debaty / ankiety i podsumowania

Czy wyszliśmy ze szkoły? Pracujemy zdalnie

Paweł Majcherczyk

Głos Pawła Majcherczyka w debacie „Nowe języki poezji”.

strona debaty

Nowe języki poezji

„Język dzi­siej­szej kry­ty­ki lite­rac­kiej jest prze­raź­li­wie sta­ry. Skost­nia­ły, ste­try­cza­ły, sfla­cza­ły, zaki­sły, zgu­bio­ny i zepsu­ty. Poję­cia, któ­ry­mi się posłu­gu­je­my, zwłasz­cza w celu aran­ża­cji spo­ru, funk­cjo­nu­ją jak figu­ry w roz­gryw­ce sza­cho­wej: tory ich ruchu są prze­wi­dy­wal­ne, zna­cze­nia i war­tość utrwa­lo­ne, i podob­nie jak w roz­gryw­ce sza­cho­wej nie mają one wie­le wspól­ne­go z rze­czy­wi­sto­ścią – czy to histo­rycz­ną, czy bie­żą­cą”.

Tak roz­po­czy­na swój arty­kuł Joan­na Orska o kry­ty­ce, „nowej poezji”, któ­ry jest pew­ne­go rodza­ju komen­ta­rzem do tek­stu Jaku­ba Skur­ty­sa (a w zasa­dzie roz­mów, któ­re trwa­ły pod­czas 25. Sta­cji Lite­ra­tu­ra), powie­dział­bym nawet wstę­pem do dys­ku­sji. W dobie wscho­dzą­cej fali Gam­bi­tu kró­lo­wej meta­fo­ra sza­chów jest bar­dzo aktu­al­na. Aby jed­nak się posłu­gi­wać tym porów­na­niem, nale­ży dobrze poznać zasa­dy jej gry. Nie każ­da par­tia jest nud­na i prze­wi­dy­wal­na. Oczy­wi­ście, są pew­ne sche­ma­ty, któ­re się powta­rza­ją, zazwy­czaj, jeśli gra­cze są ci sami, zna­ją swo­je ruchy, sztucz­ki i zagryw­ki na pamięć (albo co gor­sza – od lat się powta­rza­ją). No i… obser­wa­to­rzy tej par­tii rów­nież są znu­dze­ni, gdyż od wie­lu lat gapią się na te same ruchy, te same porów­na­nia, roz­po­czę­cia, zakoń­cze­nia; te same pochwa­ły, kry­ty­ki i blur­by. Zna­ją poten­cjal­nych zwy­cięz­ców, rzad­ko kie­dy są ruchy ryzy­kow­ne, nikt nie potra­fi zdo­być się wła­śnie na… gam­bit.

Dalej się zasta­na­wiam, czy poeci ame­ry­kań­cy mie­li (mają) tak ogrom­ny wpływ na nowy język poezji u mło­dych, pol­skich poetów? Cho­ciaż wspól­nie Orska i Skur­tys nad­mie­ni­li o słab­ną­cej roli O’Hary i Ashbery’ego oraz o atrak­cyj­no­ści Rober­ta Rybic­kie­go i Kon­ra­da Góry. Rober­ta nie pozna­łem, dla­te­go wypo­wiem się tyl­ko o Kon­ra­dzie – tak to cho­dzą­ca defi­ni­cja poezji, nowej poezji, nowe­go języ­ka, spo­iwo sta­rych i mło­dych, chęt­ny do pomo­cy i naucza­nia.

Traf­nie Jakub Skur­tys zauwa­ża ten­den­cje u mło­dych kola­bo, kolek­ty­wu, eko- i zaan­ga­żo­wa­nej poezji. Ale te mod­ne duety wyda­ją się chwi­lo­wą eks­cy­ta­cją. Jeśli mówi­my o nowym języ­ku poezji, to mamy na myśli mło­dych, war­to było­by zro­bić aktu­al­ny podział rocz­ni­ko­wy, gdyż uro­dze­ni w 1989 r., wkra­cza­ją w śred­ni wiek (boome­ro­wy), Midli­fe Cri­sis (FNM). Może już war­to było­by mówić o uro­dzo­nych w 1996 r. i młod­szych? Wśród dobrze roku­ją­cych mło­dych poetów w kano­nie Joan­ny Orskiej i Jaku­ba Skur­ty­sa zabra­kło mi Macie­ja Libi­cha, zna­ne­go kry­ty­ka, ale ‒ w moim odczu­ciu ‒ tak­że inte­re­su­ją­ce­go poety jesz­cze przed debiu­tem. Jego wier­sze, bar­dziej mają kry­tycz­ną mądrość niż dia­ry­stycz­ne natręc­twa, moż­na prób­kę jego twór­czo­ści prze­czy­tać m.in. w „Kon­ten­cie” czy „Dwu­ty­go­dni­ku”. Jeśli mówi­my o nowych języ­kach, to rów­nież dzi­wię się, że kry­ty­cy z jed­nej szko­ły sza­cho­wej, jed­nej kla­sy, a może i ław­ki (UWr) nie wymie­ni­li Mar­ci­na Mokre­go. Nie jestem zwo­len­ni­kiem jego sty­lu, ale to czy­sta awan­gar­da. I co waż­ne – prze­my­śla­na. Nie są to kul­fo­ny, któ­rych sami auto­rzy nie rozu­mie­ją. Oczy­wi­ście, mamy tu nawią­za­nia do Czy­żew­skie­go, co rów­nież powo­du­je pyta­nie: czy nowe języ­ki poezji, to nie są te zna­ne nam od lat? Czy umie­jęt­na imi­ta­cja (w rozu­mie­niu rene­san­so­wym, czy­li nie zwy­kła kopia, a kon­ty­nu­acja) awan­gar­dy sta­je się nową awan­gar­dą? A może e‑literatura, e‑poezja jest jakimś nowym języ­kiem? Inte­re­su­ją­cym dowo­dem pisar­stwa eks­pe­ry­men­tal­ne­go są pró­by Pio­tra Marec­kie­go Wier­sze za sto dola­rów (2017) czy wyda­ny w roku 2019 r. Cen­zo­bot – bot (algo­rytm), któ­ry gene­ru­je frag­men­ty recen­zji cen­zor­skich. Prze­pra­szam, że tak ska­czę tro­chę, ale muszę jesz­cze wymie­nić świet­ne­go kra­kow­skie­go poetę Paw­ła Har­len­de­ra, któ­ry ma lek­kość w opi­sy­wa­niu cringe’owej rze­czy­wi­sto­ści, a przy tym świet­nie inter­pre­tu­je (arty­ku­łu­je, bez wad wymo­wy, co rów­nież mnie iry­tu­je wśród mło­dych pisa­rzy, ach ten syg­ma­tyzm mię­dzy­zę­bo­wy) swo­je wier­sze. War­to wspo­mnieć w odnie­sie­niu do auto­rów debiu­tan­tów i przed debiu­tem wro­cław­ską poet­kę, któ­ra nie zaska­ku­je awan­gar­do­wym sło­wem, ale kon­struk­cją atmos­fe­ry, zazwy­czaj trud­nej, dusz­nej, bole­snej – mam na myśli Mar­ty­nę Pan­kie­wicz-Pio­trow­ską.

Czy wszy­scy pocho­dzą z jakiejś szko­ły? Uwa­żam, że nie, nawet nie ma ści­słej gru­py poetów, są grup­ki two­rzą­ce na przy­kład cza­so­pi­smo, czy­li redak­cja, kolek­tyw (bryt). Ale mło­de poet­ki, mło­dzi poeci to indy­wi­du­ali­ści, któ­rzy dużo wcze­śniej przed pan­de­mią pra­co­wa­li zdal­nie.

Na zakoń­cze­nie dodam, że bar­dzo lubię wro­cław­ską szko­łę kry­ty­ki (sza­cho­wej). Ale tek­sty tę mają for­mu­łę dys­ku­sji (a nawet deba­ty), dla­te­go podzie­li­łem się swy­mi odczu­cia­mi, któ­re raz jesz­cze nad­mie­nię, przede wszyst­kim: Libich i Har­lan­der.

O AUTORZE

Paweł Majcherczyk

Urodzony w 1988 r. w Warszawie, autor książki Usługi zecerskie. Teksty krytyczne (Pewne Wydawnictwo, 2020) oraz tomiku Ponieważ (Mamiko, 2018). Jego wiersze były publikowane m.in. w „Fabulariach”, „Drobiazgach”, „LiryDramie”, „Śląsku”, 8. Arkuszu „Odry”, „Interze-”. Teksty krytyczne i publicystyczne jego autorstwa zostały opublikowane m.in. w „Nowych Książkach”, „Twórczości”, „Odrze”, „eleWatorze”, „artPapierze”, „Wyspie”, „Projektorze”. Mieszka we Wrocławiu.