debaty / ankiety i podsumowania

Kalejdoskop debiutów

Karol Maliszewski

Głos Karola Maliszewskiego w debacie "Poeci na nowy wiek".

strona debaty

Poeci na nowy wiek

Wystrze­gał­bym się pro­roctw; w tej chwi­li stać mnie tyl­ko na fak­ty, tytu­ły, nazwi­ska. Z jed­nym wyjąt­kiem: Edward Pase­wicz. Jego debiut odbie­ra­łem już wte­dy jako wyjąt­ko­wy, a teraz to wra­że­nie jesz­cze się pogłę­bi­ło. W tym przy­pad­ku pro­ro­ko­wa­łem i będę pro­ro­ko­wać nadal, bo dostrze­gam wyjąt­ko­we i wpły­wo­we miej­sce tego pro­jek­tu w kra­jo­bra­zie poezji naj­now­szej. Mię­dzy inny­mi poka­zu­je i to, jak wyrwać się spod nar­ko­tycz­ne­go wpły­wu dyk­cji Sosnow­skie­go i co moż­na zro­bić z tak odzy­ska­nym języ­kiem. Przy­po­mnij­my: był rok 2002, a tytuł tomi­ku Dol­na Wil­da. Nie chciał­bym pomi­nąć roku dwu­ty­sięcz­ne­go, choć­by ze wzglę­du na Ada­ma Plusz­kę. Zauważ­my debiu­tanc­ki tomik wyda­ny wła­śnie w tym roku: z pra­wa z lewa. Rok 2001 sko­ja­rzył mi się na sta­łe z debiu­ta­mi Woj­cie­cha Brzo­ski (Nie­bo nad Sosnow­cem) i Paw­ła Lek­szyc­kie­go (wier­sze przy­go­do­we i doku­men­tal­ne). Pomi­jam mil­cze­niem ich wcze­śniej­sze arku­si­ki. Wra­ca­jąc do roku 2002, przy­po­mi­nam debiu­ty Paw­ła Sar­ny (Bia­ły Ojcze Nasz) i Ryszar­da Chłop­ka (Wiecz­na ospa). I nie zapo­mnij­my o nie­zwy­kle doj­rza­łym debiu­cie Tobia­sza Mela­now­skie­go pt. Wyciecz­ki kra­jo­znaw­cze.

Mam pro­blem z rokiem 2003. Pro­blem uro­dza­ju. Dla mnie przede wszyst­kim jest to rok debiu­tu Justy­ny Bar­giel­skiej (Dating ses­sions), o któ­rej, jak cią­gle mam nadzie­ję, jesz­cze usły­szy­my. Ale był to rów­nież rok innych ory­gi­nal­nych, a nawet zaska­ku­ją­cych debiu­tów: Kata­to­nie i epi­fa­nie Rober­ta Rybic­kie­go, Hemo­glo­bi­na Juliu­sza Gabry­ela, Som­nam­bó­le fan­to­mo­we Joan­ny Mueler. Pamię­tam rów­nież debiu­tanc­kie tomi­ki Rado­sła­wa Wiśniew­skie­go Nikt z przy­dom­kiemi Rober­ta Kró­la Gatun­ki śnie­gu. Jeśli cho­dzi o rok 2004, to naj­bar­dziej w pamięć zapa­dły zbio­ry: ście­le­nie i grze­ba­nie Woj­cie­cha Gie­dry­sa, Sprze­daw­cy kie­szon­ko­wych luste­rek Joan­ny Wajs, Żywo­ty rów­no­le­głe Jac­ka Deh­ne­la, Roz­twór nie­na­sy­co­ny Krzysz­to­fa Bie­le­nia. Rok 2005 był rokiem debiu­tu Bar­to­sza Kon­stra­ta (tha­na­tos jeans) i Szcze­pa­na Kopy­ta (yass) To waż­ne gło­sy, jak sądzę, jed­ne z ory­gi­nal­niej­szych w mija­ją­cej deka­dzie. Pamię­tam rów­nież: TrioPio­tra Kuśmir­ka, Wier­sze do czy­ta­nia Anny Toma­szew­skiej, Com­mo­do­re Artu­ra Nowa­czew­skie­go oraz Dar języ­ków i inne prze­ję­zy­cze­nia Mariu­sza Więc­ka.

Rok 2006 zapa­mię­ta­łem w związ­ku z debiu­tem Mar­ty Grun­dwald (aja­jaj). Ale nie tyl­ko. Dorzu­cić nale­ży: Somę Łuka­sza Jaro­sza, Gorz­kie jezio­ro Ryszar­da Będ­kow­skie­go, Biu­ro podró­żyKry­sty­ny Dąbrow­skiej, Ada­mo­wo Dariu­sza Ada­mow­skie­go, rewers Toma­sza Puł­ki. RdzaPrze­my­sla­wa Owczar­ka to debiut z roku 2007, do któ­re­go cią­gle wra­cam, będac prze­ko­na­nym, że to nie jed­no­ra­zo­wy wystrzał; mamy do czy­nie­nia z oso­bo­wo­ścią, przed któ­rą inte­re­su­ją­cy roz­wój i doro­bek. Podob­ne nadzie­je pokła­dam w innych debiu­tan­tach z owe­go roku: w Julii Szy­cho­wiak (Po sobie), Jaku­bie Przy­by­łow­skim (Bal­la­dy i roman­se), Mar­ci­nie Per­kow­skim (czarne/białe z odcie­niem) i Krzysz­to­fie Bąku (Zna­ki wod­ne).

W 2008 roku ory­gi­nal­nych debiu­tów było aż nad­to, to wyjąt­ko­we pod­su­mo­wa­ne dobie­ga­ją­cej koń­ca deka­dy. Moim zda­niem, tym razem naj­cie­kaw­szy debiut zwią­za­ny jest ze śro­do­wi­skiem łódz­kim: Luna i pies. Solar­na sol­da­te­ska Iza­be­li Kaw­czyń­skiej, poka­zu­ją­cej, jak wie­le jesz­cze moż­na zro­bić z tro­pów, któ­re wyda­wa­ły się cał­ko­wi­cie zuży­te, jak moż­na być zaska­ku­ją­co świe­żym w gra­ni­cach zna­nych meta­for, a tra­dy­cję potrak­to­wać lek­ko, niczym tram­po­li­nę do sko­ku w poetyc­ką nie­obli­czal­ność i nie­skoń­czo­ność. Do trzech naj­waż­niej­szych dla mnie debiu­tów roku zali­czam rów­nież Anty­po­dy Sła­wo­mi­ra Elsne­ra i Requ­iem dla Sad­da­ma Husaj­na i inne wier­sze dla ubo­gich duchem Kon­ra­da Góry. A w pierw­szej piąt­ce koniecz­nie widzę Domi­ni­ka Bie­lic­kie­go (Gru­ba tań­czy) i Moni­kę Mosie­wicz (cosi­nus sal­sa).

Tak jak powie­dzia­łem, od pro­roctw trzy­mam się z dale­ka. Po wie­lu rewe­la­cyj­nych debiu­tan­tach ślad zagi­nął. Nikt nie wie, jak to się poto­czy. Myślę jed­nak, że o takich posta­ciach, jak Pase­wicz, Kon­strat, Kopyt, Bar­giel­ska, Owcza­rek, Szy­cho­wiak czy Elsner może­my jesz­cze nie­jed­no usły­szeć i to w dość zadzi­wia­ją­cych kon­tek­stach. Mię­dzy inny­mi i tych zwią­za­nych z odno­wą poetyc­kie­go języ­ka.

O AUTORZE

Karol Maliszewski

Urodzony w 1960 roku w Nowej Rudzie. Poeta, prozaik, krytyk literacki. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim. Założyciel Noworudzkiego Klubu Literackiego „Ogma”. Laureat nagrody im. Marka Jodłowskiego (1994), nagrody im. Barbary Sadowskiej (1997), nagrody im. Ryszarda Milczewskiego-Bruno (1999). Nominowany do NIKE za zbiór krytyk literackich Rozproszone głosy. Notatki krytyka (2007). Pracuje w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka w Nowej Rudzie.