debaty / wydarzenia i inicjatywy

Dziesięć lat dobrej roboty

Magdalena Wołowicz

Głos Magdaleny Wołowicz w debacie "10 lat Portu i Biura we Wrocławiu".

strona debaty

10 lat Portu i Biura we Wrocławiu

Od same­go począt­ku śle­dzę ini­cja­ty­wy Biu­ra Lite­rac­kie­go. O For­tach w Legni­cy mogłam jedy­nie poczy­tać, bo mło­dym dzie­cię­ciem w owym cza­sie byłam i rodzi­cie nie bar­dzo chcie­li pusz­czać swą pocie­chę na jakiś festi­wal poetyc­ki, gdzie pew­nie będą same hulan­ki i swa­wo­le. Jed­nak spod opie­ki rodzi­ciel­skiej się wyrwa­łam w 2002 roku i na stu­dia polo­ni­stycz­ne do Wro­cła­wia się uda­łam. A w rok póź­niej, cóż za nie­spo­dzian­ka, Biu­ro Lite­rac­kie prze­nio­sło swo­ją sie­dzi­bę do sto­li­cy Dol­ne­go Ślą­ska. I się zaczę­ło. Byłam na każ­dym Por­cie, nie we wszyst­kich impre­zach bra­łam udział, ale to wła­śnie festi­wal stał się, w moim odczu­ciu, wizy­tów­ką Biu­ra. Oczy­wi­ście, że nie wszyst­kie pomy­sły były tra­fio­ne, ale mam wra­że­nie, że po każ­dym Por­cie Artur Bursz­ta wni­kli­wie czy­tał rela­cje i oce­ny, któ­re uwzględ­niał w przy­szłych edy­cjach. Moim skrom­nym zda­niem Biu­ro Lite­rac­kie przez te dzie­sięć lat odwa­li­ło kawał dobrej robo­ty.

Poezja jest trak­to­wa­na jako lite­ra­tu­ra prze­zna­czo­na dla wta­jem­ni­czo­nych, bo zwy­kły zja­dacz chle­ba prze­cież nie zro­zu­mie, o co cho­dzi w tych wszyst­kich meta­fo­rach czy innych meto­ni­miach. I tu ukłon w stro­nę Biu­ra, któ­re nie­ja­ko wpro­wa­dzi­ło poezję pod strze­chy, wyszło z nią do ludzi, na uli­ce Wro­cła­wia i poka­za­ło, że w tym kra­ju wier­sze piszą nie tyl­ko zarzy­na­ni przez nauczy­cie­li w szko­le Miłosz, Róże­wicz i Szym­bor­ska.

Trze­ba przy­znać, że Bursz­ta ma nie­złe­go nosa do dobrych tek­stów, to wła­śnie dzię­ki książ­kom i ini­cja­ty­wom Biu­ra pozna­łam mrocz­ne wer­sy Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, poko­cha­łam lek­ko psy­cho­de­licz­ne poema­ty Andrze­ja Sosnow­skie­go, zaczę­łam pod­czy­ty­wać Mar­tę Pod­gór­nik i Joan­nę Muel­ler, któ­rą uwiel­biam za lin­gwi­stycz­ne zaba­wy, do tego jesz­cze Zadu­ra, Jar­nie­wicz i Sośnic­ki.

War­to rów­nież przy­po­mnieć pro­jek­ty, któ­re poma­ga­ją mniej zna­nym mło­dym pisa­rzom, mam tu na myśli „Połów”, któ­ry daje mło­dym poetom szan­sę na zaist­nie­nie. Bo wydać, choć­by tyl­ko arkusz, w Biu­rze Lite­rac­kim to już jest wej­ście na salo­ny poezji. I nie są to sło­wa rzu­co­ne na wiatr, bowiem o pre­sti­żu wydaw­nic­twa świad­czą prze­cież licz­ne istot­ne nagro­dy przy­zna­wa­ne Biu­ro­wym auto­rom (wystar­czy przy­po­mnieć nagro­dę WARTO dla wyło­nio­nej w „Poło­wie” Julii Szy­cho­wiak).

Kom­bi­no­wa­nie z for­ma­mi prze­ka­zu łącze­nie i prze­ni­ka­nie sztuk, nowe pomy­sły, by prze­ło­żyć wiersz na język fil­mu, komik­su, wie­czo­ry autor­skie pod­czas Por­tu, na któ­rych Zadu­ra ubra­ny w dres, a Pod­gór­nik jako kró­lo­wa dys­ko­te­ki pre­zen­to­wa­li swo­je wier­sze – to przy­cią­ga. Odpo­wiedź zatem na pyta­nie o to, czy suk­ces tego­rocz­nej edy­cji festi­wa­lu (ja to bym nie ogra­ni­cza­ła się tyl­ko do suk­ce­su tego­rocz­nej edy­cji, ale i do poprzed­nich uda­nych festi­wa­li) potwier­dza celo­wość zmian zapo­cząt­ko­wa­nych kil­ka lat temu, jest oczy­wi­sta.

Dzi­wi mnie fakt, że mia­sto nie wyka­zu­je zain­te­re­so­wa­nia pro­jek­ta­mi Biu­ra przy­go­to­wa­ny­mi z myślą o ESK 2016, bo w koń­cu jeśli nie Biu­ro, to kto ma zająć się poetyc­ko-arty­stycz­ny­mi impre­za­mi? Takie podej­ście może zachę­cić do zwi­nię­cia żagli i popły­nię­cia w inne, bar­dziej otwar­te na ory­gi­nal­ne ini­cja­ty­wy miej­sca. Dla­te­go anga­żo­wa­nie się w pro­jek­ty poza gra­ni­ca­mi Wro­cła­wia, w innych mia­stach jest dla Biu­ra jak naj­bar­dziej roz­wi­ja­ją­ce, pod warun­kiem, że nie znaj­dzie nowe­go por­tu i jed­nak z mia­stem się doga­da.

A jak już jestem przy gło­sie, to nie­śmia­ło chcia­ła­bym zasu­ge­ro­wać, by może wię­cej spo­tkań autor­skich zor­ga­ni­zo­wać? Wie­rzę, że były­by to spo­tka­nia ory­gi­nal­ne i zaska­ku­ją­ce swą for­mu­łą, już Bursz­ta by się o to posta­rał.