debaty / ankiety i podsumowania

Czytać wszędzie

Joanna Szweda

Głos Joanny Szwedy w debacie „Czytam naturalnie 2017”.

strona debaty

Czytam naturalnie 2017: wprowadzenie

Czy­tać wszę­dzie, czy­tać bez wzglę­du na prze­ciw­no­ści, czy­tać to, co wpad­nie w ręce, bo tyl­ko wte­dy moż­li­we sta­je się pozy­ska­nie szer­sze­go oglą­du świa­ta – zarów­no rze­czy­wi­ste­go, codzien­ne­go, jak i tego „moż­li­we­go”, zwa­ne­go alter­na­tyw­nym. Zda­ję sobie spra­wę, że moja odpo­wiedź może być mało satys­fak­cjo­nu­ją­ca czy raczej zbyt ogól­ni­ko­wa. Mimo wszyst­ko zary­zy­ku­ję tezę, że czy­ta­nie bez­względ­ne (tak posta­no­wi­łam nazwać moją total­ną pro­po­zy­cję) jest chy­ba naj­lep­szym spo­so­bem na lek­tu­rę w ogó­le.

Pozo­sta­jąc przy swo­im, dodam, czy­tać papie­ro­we! Tak, jestem zwo­len­nicz­ką czy­ta­nia soma­tycz­ne­go, czy­ta­nia cia­łem, czy­ta­nia-spo­tka­nia (czy­ta­nia natu­ral­nie / czy­ta­nia natu­ral­ne­go), któ­re moż­li­we jest dzię­ki kon­tak­to­wi z żywą książ­ką, z papie­rem. Ekran – mimo swo­ich licz­nych  atu­tów – wyda­je się mar­twy i zim­ny. Nie jest w sta­nie zre­kom­pen­so­wać bra­ku pozo­sta­łe­go po papie­ro­wej książ­ce. Bra­ku po szorst­kim skraw­ku per­ga­mi­nu, bra­ku po gład­kiej i este­tycz­nej kart­ce z ilu­stra­cją czy bra­ku po lek­ko odra­ża­ją­cej, cuch­ną­cej wil­go­cią i bez­względ­nie nie­za­stą­pio­nej stro­nie z książ­ki wypo­ży­czo­nej w biblio­te­ce, kupio­nej w anty­kwa­ria­cie lub w sie­ci za pół dar­mo (od wnucz­ka, któ­ry czy­ści miesz­ka­nie swo­ich dziad­ków z nie­po­trzeb­nych bibe­lo­tów i ksią­żek).

Jakiś czas temu zasta­na­wia­łam się, jak to się dzie­je, że poezja wzbu­dza w wie­lu pew­ną nie­chęć, strach. Czy to nie jest tak, że ludzie boją się poezji? Dla­cze­go na przy­kład wśród matu­rzy­stów ana­li­za wier­sza nale­ży do rze­czy osta­tecz­nych? Dla mnie czy­ta­nie poezji to naj­wspa­nial­sza zaba­wa i przy­jem­ność. Jeże­li fak­tycz­nie boimy się poezji jako czy­tel­ni­cy, to dla­te­go, że nadal tkwi w nas prze­świad­cze­nie o jej nie­do­stęp­no­ści, co wciąż zwięk­sza dystans do wier­sza. Jeśli zda­my sobie spra­wę, że wiersz to naj­bar­dziej podat­ny inter­pre­ta­tor­sko twór, to może w koń­cu dotrze do nas, że „wszyst­ko jest poezja”, napraw­dę!

Jak już zazna­czy­łam w pierw­szym wer­sie niniej­sze­go tek­stu, czy­tać moż­na wszę­dzie. Jed­nak przy­zna­ję, że nie dzi­wi mnie popu­lar­ność lek­tu­ry w trak­cie podró­ży. Wyda­je się, że czy­ta­nie-bada­nie innej rze­czy­wi­sto­ści wręcz wyma­ga od nas ruchu. Książ­ka to ruch, a więc prze­miesz­cza­nie się pod­czas lek­tu­ry to zestaw wprost ide­al­ny!

Co zro­bić z prze­czy­ta­ny­mi książ­ka­mi? Książ­ki nie­czy­ta­ne nie żyją, jak zwykł powia­dać Ingar­den. Świę­ta praw­da, a co za tym idzie, naj­lep­szym roz­wią­za­niem dla tych, któ­rzy nie wie­dzą, co zro­bić ze zbęd­ny­mi książ­ka­mi (choć dla mnie epi­tet „zbęd­na” nie pasu­je do lek­tu­ry… – ale dość pry­wa­ty) będzie „poda­nie dalej”, na przy­kład pozo­sta­wie­nie ich w biblio­te­kach, anty­kwa­ria­tach, któ­re zapew­nią książ­ce szan­sę na ponow­ne odczy­ta­nia.

Pyta­nie ostat­nie, o zacho­wa­nie się wśród osób oczy­ta­nych, jest ponie­kąd pyta­niem o to, kogo zali­cza­my do takiej gru­py? Odpo­wiem krót­ko. W moim odczu­ciu oso­ba oczy­ta­na powin­na być otwar­ta na świat i ludzi wokół sie­bie, przy­naj­mniej na tyle, aby nie pięt­no­wać, nie oskar­żać, nie wyśmie­wać. Fakt, nie­prze­czy­ta­nia książ­ki nale­żą­cej do kano­nu lub spo­za nie­go, nie powi­nien zamra­żać rela­cji pomię­dzy nami. W dodat­ku, w myśl zasa­dy „z jakim prze­sta­jesz, takim się sta­jesz”, obo­wiąz­kiem gro­na czy­ta­ją­cych jest prze­ko­ny­wa­nie prze­ciw­ni­ków lek­tu­ry do zmia­ny nawy­ku nie­czy­ta­nia. Nie jest to moż­li­we bez spo­tka­nia, bez roz­mo­wy.