debaty / ankiety i podsumowania

Co warto by przetłumaczyć

Szymon Żuchowski

Głos Szymona Żuchowskiego w debacie "Kogo tłumaczyć".

strona debaty

Kogo tłumaczyć?

Utwo­ry, któ­re war­to by prze­ło­żyć na pol­ski, dzie­lą się zasad­ni­czo na dwie kate­go­rie: te, któ­re nie były nigdy tłu­ma­czo­ne, oraz te, któ­re moż­na by prze­ło­żyć na nowo, dla­te­go że zosta­ły prze­tłu­ma­czo­ne nie naj­le­piej albo dla­te­go że prze­kład się zesta­rzał. Dru­ga gru­pa jest mniej istot­na, jako że prze­kład już do pol­skie­go czy­tel­ni­ka dotarł, lep­szy czy gor­szy, mniej czy bar­dziej aktu­al­ny, ale utwór już funk­cjo­nu­je w pol­sz­czyź­nie i jego brak nie razi. Zresz­tą dys­ku­to­wa­nie nowe­go prze­kła­du utwo­ru, któ­ry został już spo­lsz­czo­ny, wią­że się z dodat­ko­wy­mi kom­pli­ka­cja­mi, bo trze­ba liczyć się z otwar­ciem deba­ty z (nie zawsze wszak nie­ży­ją­cym) tłu­ma­czem i zwo­len­ni­ka­mi jego prze­kła­du. Więc cho­ciaż chcia­ło­by się wspo­mnieć o uster­kach daw­niej­szych prze­kła­dów Ril­ke­go, Petrar­ki, pro­zy Hol­lin­ghur­sta czy Jame­sa, poży­tecz­niej będzie sku­pić się na kate­go­rii pierw­szej.

Jeże­li idzie o poezję, to cha­rak­te­ry­stycz­na jest nie­wiel­ka obec­ność na ryn­ku prze­kła­dów ksią­żek poetyc­kich w cało­ści. Domi­nu­ją anto­lo­gie i wybo­ry wier­szy, któ­re z natu­ry są obar­czo­ne indy­wi­du­al­ny­mi pre­fe­ren­cja­mi tłu­ma­cza (a zda­rza się tłu­ma­czom po pro­stu omi­jać naj­trud­niej­sze wier­sze z dane­go cyklu). Wybór nie umoż­li­wia odbior­cy cało­ścio­we­go oglą­du dzie­ła, któ­re nie­kie­dy cechu­je się wewnętrz­ną mię­dzy­wier­szo­wą nar­ra­cją, dyna­mi­ką pomię­dzy utwo­ra­mi. Dzie­je się tak nawet w przy­pad­ku poetów naj­bar­dziej zna­nych i uzna­nych. Dobrym przy­kła­dem jest Pablo Neru­da – uka­za­ło się w Pol­sce kil­ka wybo­rów jego wier­szy, ale pomi­mo że od śmier­ci nobli­sty minę­ło pra­wie czter­dzie­ści lat, pol­ski czy­tel­nik nadal nie może się zapo­znać z cało­ścią Vein­te poemas de amor y una can­ción dese­spe­ra­da („Dwa­dzie­ścia wier­szy miło­snych i jed­na pieśń roz­pa­czy”), słyn­nych Cien sone­tos de amor („Sto sone­tów miło­snych”) czy szczy­to­we­go osią­gnię­cia poetyc­ko-filo­zo­ficz­ne­go pisa­rza – Libro de las pre­gun­tas („Księ­ga pytań”), któ­re były tłu­ma­czo­ne wyłącz­nie we frag­men­tach i to w więk­szo­ści bez oglą­da­nia się na rytm i melo­dię. Dobrze by też było, aby na pol­skim ryn­ku zaist­nia­ło wię­cej prze­kła­dów poezji Louisa Ara­go­na, Ray­mon­da Quene­au czy współ­cze­sne­go auto­ra tek­stów pio­sen­ki poetyc­kiej Pier­re­’a Phi­lip­pe­’a.

Jest też rodzaj poezji (względ­nie dra­ma­tu) kom­plet­nie nie­obec­ny w prze­kła­dzie na język pol­ski – tek­sty pie­śni i libret­ta oper, któ­rych tłu­ma­czeń lite­rac­kich się nie prak­ty­ku­je. Słu­chacz-czy­tel­nik ma zwy­kle do dys­po­zy­cji prze­kła­dy na naj­waż­niej­sze języ­ki zachod­nio­eu­ro­pej­skie, któ­re znaj­du­je w ksią­żecz­ce dołą­cza­nej do nagra­nia, a przy­cho­dząc do ope­ry może prze­czy­tać w pro­gra­mie spek­ta­klu prze­kład, któ­ry prze­waż­nie nie jest ani filo­lo­gicz­nie wier­ny, ani war­to­ścio­wy lite­rac­ko. Słu­chacz pie­śni Schu­ber­ta, Brahm­sa czy Mah­le­ra znaj­dzie tłu­ma­cze­nia zale­d­wie nie­któ­rych tek­stów, poroz­rzu­ca­ne po zbio­rach poezji Heine­go czy Goethe­go, ale zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści tek­stów zna­nych cykli pie­śni na pol­ski nie prze­kła­da­no, a poeci tacy, jak Frie­drich Rüc­kert, Joseph von Eichen­dorff czy Wil­helm Mül­ler są w Pol­sce nie­zna­ni, nie wspo­mi­na­jąc o naj­waż­niej­szych libre­ci­stach XVIII wie­ku, jak Pie­tro Meta­sta­sio, John Dry­den czy Phi­lip­pe Quinault. Mogło­by mieć zatem sens wyda­wa­nie lite­rac­kich tłu­ma­czeń librett i wier­szy, do któ­rych powsta­wa­ły cykle pie­śni, zwłasz­cza że wydaw­ca ze wzglę­du na upływ cza­su nie musiał­by się przej­mo­wać kwe­stią praw autor­skich.

Co się tyczy pro­zy, brak wciąż wie­lu prze­kła­dów ksią­żek, któ­re moż­na by zali­czyć do sze­ro­ko rozu­mia­nej lite­ra­tu­ry LGBT. Z dzieł star­szych war­to by wymie­nić zabaw­ne i nowa­tor­skie sty­li­stycz­nie powie­ści Ronal­da Fir­ban­ka (zna­ne­go głów­nie z książ­ki Zdep­ta­ny kwia­tu­szek), jak choć­by skan­da­li­zu­ją­ce Con­cer­ning the Eccen­tri­ci­ties of Car­di­nal Pirel­li czy prze­śmiew­czeVal­mo­uth. Cen­ny zapis epo­ki cechu­ją­cy się zna­ko­mi­tym sty­lem sta­no­wi jedy­na powieść w dorob­ku Wal­ta Whit­ma­na Fran­klin Evans. Wśród pisa­rzy naj­now­szych waż­ne jest nazwi­sko Edmun­da Whi­te­’a, któ­re­go książ­ki poja­wia­ją się na pol­skim ryn­ku księ­gar­skim, nadal jed­nak nie prze­ło­żo­no trzech bio­gra­fii jego pió­ra (Pro­usta, Gene­ta i Rim­bau­da), a tak­że jego wła­snych wspo­mnień (Our Paris: Sket­ches from Memo­ry, My Lives, City Boy). Do prze­tłu­ma­cze­nia jest też jego naj­now­sza książ­ka Jack Hol­mes and his Friend, któ­rej tytuł przy­wo­dzi na myśl pierw­szą powieść w ogó­le, któ­rą moż­na by okre­ślić jako gejow­ską, wyda­ną w USA w dru­giej poło­wie XIX wie­ku – Joseph and his Friend.

Lek­tu­ra książ­ki Josha Kil­me­ra-Pur­cel­la wyda­nej w Pol­sce pod tytu­łem Drag Queen pozwa­la podej­rze­wać, że może war­to by się przyj­rzeć jego dwóm kolej­nym powie­ściom (Can­dy Eve­ry­bo­dy Wants i pew­nie w mniej­szym stop­niu The Buco­lic Pla­gue). Prze­tłu­ma­czo­no wie­le ksią­żek Iris Mur­doch, bra­ku­je jed­nak nadal prze­kła­du kil­ku powie­ści (The Phi­lo­so­phe­r’s Pupil,The Mes­sa­ge to the Pla­netA Word Child i in.), jej dra­ma­ty i fra­pu­ją­ce wier­sze nie były nigdy tłu­ma­czo­ne na pol­ski. Nie prze­ło­żo­no też kil­ku powie­ści Jeanet­te Win­ter­son (np. Gut Sym­me­triesThe World and Other Pla­cesThe King of Capri). Sto­sun­ko­wo nie­wie­le jest też dostęp­nych po pol­sku utwo­rów jed­ne­go z naj­bar­dziej nie­zwy­kłych dra­ma­tur­gów dru­giej poło­wy XX wie­ku, Harol­da Pin­te­ra, w tym żad­nej jego pro­zy.

Na koniec war­to zwró­cić uwa­gę na powieść gra­ficz­ną, któ­rej intry­gu­ją­cym przed­sta­wi­cie­lem jest rysow­nik nie­miec­ki Ralf König. W Pol­sce uka­za­ły się jego komik­sy oby­cza­jo­we o tema­ty­ce gejow­skiej, szcze­gól­nie cie­ka­we wyda­ją się jed­nak jego humo­ry­stycz­ne, ale prze­my­śla­ne i skon­stru­owa­ne bar­dzo świa­do­mie, wer­sje histo­rii zwią­za­nych z Biblią (Pro­to­typ doty­czą­cy Księ­gi Rodza­ju, Arche­typ o Noem oraz Anti­typ o Paw­le z Tar­su) opu­bli­ko­wa­ne w Niem­czech w ostat­nich latach.