debaty / ankiety i podsumowania

Jaki etap?

Inga Iwasiów

Głos Ingi Iwasiów w debacie "Jaka Pol(s)ka".

strona debaty

Jaka Pol(s)ka

Pozy­cja gen­der stu­dies  i dys­kur­su femi­ni­stycz­ne­go w Pol­sce nie jest oczy­wi­sta. W momen­cie przy­stą­pie­nia do Unii Euro­pej­skiej śro­do­wi­ska pro­rów­no­ścio­we wyra­ża­ły nadzie­ję, że będzie ist­niał swe­go rodza­ju cywi­li­za­cyj­no-admi­ni­stra­cyj­ny przy­mus poważ­ne­go trak­to­wa­nia takich zagad­nień jak rów­na pła­ca, dostęp do nowo­cze­snej medy­cy­ny, prag­ma­tycz­ne, sprzy­ja­ją­ce decy­zjom o posia­da­niu dzie­ci roz­wią­za­nia na ryn­ku pra­cy. Pro­gra­my unij­ne mają co praw­da „kom­po­nent gen­de­ro­wy”, wypre­pa­ro­wa­ny z ogól­nej poli­ty­ki nazy­wa­nej gen­der main­stre­aming, jed­nak dla osób zaj­mu­ją­cych się ana­li­zo­wa­niem prak­tyk spo­łecz­nych w kra­jach Unii Euro­pej­skiej nie jest tajem­ni­cą, że ety­kiet­ka popraw­no­ści nie wystar­czy, by decy­do­wać o potrzeb­nych zmia­nach. Do pro­jek­tów, wnio­sków gran­to­wych moż­na dopi­sać „i kobie­ty”, co nie ma real­ne­go wpły­wu na zmia­ny nasta­wień, prze­zwy­cię­że­nie ste­reo­ty­pów. Sys­tem opie­ra się sku­tecz­nie, uży­wa­jąc argu­men­tów spe­cy­fi­ki kul­tu­ro­wej, a nawet sta­wia­jąc nam przed ocza­mi pra­gnie­nia kobiet – tych „wła­ści­wych” kobiet, nie­ma­ją­cych nic wspól­ne­go z femi­ni­zmem.

Doświad­cza­my obec­nie moc­ne­go kontr­ude­rze­nia (bac­kla­shu), cze­go przy­kła­dy znaj­dzie­my codzien­nie w nar­ra­cjach o „praw­dzi­wych Pola­kach”, któ­rym part­ne­ru­ją „praw­dzi­we Polki”.

Oczy­wi­ście tego kro­ku wstecz nie widać z per­spek­ty­wy cen­trum wiel­kie­go mia­sta, z pozy­cji osią­ga­ją­cych suk­ce­sy mło­dych ludzi, zaję­tych naby­wa­niem luk­su­so­wych, lub choć­by nie­zbęd­nych  dóbr. Powiem wię­cej: tego wszyst­kie­go nie widać dokład­nie z pozy­cji kul­tu­ry, bez wzglę­du na to, jak ją zde­fi­niu­je­my. Pozor­nie mamy bowiem rok kobiet – od Nobla po Gdy­nię. W hiper­mar­ke­tach z książ­ka­mi kró­lu­ją best­sel­le­ry rodzi­me i zagra­nicz­ne napi­sa­ne spe­cjal­nie dla czy­tel­ni­czek. Lite­ra­tu­ra ero­tycz­na uwol­ni­ła odbior­czy­nie od zaha­mo­wań i ma dal­sze cią­gi w for­mie sto­isk z bie­li­zną i gadże­ta­mi słu­żą­cy­mi nie­grzecz­nym przy­jem­no­ściom. Cele­bryt­ki zwie­rza­ją się sio­strom Polkom ze swo­ich przy­pad­ków rodzin­no-miło­snych, zachę­ca­jąc do roz­li­czeń z życiem. Tak, mamy nawet pody­plo­mo­we stu­dia gen­de­ro­we na kil­ku uni­wer­sy­te­tach, książ­ki, kon­fe­ren­cje, spo­tka­nia, warsz­ta­ty. Z nie­ma­łą publicz­no­ścią – dodaj­my. Uczest­nicz­ki tych spo­tkań muszą zmie­rzyć się z para­dok­sem, pro­du­ko­wa­nym przez kul­tu­rę maso­wą: mają się co praw­da roz­wi­jać, ale naj­le­piej w ramach redu­ku­ją­cej defi­ni­cji kobie­ty, mio­ta­ją­cej się mię­dzy sza­fą, kuch­nią, poko­jem dzie­cin­nym a per­fek­cyj­nym wyko­ny­wa­niem pra­cy zawo­do­wej.

Co na to wszyst­ko lite­ra­tu­ra? Pamię­taj­my, że oddzia­ły­wa­nie tej­że jest dziś ogra­ni­czo­ne. Powiedz­my otwar­cie: bar­dzo wąskie. Nadal jed­nak lite­rac­kie nar­ra­cje wyra­ża­ją sta­ny spo­łecz­ne i indy­wi­du­al­ne. Dowie­my się z nich, jakiej obrób­ce pod­le­ga  świat zarzu­co­ny wezwa­nia­mi do suk­ce­su i sprzecz­ny­mi dyrek­ty­wa­mi doty­czą­cy­mi toż­sa­mo­ści.

Deka­dę temu każ­da pro­za ujaw­nia­ją­ca napię­cia w bio­gra­fiach kobiet uwa­ża­na była za odkryw­czą, ana­li­zo­wa­na przy pomo­cy kry­tycz­nych wytry­chów takich jak „prze­rwa­nie mil­cze­nia”, „wyra­że­nie kobie­ce­go ja”. W ostat­nich latach nie ma tak łatwo. Mil­cze­nie nie ist­nie­je, tabu   śmie­szy. Pisar­ki zna­la­zły wszyst­kie, rze­ko­mo nie­ist­nie­ją­ce, nit­ki języ­ka – mie­rzą się z prze­mo­cą (nie tyl­ko dozna­wa­ną, tak­że zada­wa­ną), prze­ni­co­wa­ły rodzi­nę, weszły w uza­leż­nie­nia i odwy­ki, osią­gnę­ły mistrzo­stwo w opi­sach ero­tycz­nych, zado­mo­wi­ły się w samot­no­ści. Gdy­by chcieć zapy­tać, jaką Pol(s)kę opi­su­ją, czę­sto odpo­wiedź brzmia­ła­by: taką, któ­ra je (lub ich boha­ter­ki) odrzu­ca i wsy­sa w jed­nej chwi­li.  Ta, skró­to­wa prze­cież teza, zna­la­zła­by roz­wi­nię­cie zarów­no w pro­zie fabu­lar­nej, jak i na pogra­ni­czu repor­ta­żu oraz ese­isty­ki. Nie mogę zbyt sze­ro­ko opi­sać wszyst­kich przy­pad­ków  współ­cze­snych boha­te­rek, któ­re mało mają wspól­ne­go z pre­fe­ro­wa­nym w main­stre­mo­wej kul­tu­rze wzor­cem nowo­cze­snej, wie­lo­funk­cyj­nej mat­ki-pra­cow­ni­cy-Polki, ale wymie­nię kil­ka przy­kła­dów.

W Mokra­deł­ku Kata­rzy­ny Sur­miak-Domań­skiej Halsz­ka Opfer zosta­je wyklę­ta przez spo­łecz­ność za ujaw­nie­nie mole­sto­wa­nia  w dzie­ciń­stwie. Nie ma miej­sca na roz­li­cze­nia, krzyw­da powin­na zostać zło­żo­na  w ofie­rze na rzecz spój­no­ści rodzi­ny.

W Szop­ce Zoś­ki Papu­żan­ki doro­sły sady­stycz­ny brat-alko­ho­lik głów­nej boha­ter­ki zosta­je do koń­ca życia na utrzy­ma­niu mat­ki.

W Bogac­twie Mar­ty Syr­wid prze­cięt­ny los kobie­ty w wiel­kim mie­ście – zwią­zek z męż­czy­zną, gro­ma­dze­nie wra­żeń i rze­czy, zamie­nia się w sza­leń­stwo i zbrod­nię.

W Mię­sie Domi­ni­ki Dymiń­skiej boha­ter­ka w poszu­ki­wa­niu akcep­ta­cji odda­je się kolej­nym męż­czy­znom pod­czas „roz­pacz­li­wych nocy”, doko­nu­jąc też aktów samo­agre­sji.

Boha­ter­ka Jako w nie­bie Eli­zy Mora­czew­skiej od lat nie wycho­dzi z domu, obser­wu­je innych ludzi.

Noc­ne zwie­rzę­ta Patry­cji Połu­dniak są bra­wu­ro­wym stu­dium alko­ho­lo­wo-nar­ko­ty­ko­we­go amo­ku kobie­ty, któ­ra ma za sobą tak­że fazę nie­ogra­ni­czo­nej sek­su­al­nej eks­plo­ata­cji, porzu­co­ną na rzecz sean­sów por­no­gra­fii i mastur­ba­cji.  Na koniec – zabi­ja inną kobie­tę, w pewien spo­sób wła­sne, wcze­śniej­sze wcie­le­nie.

Boha­ter­ka Zaćmie­nia Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło ma jesz­cze co praw­da roman­tycz­ne złu­dze­nia, ale zmie­rza w swo­im samot­nym, wypeł­nio­nym obo­wiąz­ka­mi redak­tor­ki-poszu­ki­wacz­ki fabuł życiu do roz­pły­nię­cia się pod osło­ną tytu­ło­we­go zaćmie­nia.

Jeśli chce­my zdia­gno­zo­wać na pod­sta­wie tych nar­ra­cji (a lista jest nie­skoń­czo­na) Pol(s)kę, trze­ba powie­dzieć otwar­cie: kapi­ta­li­stycz­na rze­czy­wi­stość, utka­na wezwa­nia­mi do tra­dy­cji z jed­nej, obiet­ni­ca­mi rów­no­ści z dru­giej stro­ny pro­wa­dzi do samot­no­ści, uza­leż­nień i śmier­ci. Przy boha­ter­kach tej pro­zy, ina­czej niż przy posta­ciach kre­owa­nych w popkul­tu­rze, nie poja­wia­ją się wspie­ra­ją­cy męż­czyź­ni. Nie ma domów w miłej oko­li­cy, roz­ko­szy macie­rzyń­stwa, har­mo­nij­ne­go roz­wo­ju duszy i cia­ła. Jest strasz­nie, bo taki mamy etap.

Oczy­wi­ście mam nadzie­ję,  że przej­ścio­wy, ale nie jestem tego pew­na. Co się sta­nie, jeśli ludzie wystra­szą się „ide­olo­gii gen­der” i kolej­ne poko­le­nia dziew­czy­nek, wycho­wa­ne w dzie­więt­na­sto­wiecz­nych war­to­ściach będą musia­ły sobie radzić w XXI wie­ku? Co będzie, jeśli z dys­kur­su gen­de­ro­we­go zosta­nie tyl­ko prze­ko­na­nie męż­czyzn, że kobie­ty są bar­dziej dostęp­ne i nie potrze­bu­ją lojal­no­ści? Odpo­wiedź znaj­dzie­my w pro­zie kobiet i trud­no uznać ją za  uspo­ka­ja­ją­cą.

O AUTORZE

Inga Iwasiów

Profesorka Uniwersytetu Szczecińskiego, literaturoznawczyni, krytyczka literacka, poetka i prozaiczka. W latach 1999–2012 redaktorka naczelna Szczecińskiego Dwumiesięcznika Kulturalnego „Pogranicza”. Pomysłodawczyni oraz była przewodnicząca kapituły Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia, zasiada w kapitule Poznańskiej Nagrody Literackiej im. A. Mickiewicza. Członkini jury Nagrody Literackiej Nike, prezeska Polskiego Towarzystwa Autobiograficznego. W pracy naukowej specjalizuje się w zagadnieniach z zakresu historii literatury polskiej, historii literatury XX wieku i teorii literatury. Odznaczona Brązowym Krzyżem Zasługi (2001) oraz Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2005). W 2010 roku została uhonorowana tytułem Ambasadora Szczecina. Wyróżniona Nagrodą Artystyczną Miasta Szczecin (2008) i Zachodniopomorskim Noblem (2009).