Impresja. Zachód Portu, Wschód Portu
Jolanta Nawrot
Głos Jolanty Nawrot w debacie "Impresje z Portu 2014".
strona debaty
Impresje z Portu 2014Dym unosi się jeszcze nad sceną Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Krzesła na widowni są nadal ciepłe. Echo poetyckiego głosu rozchodzi się od Pręgierza po całym wrocławskim Starym Rynku. Książki czytają się w różnych zakątkach Polski i świata. Sypią się recenzje, sprawozdania, polemiki i co najważniejsze – iskry. Teraz możemy porozmawiać jak gender z gender.
(Dwa manekiny ożywiają się, spostrzegając, że zostały na scenie same. Jeden z nich poprawia sukienkę, drugi poprawia krawat. Siadają na fotelach wokół okrągłego, niskiego stolika, na którym znajdują się dwie szklanki i dzbanek z wodą. Światło pada prosto na nie. Na widowni nie ma nikogo lub tylko tak się wydaje.)
Manekin Gender 1 (rozglądając się): Pamiętasz, Marchewka w pewnym momencie powiedziała, że czuje się trochę oślepiona…
Manekin Gender 2: Czy to było wtedy, kiedy siedział przed nią Podsiadło?
Manekin Gender 1 (ten krawat go trochę uwiera): Możliwe, wszak od człowieka, który przekroczył pięćdziesiąty rok życia, poezja musi bić mocniej. Ja to nazywam mocą drugiej połowy życia, które często rozpoczyna się od antologii.
Manekin Gender 2: Myślałby kto, że jesteś tylko dekoracją, a tu proszę – ile własnych myśli! (udaje zdziwioną) Może po prostu kiedy Marchewka spoglądała na widownię, światło łączyło się dla niej z ciemnością i miała wrażenie, że gdzieś w dali widzi obraz Claude’a Moneta. Wiesz, ten, który przedstawia zatokę portową o świcie.
MG 1: Wiązałoby się to idealnie z naszym festiwalem literackim, który łączył w sobie wiele granicznych dziedzin i sposobów myślenia, na przykład film i literaturę, komiks i poezję, męskość i kobiecość… (nawiasem mówiąc, fotele manekinów są ustawione blisko siebie)
MG 2: Jeśli chcesz ze mną poważnie porozmawiać na temat 19. Europejskiego Portu Literackiego, to przede wszystkim przestań udawać, że się rozglądasz, w rzeczywistości jedną ręką dotykając moje kolano, a drugą krawat! (prawdziwie zirytowana? Manekin Gender 1 odsuwa się trochę od niej i wypija łyk wody) Świetnie. Teraz mogę powiedzieć kilka słów o Porcie. Wydaje mnie się, że Port pokazał, iż warto mówić o związkach płci i literatury. Także jeśli wiąże się to z kwestiami politycznymi. Doświadczenie własnej płci kształtuje bowiem nie tylko literaturę, lecz i relacje społeczne, które właśnie w tekstach mają swoje odbicie, oraz indywidualną tożsamość każdego człowieka. Dlatego też za istotne uważam spotkanie wokół zbiorów poezji Ginczanki, Kamieńskiej i Świrszczyńskiej, w czasie którego skrzyżowały się spojrzenia na siebie i świat poetek w różnym wieku i ze zróżnicowanym doświadczeniem życiowym. Właśnie – doświadczenie płci, a nie jej rola jest najważniejsze, co zauważył Kierc. Poza tym, jak napisała jedna z finalistek konkursu Krytyk z uczelni, „kategoryzacja i płciowy podział literatury jest dobry wtedy, kiedy wnosi to coś sensownego do odbioru czy interpretacji.” Niby jest to oczywiste stwierdzenie, ale nie wszystkich przekonuje.
MG 1: Tak myślałem, że będziesz mówiła o spotkaniach wokół postaci kobiecych. Ja w takim razie przypomnę ci, że równie ciekawe było spotkanie z Dehnelem, Słomczyńskim i Zawadą czy późniejsze wokół Bonowicza, Jaworskiego i wspomnianego już Podsiadło. Zwróciłem szczególną uwagę na sposób czytania wierszy przez tych poetów. Czyż na przykład Jaworski nie czytał, że tak powiem, prawdziwie po męsku?
MG 2: To zależy od tego, jak męskość definiujesz i czy nie chodzi tobie przypadkiem jedynie o dosadne słownictwo, którego kobiety też przecież umieją używać. Justyna Bargielska, która ze smuteczkiem napomknęła, że ona cała nie jest nawet jedną Bator – Joanną; też przecież potrafi pisać tak, by dać odpowiednie rzeczy słowo… Poza tym, zauważ, że możemy mieć do czynienia z wykorzystywaniem stereotypowo rozumianej męskości czy kobiecości jako oparcia w chwilach szczególnego psychiczno-fizycznego kryzysu, takiego jak choroba zagrażająca życiu czy przemiany związane z ciałem kobiecym. Oczywiście, można próbować także w jednej twórczości przeplatać wątki męskie i kobiece jak Słomczyński, tworząc w ten sposób swego rodzaju płciowy kalejdoskop.
MG 1: No dobrze, a co powiesz na Portowe konkursy? Myślę, że one także pokazały, że genderu na festiwalu było dużo. (mruga znacząco) I przyznam, że wciąż utrzymuje się wysoka jakość konkursowych prac, a jurorzy starają się pod różnymi kątami je analizować. Oglądają je nawet na różnych monitorach, aby odpowiednio ocenić na przykład światłocień, o czym wspomnieli podczas rozmowy z Maciejem „Magic” Sławuskim wokół jego filmu do wiersza Zbigniewa Macheja Wierszyk z zapałkami dla Andrzeja w czasie gali konkursu „Nakręć wiersz”. Mieli też pewnie niemało kłopotu z wyborem zwycięskich prac w ramach konkursu Komiks wierszem. Były one wykonywane w znacząco różniących się od siebie technikach, z mniejszym lub większym wykorzystaniem programów komputerowych. Warto też chyba zwrócić uwagę na pomysłowość autorów w wyborze własnych pseudonimów artystycznych. Początkowo myślano, że w finale konkursu na komiks znalazły się same kobiety i jeden tylko rodzynek męski, Karol Król, lecz okazało się, że to tylko pseudonim, pod którym kryje się kobieta. Była trochę zawiedziona tym, że nikt o jej genderowy żart nie zapytał.
MG 2: Jeśli chodzi o konkursy, to musisz chyba przyznać, że trochę brakowało jurorskiego komentarza do prac krytycznych w ramach konkursu Krytyk z uczelni oraz do zestawów wierszy i wystąpień pod Pręgierzem uczestników Połowu. Być może wynikło to z tego, że nie wszyscy jurorzy mogli na ogłoszeniu wyników być obecni. Głosy w ramach Portowej debaty na Tawernie były udostępnione, ale dla tych, którzy nie znali „połowowych” zestawów i być może nie dosłyszeli wszystkich wystąpień pod Pręgierzem, przydałoby się wyjaśnić cechy charakterystyczne poezji wyłowionych poetów, co przybliżyłoby specyfikę tegorocznej edycji konkursu.
MG 1: Być może, ale zauważ, że wprowadzenie poezji poetów przed debiutem w sferę publiczną poprzez czytanie wierszy na Starym Rynku było eksperymentem, który można zaliczyć do udanych, choć wymaga dopracowania. Wielu przechodniów dzięki temu zainteresowało się festiwalem i mogło się przekonać, że poezja funkcjonuje w dyskursie publicznym, że nie zamyka się w akademickich rozprawach i spotkaniach krytyków z twórcami.
MG 2: Tak, i jest to dyskurs ogólnoświatowy, który dotyczy także prozy, o czym świadczyły spotkania z zagranicznymi gośćmi, na przykład z Ukrainy. Omawiane na Porcie książki Dzwinki Matijasz i Natalki Śniadanko były dla mnie prawdziwym odkryciem indywidualnego spojrzenia na patriotyzm ukraiński oraz wagi jego kobiecego doświadczenia. Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie to, co mówiła Śniadanko na temat genderu na Ukrainie. Myślisz, że faktycznie nie ma tam sporu o gender czy tylko rozmówczyni sprytnie odeszła od tego tematu?
MG 1: A czy ty wszędzie musisz dopatrywać się konkretnej intencji, jak przed chwilą, kiedy chciałem ci poprawić zadartą trochę sukienkę? Po prostu czasami pewne rzeczy lepiej zostawić niedopowiedzianymi, jednocześnie widzialnymi i nieprzezroczystymi. Wiedzą o tym dobrze tegoroczni goście festiwalu. Chociażby Dehnel zapytany o rolę cielesności w jego twórczości. Może faktycznie lepiej i przyjemniej byłoby, gdybyśmy byli kulami ocierającymi się o siebie…
MG 2 (ziewając lekko): Wiesz, długo moglibyśmy o tym jeszcze rozmawiać, bo poruszyliśmy jedynie niektóre wydarzenia i postaci festiwalu, ale czuję się trochę zmęczona. (może przytłoczyło ją zróżnicowanie festiwalowych dyskusji albo liczna widownia?) Kilka razy występowałam na scenie w różnych przebraniach, raz nawet przez półtorej godziny podczas spotkania m. in. z Mueller wokół jej doświadczeń związanych z macierzyństwem zawartych w książce Powlekać rosnące trzymałam manekinowe dziecko, a tylko pozornie wydaje się ono lekkie. Swoją drogą – niezwykle pomysłowa była w tym roku oprawa artystyczna festiwalu, prawda?
MG 1: Tak, nazwałbym ją nawet aluzyjną i interpretacyjną, sugerowała główną problematykę poszczególnych spotkań, a my w zaciemnieniu musieliśmy wyglądać jak żywi ludzie wokół rozmówców.
MG 2 (oburzonym tonem): Przecież jesteśmy żywi!
MG 1: Tak długo, póki mieszka w nas słowo. (wskazuje nagle na widownię) Zobacz! Tam naprawdę jest obraz Moneta, a na nim nasz Portowy statek! Już zaczyna wypływać w kolejną literacką podróż, a Biuro Literackie właśnie wydało nową książkę Romana Honeta świat był mój. Niedługo Port ruszy też na podbój Wschodu i Zachodu literackiego świata. Czy zabierze nas ze sobą?
(Manekiny wstają z foteli, robią kilka kroków naprzód i nieruchomieją z twarzami zwróconymi ku widowni.)
Podobnie jak ja czekają na kolejną edycję Portu Literackiego Wrocław.
O AUTORZE
Jolanta Nawrot
Urodzona w 1992 roku. Doktorantka w Instytucie Filologii Polskiej UAM. Laureatka Konkursu Poetyckiego im. Klemensa Janickiego (2015), którego pokłosiem jest jej debiutancki tomik Płonące główki, stygnące stópki. Otrzymała za niego wyróżnienie w XII Konkursie Literackim im. Artura Fryza „Złoty Środek Poezji” na najlepszy poetycki debiut książkowy roku. Publikowała w „Wakacie”, „Autografie”, „2Miesięczniku. Piśmie ludzi przełomowych”, „EleWatorze”, „Pro Arte” i w „Salonie Literackim”. Mieszka w Gółkowie i w Poznaniu.