debaty / wydarzenia i inicjatywy

Głos do trumny i zmartwychwstania

Rafał Gawin

Głos Rafała Gawina w debacie "10 lat Portu i Biura we Wrocławiu".

strona debaty

10 lat Portu i Biura we Wrocławiu

Naj­pierw musie­li­by­śmy spre­cy­zo­wać w tym kon­tek­ście defi­ni­cję sło­wa „suk­ces”. Jeśli ma ono się odno­sić do kil­ku poprzed­nich edy­cji Festi­wa­lu, orga­ni­zo­wa­nych w gościn­nych, acz­kol­wiek zlo­ka­li­zo­wa­nych na obrze­żach prze­strze­niach Insty­tu­tu Gro­tow­skie­go, jest coś na rze­czy, tego­rocz­na edy­cja wyróż­nia się pozy­tyw­nie. Jeśli do histo­rii i tra­dy­cji Festi­wa­lu w ogó­le – nie pasu­je do kon­wen­cji, nie dorów­nu­je pierw­szym wro­cław­skim edy­cjom, a już zwłasz­cza wyda­rze­niom orga­ni­zo­wa­nym w Legni­cy (któ­re znam z opo­wie­ści, byłem zbyt mło­dym goło­dup­cem, by w nich uczest­ni­czyć), kame­ral­nym, kli­ma­tycz­nym, momen­ta­mi iście mistycz­nym.

Jeśli cho­dzi o pro­jek­ty przy­go­to­wa­ne z myślą o ESK 2016, któ­re nie zyska­ły zain­te­re­so­wa­nia mia­sta Wro­cła­wia – zapra­szam do Łodzi. Nie tyl­ko za spra­wą Domu Lite­ra­tu­ry w Łodzi (któ­ry repre­zen­tu­ję) i koor­dy­no­wa­ne­go przez nie­go w mie­ście Roku Julia­na Tuwi­ma 2013 jest tutaj kli­mat na poważ­niej­sze, ambit­niej­sze, nie­za­leż­nie od pozio­mu niszo­wo­ści, wyda­rze­nia i pro­jek­ty lite­rac­kie.

Dobrze, że Biu­ro anga­żu­je się w pro­jek­ty pozaw­ro­cław­skie, pró­bu­je wyjść poza miej­sce zamiesz­ka­nia i pisa­rzy figu­ru­ją­cych na stro­nie wydaw­nic­twa w zakład­ce „Auto­rzy”. Raz sku­tecz­niej (tego­rocz­na edy­cja „Odsie­czy” poka­za­ła, ilu mło­dych, war­to­ścio­wych auto­rów funk­cjo­nu­je, z cał­kiem nie­złym skut­kiem, poza Biu­rem), raz nie­ko­niecz­nie (Open Mike, pełen nie­po­ro­zu­mień co do isto­ty impre­zy i spo­so­bu zaanek­to­wa­nia jej przez Port Wro­cław, z czym wią­że się rów­nież jej – i pro­wa­dzą­cych całość – pro­mo­cja i dys­try­bu­cja).

Jeśli Biu­ro chce stać się wydaw­nic­twem istot­nym i waż­nym poza śro­do­wi­ska­mi poetyc­ki­mi i oko­ło­po­etyc­ki­mi, musi posta­wić na więk­szą otwar­tość, róż­no­rod­ność i wię­cej pro­jek­tów wycho­dzą­cych poza zaklę­ty, biu­ro­wy krąg. Dla­cze­go by nie orga­ni­zo­wać spo­tkań – z auto­ra­mi biu­ro­wy­mi i poza­biu­ro­wy­mi – w innych mia­stach (że posłu­żę się przy­kła­dem otwar­te­go na takie wyda­rze­nia Domu Lite­ra­tu­ry w Łodzi), nie­za­leż­nie od klu­cza, według któ­re­go były­by one loka­li­zo­wa­ne w cza­sie i prze­strze­ni?

Jeśli Biu­ro nie do koń­ca tra­fia z debiu­ta­mi poetyc­ki­mi (nie piję tu do ich jako­ści, tyl­ko zauwa­żal­no­ści w kon­tek­ście ostat­nich edy­cji naj­waż­niej­szych nagród lite­rac­kich w kra­ju), niech spró­bu­je zaan­ga­żo­wać się w szer­sze, wie­lo­śro­do­wi­sko­we dys­ku­sje na ten temat, nie stro­niąc od przy­zna­wa­nia się do błę­dów i wypa­czeń. Niech Biu­ro poka­że ludz­ką twarz, wol­ną od kor­po­ra­cyj­ne­go języ­ka (i min) korzy­ści i suk­ce­sów. Tym bar­dziej, że prze­cież nie wyda­je kor­po­ra­cyj­nej lite­ra­tu­ry.

Biu­ro nie musi chwa­lić się (pro­pa­gan­do­wo) wszyst­kim, sko­ro napraw­dę ma się czym chwa­lić. Po roz­ma­itych odej­ściach i rezy­gna­cjach (nie wni­kam w szcze­gó­ły) ma w swo­jej staj­ni zna­czą­cych poetów, od kil­ku lat publi­ku­je coraz cie­kaw­sze prze­kła­dy poezji, zwłasz­cza anglo­ję­zycz­nej, któ­re – naj­praw­do­po­dob­niej – nie uka­za­ły­by się w innych wydaw­nic­twach, przy­naj­mniej w takim zakre­sie. Tego się trzy­maj­my, a resz­ta niech się roz­wi­ja!