debaty / książki i autorzy

Ilość linijek w haśle „Karpowicz”

Marcin Sierszyński

Głos Marcina Sierszyńskiego w debacie "Po co nam Dzieła zebrane Karpowicza".

strona debaty

Po co nam „Dzieła zebrane” Karpowicza?

Ile lini­jek ma hasło „Kar­po­wicz” w Nowej
Ency­klo­pe­dii PWN? Czy ma tyle lini­jek, na ile zasłu­gu­je?
[…]
Czy ilość lini­jek w haśle
„Kar­po­wicz” odzwier­cie­dla linię panu­ją­cą
w naszej poezji?

Zbi­gniew Machej, „Kwe­stio­na­riusz Kar­po­wi­czow­ski”

Pyta­nie poety, któ­re przy­wo­łu­ję w mot­cie, nie ma na celu zde­pre­cjo­no­wa­nia dys­ku­sji, do któ­rej będę się odno­sić. Zada­niem jego jest przy­po­mnie­nie, dla­cze­go tak napraw­dę potrzeb­na jest nam roz­mo­wa o roli Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza w pol­skiej poezji i czy ma ona w ogó­le sens; musi­my też posta­wić sobie pyta­nie, czy samo­dziel­na dzia­łal­ność jakie­go­kol­wiek wydaw­nic­twa jest w sta­nie zmie­nić obraz rze­czy zasta­nych. Zbli­ża­ją­ce się dzie­więć­dzie­sią­te uro­dzi­ny „marzy­cie­la z czwar­te­go wymia­ru” to nie tyl­ko oka­zja do rewi­zji naszych poglą­dów odno­śnie lite­ra­ta, ale rów­nież moż­li­wość zor­ga­ni­zo­wa­nia sze­ro­ko zakro­jo­nych akcji dopro­wa­dza­ją­cych nas do odpo­wied­nie­go uczcze­nia wyda­rze­nia, jakim były naro­dzi­ny jed­nej z naj­cie­kaw­szych oso­bo­wo­ści poetyc­kich naszych cza­sów.

Zasług Kar­po­wi­cza dla pol­skie­go lin­gwi­zmu nie spo­sób prze­ce­nić. Świad­czy o tym nie tyl­ko powo­ły­wa­nie się na jego twór­czość przez róż­nej maści waż­nych dziś i uta­len­to­wa­nych poetów, lecz rów­nież żywe świa­dec­two jego ist­nie­nia na lite­rac­kiej sce­nie, prze­ja­wia­ją­ce się cho­ciaż­by ist­nie­niem Fun­da­cji na Rzecz Kul­tu­ry i Edu­ka­cji im. Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, nota­be­ne mają­cą swój przy­czó­łek na tej samej uli­cy co Biu­ro Lite­rac­kie. Wciąż pamię­ta się o auto­rze Sło­jów zadrzew­nych tak­że w kon­tek­ście jego wkła­du w two­rze­nie życia arty­stycz­ne­go – pra­ca w „Odrze” czy „Nowej Poezji”, odkry­cie i wypro­mo­wa­nie Rafa­ła Wojacz­ka. Do tego docho­dzą wier­sze i dra­ma­ty, ich ładu­nek emo­cjo­nal­ny i inte­lek­tu­al­ny.

Dla­cze­go więc tak trud­no zdo­być jego książ­ki, tak cięż­ko zna­leźć o nim wzmian­ki w cza­so­pi­smach, książ­kach? Wyglą­da na to, że nie wszy­scy doce­nia­ją ten wkład jed­na­ko­wo. Być może, musi­my to przy­jąć, wca­le nie potrze­bo­wa­li­śmy Kar­po­wi­cza? To zna­czy – nie wszy­scy go potrze­bo­wa­li­śmy jed­na­ko­wo. O ile Róże­wicz czy Miłosz mogli być sze­ro­ko roz­po­zna­wal­ni i sza­no­wa­ni za to, co osią­gnę­li, o tyle doko­na­nia czło­wie­ka z Oak Park nie mogły stać się medial­ne. Czym­że jest nomi­na­cja do Nike wobec lite­rac­kie­go Nobla? Z jesz­cze jed­ne­go powo­du był ów poeta „nie­po­trzeb­ny”, a powo­dem tym jest trud­ność w odbio­rze. Pro­jekt, jaki obrał, pro­jekt „poezji nie­moż­li­wej”, nie mógł spo­tkać się z powszech­nym uzna­niem, ale wła­śnie to było, ex defi­ni­tio­ne, isto­tą zja­wi­ska, jakim jest eks­pe­ry­men­tal­na twór­czość Kar­po­wi­cza.

Żad­na akcja, na jaką jest w sta­nie zdo­być się poje­dyn­cze wydaw­nic­two, nie spo­wo­du­je powro­tu auto­ra Odwró­co­ne­go świa­tła do szer­szej świa­do­mo­ści. Gdy­by jed­nak współ­pra­cę pod­ję­ły róż­ne insty­tu­cje kul­tu­ral­ne – cze­mu nie? Może ogło­sze­nie roku 2015 Rokiem Kar­po­wi­czow­skim nie było­by takim chy­bio­nym pomy­słem i pomo­gło­by w koope­ra­cji róż­nym orga­ni­za­cjom? Impuls przy­dat­ny, ale gdy­by mia­ło się nie udać i za czte­ry lata cele­bro­wa­li­by­śmy okrą­głą rocz­ni­cę uro­dzin Tytu­sa Kar­po­wi­cza (tego od dzie­ci i mło­dzie­ży), to może war­to było­by zor­ga­ni­zo­wać Anty-Rok, pod­czas któ­re­go, nie­ofi­cjal­nie, a z prze­ko­na­niem, pre­zen­to­wa­ło­by się sze­ro­ko syl­wet­kę Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Dzie­ła zebra­ne to po pro­stu obo­wią­zek, na któ­re­go przy­ję­cie ktoś się w koń­cu zde­cy­do­wał. Uła­twie­nie dostę­pu do tek­stów jest pod­sta­wą roz­po­czę­cia każ­dej innej dzia­łal­no­ści. A co z wysta­wia­niem dra­ma­tów? Czy świet­ną akcją pro­mo­cyj­ną zebra­nych dra­ma­tów nie było­by wysta­wie­nie w teatrze Dziw­ne­go pasa­że­ra? A może zapro­sić do współ­pra­cy któ­ryś z teatrów nie­in­sty­tu­cjo­nal­nych, któ­ry odwa­żył­by się powró­cić do tych tek­stów? Myślę, że w ten spo­sób jest się w sta­nie udo­wod­nić aktu­al­ność, a nawet świe­żość dra­ma­tów Kar­po­wi­cza. Gdy­by istot­nie dało się zapro­sić do współ­dzia­ła­nia inne insty­tu­cje, efekt były god­ny pamię­ci o Kar­po­wi­czu.

Taki mały pro­jekt nie zapew­ni jed­nak odpo­wied­nie­go dla nie­go pie­de­sta­łu. Tyl­ko sys­te­ma­tycz­ne przy­po­mi­na­nie o roli, jaką ode­grał, może coś zmie­nić, choć i tak trze­ba liczyć się z poraż­ką. Kar­po­wicz pisał dla nie­licz­nych i pisa­nie jego tra­fia w tych licz­nych-nie­licz­nych, jaki­mi są czy­tel­ni­cy współ­cze­snej poezji. Nie jestem pew­ny, czy chciał­bym to zmie­nić, cho­ciaż wiem, że zasłu­gu­je na to. Cze­kam z nie­cier­pli­wo­ścią na Dzie­ła zebra­ne i będę bacz­nie przy­glą­dał się, czy zmie­ni to nasze podej­ście do twór­czo­ści Kar­po­wi­cza. I czy jest to w ogó­le moż­li­we w przy­pad­ku poezji nie­moż­li­wej.

Na mar­gi­ne­sie: ilość lini­jek w haśle „Kar­po­wicz” nie odzwier­cie­dla linii panu­ją­cej w naszej poezji. Bar­dzo w to wie­rzę.