na instrukcję przystało, jednak nasączony zostaje szeregiem odniesień, zaczyna drżeć w posadach jego etyczna neutralność. Po co człowiek myje ręce właściwie? Czy musi to robić? Jeśli musi, to z jakich rzeczywiście powodów (żeby o czymś zapomnieć – no pewnie tak)? Bo z pewnością jest tych powodów więcej niż wymienione w tekście, np. czy autor umył ręce przed napisaniem go?, czy autor umył ręce po napisaniu go? I czy w związku z nim? Czy skoro widzieliśmy autora myjącego ręce w trakcie czytania tekstu, to coś wnosi do tej dyskusji? Jest mniej czy bardziej godny zaufania (czy chcemy mu ufać)? Czy istnieje tekst literacki lub jakikolwiek tekst, który by nie powstał pomiędzy jednym a drugim myciem rąk? Czy mycie rąk to tylko mycie rąk (no pewnie, że już wiemy, że nie tylko, itd.). No i tak to sobie leci, a u Prankego lubi sobie polecieć – leciało w debiutanckiej książce b (Łódź 2015), leciało w drugim tomie Rant (Łódź 2018) – tam leci sobie niby zwartym wierszykiem i wersem ułożonym jak mur z klocków lego, mam jednak nadzieję, że ten koleś dalej będzie próbował pozbywać się wersologicznego, a nawet gatunkowego balastu na rzecz bardziej amorficznych typów wypowiedzi. Czekam na książkę z instrukcjami, z tym, jak co robić, zapodaną w podobny, jak w powyższym tekście, sposób.
Wracając do przydługiego wstępu, który podrasowałem na potrzeby przedstawienia środowiska, w jakim przyszło żyć i tworzyć temu autorowi (chociaż perspektywa jest poniekąd moja, wybaczcie, bo też tam niedaleko żyję) – jego ręce wydają się mocno spracowane i, mimo ciągłego mycia, uwalone w ziemi i smarze. Jest to dla mnie bardzo atrakcyjna cecha tego autora, tym bardziej że przyszło mu robić na gruntach niemalże jałowych, a przy znikomej recepcji tej twórczości sytuacja może wydawać się niezbyt zachęcająca do dalszych prac. Mimo to wierzę, że mozolnie i niestrudzenie Pranke będzie wypracowywał swój mały, acz treściwy poetycki plon. Jest też Pranke, mimo moich rolniczych odniesień, które mogą wydawać się całkiem zabawne i jajcarskie, autorem na wskroś współczesnym i czujnym, ale przede wszystkim przeżywającym i kondensującym to wnikliwe, skomplikowane przeżycie nowoczesnego człowieka w takim właśnie, wnikliwym, skondensowanym i całkiem skomplikowanym tekście.
O AUTORZE
Szymon Szwarc
Urodził się w 1986 roku. Skończył filologię polską na UMK w Toruniu. Wydał książki z wierszami: Kot w tympanonie (Rita Baum, Wrocław 2012), Umowa o dzieło (WBPiCAK, Poznań 2014), Cukry złożone (WBPiCAK, Poznań 2020) oraz płyty z zespołami Jesień i Rozwód. Współtwórca toruńskiego kolektywu animacyjnego Rolnictwo Miejskie, z którym organizował wydarzenia literackie oraz Nanofestival i wydawał zin „Rolnictwo miejskie”. Mieszka i pracuje w Toruniu.