debaty / książki i autorzy

I po dziewiąte: a jakże!

Jakub Skurtys

Głos Jakuba Skurtysa w debacie "Po co nam Dzieła zebrane Karpowicza".

strona debaty

Po co nam „Dzieła zebrane” Karpowicza?

1. Nie­wie­le cza­su dało tym razem Biu­ro Lite­rac­kie na zabra­nie gło­su w nowej deba­cie, ale może też mnie, jako mło­de­mu czy­tel­ni­ko­wi Kar­po­wi­cza, nie za dużo wypa­da tu mówić. Jeśli ktoś liczy na popar­cie pomy­słu (wła­ści­wie wpro­wa­dza­ne­go już w czyn) wyda­nia Dzieł zebra­nychTymo­te­usza Kar­po­wi­cza, to ja oczy­wi­ście pomysł taki całym sobą popie­ram.

2. Przy­po­mi­nam zaś rów­no­cze­śnie, że kil­ku innych pisa­rzy rów­nież cze­ka na takie wyda­nia – z pro­za­ików choć­by Bucz­kow­ski czy Haupt. Ale jeśli spoj­rzeć na poetów minio­ne­go pół­wie­cza, to fak­tycz­nie naj­bar­dziej bra­ku­je tam Kar­po­wi­cza. Cho­ciaż cze­mu tu się dzi­wić? Dopie­ro co zaczę­li­śmy nad­ra­biać bra­ki w Leśmia­nie i led­wo skoń­czy­li­śmy w Wirp­szy.

3. A sko­ro już o wyda­niach Leśmia­na: życzył­bym sobie podob­nej pie­czo­ło­wi­to­ści i może nie aż tak zaawan­so­wa­ne­go apa­ra­tu kry­tycz­ne­go, jaki pre­zen­tu­je tam Trzna­del, ale przy­naj­mniej szcząt­ko­wych, pro­fe­sjo­nal­nych wpro­wa­dzeń, któ­re każ­dy pro­jekt Dzieł zebra­nych powin­ny opa­try­wać; wpro­wa­dzeń, któ­re sta­ną się nie­zbęd­nym odnie­sie­niem dla przy­szłej kar­po­wi­czo­lo­gii, tak jak kie­dyś tek­sty Tade­usza Kła­ka do pism Cze­cho­wi­cza.

4. Sta­wia­nie pyta­nia: „po co nam dzie­ła zebra­ne?” gra­ni­czy chy­ba z absur­dem, sko­ro żaden tom Kar­po­wi­cza nie jest dostęp­ny w księ­gar­niach, a w anty­kwa­ria­tach nie­licz­ne osią­ga­ją zawrot­ne ceny. A chce­my mówić tu nie tyl­ko o wier­szach, ale i ese­isty­ce czy dra­ma­tach (choć nie moż­na zapo­mnieć, że wier­szom wybra­nym i dra­ma­tom „zebra­nym” patro­no­wa­ło już kie­dyś „Osso­li­neum”, a było to lat temu 40).

5. War­to jed­nak pytać, jak w ogó­le moż­li­we jest „dzie­ło zebra­ne” Kar­po­wi­cza, czy raczej „zebra­nie” jego dzie­ła – zwłasz­cza poetyc­kie­go. Na myśl przy­cho­dzą tu oczy­wi­ście Sło­je zadrzew­ne, któ­re – wobec poezji auto­ra Kamien­nej muzy­ki – obja­wia­ją się pew­nym holi­stycz­nym gestem, zagar­nia­ją­cym całą prze­strzeń, dostęp­ną zwy­kle edy­to­ro­wi i redak­to­ro­wi. To jest dla mnie pyta­nie otwar­te, tym bar­dziej pro­szą­ce o ostroż­ność, uwa­gę i edy­tor­skie zacię­cie.

6. Jestem prze­ciw­ny kano­ni­zo­wa­niu kolej­nych poetów (jeden bło­go­sła­wio­ny lite­rat nam wystar­czy), dla­te­go o miej­sce Kar­po­wi­cza nie będę się ani spie­rał, ani nad miej­scem tym bolał. Za kil­ka lat – być może z oka­zji wyda­nia Dzieł zebra­nych – kar­ty zno­wu się prze­ta­su­ją, ktoś na chwi­lę zapo­mni o Her­ber­cie, żeby odkryć np. Ster­na, i tego życz­my poezji.

7. A przy oka­zji dodam jesz­cze (w odpo­wie­dzi na wpro­wa­dze­nie do deba­ty), że na szczę­ście nie cały – ani lite­rac­ki, ani nie­li­te­rac­ki – świat mówił w tym roku o uro­dzi­nach Róże­wi­cza i Miło­sza. Zapew­niam, że duża część świa­ta ma to zupeł­nie w nosie, a z zain­te­re­so­wa­nych więk­sza jesz­cze cze­ka nie tyle na Miło­sza i Róże­wi­cza, co na pły­ną­ce z tej oka­zji gran­ty.

8. I jakoś tak na opak – świa­dom, że mam przed sobą wier­sze bez­gra­nicz­nie fascy­nu­ją­ce – chciał­bym zosta­wić rocz­ni­ce kolej­nych poetów sfe­rze wie­ców i sto­sów. I tym samym uzur­po­wać sobie pra­wo do czy­ta­nia kie­dy­kol­wiek, kogo­kol­wiek, naj­le­piej bez oka­zji.

9. Ale Dzie­ła zebra­ne oczy­wi­ście popie­ram.