debaty / książki i autorzy

Czy Nobel zasłużył na Różewicza?

Redakcja biBLioteki

Wprowadzenie do debaty "Czy Nobel zasłużył na Różewicza?".

strona debaty

Tytuł dys­ku­sji jest pro­wo­ka­cją, bo oczy­wi­ście o wie­le cie­kaw­sza jest roz­mo­wa o Róże­wi­czu, a nie o gustach komi­sji noblow­skiej. Jego twór­czość przy­po­mi­na żywe sre­bro, zmie­nia się tak szyb­ko, jak świat dooko­ła. Róże­wicz, dzie­więć­dzie­się­cio­let­ni poeta, nie ma w sobie nic z pomni­ka, potra­fi w poezji, ni stąd, ni zowąd, zało­żyć bła­zeń­ską cza­pecz­kę.

Tę zmien­ność widać też w doku­men­tal­nym fil­mie Andrze­ja Sapi­ji nakrę­co­nym w 2010 roku. Róże­wicz poka­zu­je kil­ka róż­nych twa­rzy: jed­na w cie­niu, kie­dy widać tyl­ko zmę­czo­ny pro­fil. Róże­wicz zato­pio­ny w sobie, świat jest gdzieś dale­ko poza nim. Ina­czej zupeł­nie wyglą­da, kie­dy spie­ra się z póź­nym Wit­t­gen­ste­inem, z jego poszu­ki­wa­niem Boga. „Roz­cza­ro­wał mnie” – mówi. „Pocie­sza mnie to, że umrę cały” – doda­je.

Potem z kolei żar­tu­je z Ryszar­dem Przy­byl­skim, wypa­la jak uczniak zaka­za­ne­go papie­ro­sa i cytu­je Byro­na: „trze­ba być lub przy­naj­mniej sta­rać się być weso­łym”. Róże­wicz cały czas prze­ni­co­wu­je swo­ją twór­czość. I mno­ży para­dok­sy: jak pisać, sko­ro poezja daw­no umar­ła? Sko­ro waż­ne jest mil­cze­nie – skąd ten zalew słów? Od lat 90. do jego wier­szy wdzie­ra się śmiet­ni­ko­wa rze­czy­wi­stość. Czy to zna­czy, że z wier­szy wycie­ka wte­dy poezja?

Nikt tak dobrze nie uchwy­cił bez­rad­no­ści poety jak Róże­wicz. Poeta to pro­fe­sja bar­dzo wsty­dli­wa. Poetą się bywa. Poeta przy­po­mi­na sobie, jedząc kaszan­kę, że poezja umar­ła. Nie może pisać. Zada­nie poety jest zawsze to samo – prze­dzie­rać się przez ten szum zewnętrz­ny do źró­dła, z wier­szy „budo­wać arkę, żeby coś oca­lić”. I wska­zy­wać w stro­nę śmier­ci, bo to jest jego naj­waż­niej­szy temat.

War­to poroz­ma­wiać o rewo­lu­cji, któ­rej doko­nał w poezji na począt­ku swo­jej twór­czo­ści i o póź­nym Róże­wi­czu, saty­rycz­nym i prze­śmiew­czym. O Róże­wi­czu, któ­ry prze­wi­dział zja­wi­ska kul­tu­ry maso­wej, nowej sztu­ki i o jego dzi­siej­szym tonie kry­tycz­nym wobec rze­czy­wi­sto­ści. Co zosta­ło z tam­tej rewo­lu­cji? Czy Róże­wicz ma uczniów? Joan­na Muel­ler w dys­ku­sji w Przy­sta­ni! nazy­wa go naj­waż­niej­szym fun­da­to­rem dys­kur­su poetyc­kie­go w XX wie­ku. Tym, któ­ry naj­pierw zbu­rzył rytm poezji, a potem stwo­rzył wzo­rzec, któ­re­go nie spo­sób dziś pomi­nąć.

„Dzi­siaj świa­do­me pisa­nie to pisa­nie prze­ciw metrum ufun­do­wa­ne­mu przez Róże­wi­cza – stąd roz­ma­ite nowe dyk­cje poja­wia­ją­ce się w prze­strze­ni współ­cze­sne­go wier­sza wol­ne­go” – twier­dzi Muel­ler. Czy poja­wi­ła się już sil­na, anty­ró­że­wi­czow­ska dyk­cja? O tym wszyst­kim poroz­ma­wiam ze znaw­ca­mi jego twór­czo­ści: Pio­trem Śli­wiń­skim i Janem Sto­lar­czy­kiem.