Joanny Mueller donosy z twierdzy wewnętrznej
Zuzanna Pawlak
Głos Zuzanny Pawlak w debacie "Biurowe książki 2015 roku".
strona debaty
Biurowe książki 2015 rokuNiektórzy lubią poezję… Powiem więcej: są też tacy czytelnicy, którzy nie tylko twierdzą, że lubią poezję, ale również praktykują jej czytanie, a czasem z niecierpliwością wyczekują ukazania się tomu poetyckiego cenionej poetki lub ważnego dla nich poety. Twórczemu oczekiwaniu sprzyja z pewnością promująca działalność Biura Literackiego. Z oferty wydawniczej Biura najchętniej wybieram właśnie poezję. Zwykle najbardziej zapadają mi w pamięć te pozycje, na które długo czekałam. Ośmielę się twierdzić, że moment oczekiwania może być nie mniej pasjonujący jak sam proces czytania. Tak było w przypadku tomiku intima thule Joanny Mueller. Jego premiera zainaugurowała sezon wydawniczy Biura Literackiego w 2015 roku. Był to bardzo dobry początek.
Joanna Mueller – tuż przed wydaniem w 2014 roku książki eseistycznej o macierzyństwie zatytułowanej Powlekać rosnące, której poetycką kontynuacją jest, jak sądzę, intima thule – była aktywną użytkowniczką bloga intima thule: donosy z twierdzy wewnętrznej. Pokrewieństwo tytułowe nie jest przypadkowe. Autorka-blogerka przyjęła pseudonim Epifania z Maligno. Ten sam pseudonim towarzyszył książce Powlekać rosnące, której fragmenty były publikowane na blogu. Niektóre wiersze z nowego tomu także miały swoją premierę w tej wirtualnej przestrzeni. Od stycznia 2013 roku wpisy były zamieszczane dość regularnie i układały się w zwięzłą narrację poetki zmagającej się z macierzyństwem, pisaniem oraz działalnością twórczą. Blog służył również jako miejsce ujawniania olśnień lekturowych. Przede wszystkim jednak był pewnym medium, które pozwalało poetce komunikować się ze światem. Ostatni wpis pochodzi z maja 2014 roku. Istnieje pewna zależność pomiędzy blogiem, esejami o macierzyństwie i tomem intima thule. Działalności te mocno się przenikają. Zarówno blog, jak i szkice, a zwłaszcza ostatni tomik poetycki – choć różnią się medium przekazu – dotyczą życia i pisania. Owo „życiopisanie” charakterystyczne jest również dla wielu wierszy Krystyny Miłobędzkiej, która, jak wiadomo, patronuje twórczości Joanny Mueller. Karol Maliszewski słusznie stwierdził, że w zapisach Miłobędzkiej „to, co dotyczy życia, synonimicznie i lustrzanie dotyczy tworzenia. I na odwrót”1. Podobną relację można zauważyć w wielu wierszach autorki Wylinek.
Śledziłam wirtualne zapisy Joanny Mueller zanim tomik intima thule trafił do moich rąk. Pamiętam, że zarówno podczas przeglądania bloga, jak i w czasie zapoznawania się ze wydanym tomem, największe wrażenie zrobił na mnie wiersz Oblatka. Nie znajduję w polskiej poezji bardziej przejmującego zapisu doświadczenia ciąży:
kiedy się dowiadujesz
opada powłoka
stajesz nieosłonięta
ty która odtąd
będziesz przyoblekać
futerał nie funeral
future perfect continuous
carte blanche
bez zwłoki zwlekasz
więzi powikłane
żeby cię nie minęło
po życie wołanie
o dwie bijące
o siebie pokrywy
o krew niekrzepliwą
o kreskę
blask
łask (s. 10)
Moment rozpoznania siebie jako kobiety ciężarnej jest przedstawiony niemalże jak chwila mistycznego uniesienia. Gdzieś w tle może pobrzmiewać czytelnikowi biblijna scena zwiastowania. Najciekawsze jest jednak to, że podmiot(ka) wielu wierszy Joanny Mueller rozpatruje ciążę i macierzyństwo w kategoriach wolnościowych. Zapisuje towarzyszące jej głosy innych, którzy mówią między innymi, że „czas najwyższy zerwać ze swoim ciałem wieczysty pakt o gościnności” (Czy chce pani u nas terminować?, s. 32). Wydaje się, że intima thule rozgrywa się właśnie w pewnym napięciu rozpościerającym się pomiędzy wolnością a ową gościnnością. Wirtualne donosy z twierdzy wewnętrznej, wynikające z potrzeby wy-pisania swoich doświadczeń, znalazły swoje odzwierciedlenie w świetnie skomponowanej książce poetyckiej.
Choć od momentu wydania tomu intima thule minął prawie rok, a w międzyczasie ukazało się w Biurze Literackim wiele innych, świetnych publikacji, to jednak najnowszy tom Joanny Mueller traktuję jako najważniejszą książkę 2015 roku. Pewną miarą pozwalającą na subiektywny i jednoznaczny wybór jest fakt, że niektóre wiersze (między innymi wymieniony wcześniej utwór Oblatka) nadal tkwią w mojej pamięci.
[1] K. Maliszewski, „Konieczność mówienia nowych”, w: Wielogłos. Krystyna Miłobędzka w recenzjach, szkicach, rozmowach, red. J. Borowiec, Biuro Literackie, Wrocław 2012, s. 125.
O AUTORZE
Zuzanna Pawlak
Urodzona w 1993 roku w Sierakowie. Studentka filologii polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wyróżniona w X Ogólnopolskim Konkursie na Esej organizowanym przez MBP w Opolu. Zdobywczyni II nagrody w VI Ogólnopolskim Konkursie Krytycznoliterackim Pulsu Literatury. Nagrodzony esej Republika marzeń jako suwerenne terytorium poezji, czyli o jednym wierszu Jacka Dehnela opublikowano w 17 numerze kwartalnika „Arterie”.