debaty / ankiety i podsumowania

Głos w dyskusji „Poeci na nowy wiek”

Rafał Gawin

Głos Rafała Gawina w debacie "Poeci na nowy wiek".

strona debaty

Poeci na nowy wiek

Któ­rzy z debiu­tan­tów koń­czą­cej się wła­śnie deka­dy mają szan­se na trwa­łe zapi­sać się w poezji pol­skiej?

1. Edward Pase­wicz – cha­rak­te­ry­stycz­ny, nie­pod­ra­bial­ny, cho­ciaż przy­bli­ża­ją­cy narzę­dzia, tro­py i „poetyc­kie” chwy­ty rodem z poezji ame­ry­kań­skiej, w każ­dym razie z innej, nazwij­my to, stro­ny niż eta­to­wy ame­ry­ko­fil Andrzej Sosnow­ski (głów­nie Ber­ry­man). Już docze­kał się powsta­nia bli­skich swo­je­mu podej­ściu do pisa­nia dyk­cji – Kon­rad Ciok, nie­daw­no debiu­tu­ją­ca Alek­san­dra Zbier­ska czy (w pew­nym stop­niu) Michał Muro­wa­niec­ki.

2. Jacek Deh­nel – archa­izu­ją­co świe­ży i świe­żo archa­icz­ny, ugrun­to­wu­ją­cy sze­ro­ko rozu­mia­ny neo­kla­sy­cyzm nie­za­leż­nie od pre­zen­to­wa­ne­go świa­to­po­glą­du (obok sie­bie Tomasz Różyc­ki, Maciej Woź­niak i Tade­usz Dąbrow­ski) i poka­zu­ją­cy, że pew­ne nie­mod­ne figu­ry sty­li­stycz­ne, meta­fo­ry i „odwiecz­ne” wąt­ki nie muszą być pas­se.

Może Piotr Macie­rzyń­ski, atrak­cyj­nie efek­ciar­ski, przy­stęp­ny i dow­cip­ny (cho­ciaż jak­by ostat­nio mniej widocz­ny, ale pocze­kaj­my na tego­rocz­ny Zbiór zadań z che­mii i meta­fi­zy­ki)?

Może Joan­na Muel­ler? W każ­dym razie w tym dru­gim przy­pad­ku oba­wiam się, że ze wzglę­du na wie­lo­war­stwo­wość i sta­wia­ne czy­tel­ni­ko­wi eru­dy­cyj­ne wyma­ga­nia jej (jak sama okre­śla) arche­lin­gwi­zmu – raczej w kon­tek­ście aka­de­mic­kim; a szko­da.

Któ­re z ksią­żek zasłu­gu­ją na mia­no naj­waż­niej­sze­go debiu­tu?

Przede wszyst­kim Dol­na Wil­da Edwar­da Pase­wi­cza, czy­li obok już kul­to­wych Dzi­kich dzie­ciKrzysz­to­fa Siw­czy­ka i Prób nego­cja­cji Mar­ty Pod­gór­nik naj­lep­sza książ­ka wyda­na dzię­ki kon­kur­so­wi im. Jac­ka Bie­re­zi­na. Poza tym Som­nam­bó­le fan­to­mo­we Joan­ny Muel­ler (z wąt­pli­wo­ścia­mi, któ­ry­mi podzie­li­łem się w przy­pad­ku poprzed­nie­go pyta­nia), mimo wszyst­koŻywo­ty rów­no­le­głe Jac­ka Deh­ne­la.

Może I magii nacje Marii Cyra­no­wicz? Gatun­ki śnie­gu Rober­ta Kró­la? Anty­po­dy Sła­wo­mi­ra Elsne­ra? W przy­pad­ku poja­wie­nia się podob­ne­go deka­do­we­go pod­su­mo­wa­nia w roku 2019 lub 2020 powin­no się już coś nie­coś tutaj wyja­śnić.

Czy jakieś debiu­tanc­kie tomi­ki zosta­ły przez kry­ty­kę prze­oczo­ne, nie­do­ce­nio­ne?

W ostat­nim dzie­się­cio­le­ciu kry­ty­ka ze spo­rą rezer­wą pod­cho­dzi­ła do ksią­żek debiu­tanc­kich, raczej sku­pia­ła się na „roz­li­cza­niu” dorob­ku debiu­tan­tów z wcze­śniej­szych dekad. Poza Karo­lem Mali­szew­skim, jak sam zwykł mówić i pisać – „trwa­ją­cym na sta­no­wi­sku”, cze­ka­ją­cym przede wszyst­kim na debiu­ty, i Jaku­bem Winiar­skim, jesz­cze do koń­ca ubie­głe­go roku regu­lar­nie recen­zu­ją­cym książ­ki dla Nie­szu­fla­dy, mało któ­ry kry­tyk poświę­cał dużo uwa­gi debiu­tan­tom. Jeśli już tak się dzia­ło, byli to zazwy­czaj nowi, mło­dzi kry­ty­cy (jak np. Mar­cin Orliń­ski) albo omó­wie­nia debiu­tów były doko­ny­wa­ne po łeb­kach (tra­fia­ły zwy­kle do dzia­łów z krót­szy­mi recen­zja­mi). Tak więc lista nie­do­ce­nio­nych i prze­oczo­nych przez kry­ty­kę debiu­tanc­kich ksią­żek mogła­by być dłu­ga, pozwo­lę sobie ją skró­cić do kil­ku moim zda­niem naj­bar­dziej new­ral­gicz­nych pozy­cji (abs­tra­hu­jąc od nagród, jakie otrzy­ma­ły nie­któ­re z nich). Pode­prę się zna­ka­mi zapy­ta­nia (w koń­cu funk­cjo­nu­ją w obie­gu lite­rac­kim dopie­ro kil­ka lat):

1. Kod gene­tycz­ny Rober­ta Rybic­kie­go?
2. Wiecz­na ospa Ryszar­da Chłop­ka?
3. Dating ses­sions Justy­ny Bar­giel­skiej?
4. Gorz­kie jezio­ro Ryszar­da Będ­kow­skie­go?
5. Rdza Prze­my­sła­wa Owczar­ka?

Czy ostat­nie dzie­sięć lat to fak­tycz­nie domi­na­cja debiu­tan­tów z lat 90.?

Tak, z wyjąt­kiem Jac­ka Deh­ne­la i Edwar­da Pase­wi­cza, któ­rym uda­ło się sze­rzej zaist­nieć, i pew­nych debiu­tan­tów z lat wcze­śniej­szych, któ­rzy zaj­mu­ją pozy­cje domi­nu­ją­ce (wciąż czę­sto czy­ta­ny i sta­no­wią­cy inspi­ra­cję Boh­dan Zadu­ra, mimo wszyst­ko Wisła­wa Szym­bor­ska), a tak­że tych „odkry­wa­nych na nowo” jak np. Tymo­te­usz Kar­po­wicz, Witold Wirp­sza czy Kry­sty­na Miło­będz­ka. Poza tym – nazwi­ska „domi­na­to­rów” prak­tycz­nie pokry­wa­ją się z tymi z biu­ro­wych pro­jek­tów „Bar­ba­rzyń­cy i nie” oraz „Odsiecz”.

Czy poeci, któ­rzy debiu­to­wa­li w pierw­szej deka­dzie nowe­go wie­ku, będą w sta­nie nadać nowy ton poezji pol­skiej?

Szcze­rze w to wąt­pię. Jeśli cho­dzi o szer­sze „ugru­po­wa­nia” – to są co naj­wy­żej nowe nur­ty w nie­wiel­kim, po czę­ści lokal­nym wyda­niu: neo­lin­gwizm war­szaw­ski, któ­re­go for­mu­ła ostat­nio jak­by się wyczer­pu­je (bio­rąc pod uwa­gę licz­bę ksią­żek i wier­szy ogła­sza­nych w pra­sie lite­rac­kiej przez sygna­ta­riu­szy mani­fe­stu, a tak­że dostęp­ność „Waka­tu”), cyber­po­ezja, któ­rej ten­den­cje rekon­struk­cyj­ne są dla tego „nur­tu” na dłuż­szą metę samo­bój­cze, zbli­ża­ją go do pospo­li­te­go beł­ko­tu. I o ile neo­lin­gwizm bywa jesz­cze inspi­ru­ją­cy dla auto­rów spo­za swo­je­go „rdze­nia”, o tyle cyber­po­ezja sku­pia jedy­nie zamknię­ty krąg „wta­jem­ni­czo­nych”.

W węż­szym stop­niu – na pew­no szan­se na to mają Robert Rybic­ki i Kon­rad Góra, dwa świe­że obli­cza XXI-wiecz­nej awan­gar­dy i bun­tu. Gdy­by tyl­ko współ­cze­sna kry­ty­ka była w sta­nie przy­jąć je do wia­do­mo­ści, omó­wić rze­tel­nie i suro­wo, nie popa­da­jąc w skraj­no­ści.

Cho­ciaż może Roman Honet i, pozwo­lę sobie zary­zy­ko­wać – „hone­ty­ka”? W mniej­szym bądź więk­szym stop­niu moż­na tutaj zaszu­flad­ko­wać takich poetów jak: Piotr Kuśmi­rek, Jakub Jarosz, Prze­my­sław Owcza­rek, Mar­cin Orliń­ski, Julia Szy­cho­wiak, Sła­wo­mir Elsner, Krzysz­tof Bąk, Joan­na Lech i Bar­tosz Sadul­ski, czy też (przy udzia­le wpły­wu rów­nież bli­skie­go poety­kom zwią­za­nym z ima­gi­na­ry­zmem, inty­mi­zmem i sur­re­ali­zmem Rado­sła­wa Kobier­skie­go, mimo wszyst­ko chy­ba jed­ne­go z bar­dziej nie­do­ce­nia­nych współ­cze­śnie poetów) Juliusz Gabry­el, Rado­sław Wiśniew­ski, Michał Muro­wa­niec­ki i Iza­be­la Kaw­czyń­ska. Lista nazwisk jest dłu­ga i zawie­ra tyl­ko debiu­tan­tów z poprzed­niej deka­dy oraz (Lech, Sadul­ski) poten­cjal­nych debiu­tan­tów naj­bliż­szych lat. Poety­ka Roma­na Hone­ta powo­li sta­je się „azy­lem” dla mło­dych piszą­cych i obok ugrun­to­wa­nych już „inspi­ra­cyj­nie” poetyk Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go i odkry­wa­ne­go na nowo Boh­da­na Zadu­ry – waż­nym punk­tem odnie­sie­nia dla zro­zu­mie­nia „ruchów” doko­nu­ją­cych się w, nazwij­my to, „mło­dej” poezji pol­skiej.

O AUTORZE

Rafał Gawin

Ur. 1984. Redaktor, korektor, konferansjer, animator, recenzent, poeta i przyszły prozaik. Wydał pięć książek poetyckich, ostatnio Wiersze dla koleżanek (Justynów 2022). Tłumaczony na języki. Prowadzi „Wiersz wolny” i „Liberté!”. Mieszka w Łodzi, gdzie pracuje (jako instruktor) w Domu Literatury i działa (jako skarbnik i wydawca) w oddziale Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.