Emocje
Ireneusz Grzybowski
Głos Ireneusza Grzybowskiego w debacie "Kwiatki i czekoladki".
strona debaty
Kwiatki i czekoladkiCiągle jestem pod wpływem tego, co przeżyłem. Jadąc do Wrocławia spodziewałem się czegoś odmiennego, raczej chłodnego przyjęcia, albo nawet zdecydowanego przyjęcia na „nie”. I już pierwsze słowa pana Burszty, wypowiedziane przez niego tuż po rozpoczęciu spotkania, utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że tak rzeczywiście będzie. „Jesteśmy tutaj po to, żeby wybić wam poezję z głów” . Była to więc moja świadoma wyprawa po naganę. Tymczasem wszystko było inaczej. Już po kilkunastu minutach wiedziałem, że Oni wcale nie będą nam wybijać poezji z głowy. Wtedy pomyślałem: zatem co? Po co? Dlaczego? Czyżby jakaś gra? Chyba za bardzo skupiłem się na finiszu…
Wykład pana Jarniewicza i jego wcześniejsze wypowiedzi stworzyły w mojej głowie zupełnie inny obraz poezji. Na powrót zająłem się analizą wiersza, czego tak skrupulatnie nie czyniłem od dawna. Powierzchowność wiersza to kolory, ale żeby poczuć jego smak, trzeba zatopić w nim swoje myśli. Przypomniał mi pan o tym, i znów nauczylem się to robić, na nowo, mam nadzieję – lepiej. Podobała mi się szczerość wypowiedzi, zaangażowanie prowadzącego, skrupulatność i dbałość o szczegóły interpretacji, niepodważalna i szeroka wiedza; dano mi możliwość uczestniczenia w przebogatej lekcji, czego tak bardzo mi brakowało. Dziękuję za to panu, panie Jerzy.
Pani Marta Podgórnik okazała się osobą zupełnie inną niż się spodziewałem. Myślałem raczej o kimś w pewien sposób „niedostępnym”, i traktującym uczestników warsztatów w sposób surowy. Może to moje złe doświadczenie ze szkoły i studiów. W pewien sposób chyba o to mi chodziło. Przecież tak bardzo chciałem, by ktoś mi dokopał, pokazał miejsce w szeregu, powiedział: „stop” . W zamian spotkała mnie jej wyrozumiałość, rzeczowa krytyka z sugestywnym komentarzem. Mam wrażenie, że skutek był zamierzony, pani Marta świetnie zdawała sobie z tego sprawę. Moje spojrzenie na dotychczasowe prace uległo zmianie. Mógłbym w zasadzie powiedzieć, że moja ścieżka się zmienia. Na razie to wrażenie, ale gdzieś tam w środku to kiełkuje. Wierzę, że z pożytkiem dla mnie i ewentualnych czytelników. Bardzo dziękuję, pani Marto, rzeczywiście pokazała mi pani miejsce w szeregu, tylko nie spodziewałem się, że w taki sposób.
Mankamentem warsztatów z mojego punktu widzenia był ograniczony czas. Po prostu za mało go było. Według mnie każdy powinien mieć możliwość indywidualnych konsultacji z obojgiem prowadzących. Więcej czasu, wręcz cały dzień, możnaby przeznaczyć na interpretację tekstów. W tej konwencji było tego stanowczo za mało. Reasumując – 4 dni to byłby właściwszy wymiar. I o tyle wnioskuję, bo mam zamiar wziąć udział w kolejnych warsztatach.
Dziękuję również współuczestnikom warsztatów, za zakreślenie szerszego horyzontu spojrzenia na poezję. Każdy coś wniósł do mojej wizji poezji, i każdy w czymś mi pomógł. Również nie bez znaczenia są tutaj „zajęcia pozalekcyjne” 😉 Żałuję tylko, że nie udało nam się w pełnej stawce, wraz z wykładowcami, spotkać po zajęciach by zupełnie swobodnie porozmawiać o poezji i nie tylko. Szkoda; to również powinien być stały element tych spotkań.
Kończąc, raz jeszcze wszystkim dziękuję i mam nadzieję, że kontakt, jaki z Państwem nawiązałem będzie trwał, i przysporzy mi jeszcze więcej radości, niż tym jednym spotkaniem.