debaty / książki i autorzy

Karpowicz: wyznanie niewiernego czytelnika

Marian Stala

Głos Mariana Stali w debacie "Po co nam Dzieła zebrane Karpowicza".

strona debaty

Po co nam „Dzieła zebrane” Karpowicza?

1. Zapo­wiedź rychłe­go wyda­nia Dzieł zebra­nych Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza cie­szy mnie jako czy­tel­ni­ka, cie­ka­wi jako kry­ty­ka i zasta­na­wia jako histo­ry­ka poezji.

1.1. Dla wyja­śnie­nia per­spek­ty­wy moich uwag: Kar­po­wi­cza zaczą­łem czy­tać dość daw­no temu (dokład­niej: na począt­ku lat sie­dem­dzie­sią­tych), nigdy jed­nak nie czy­ta­łem go zbyt wytrwa­le i z zamia­rem ogar­nię­cia cało­ści.

1.1.1. Czy­ta­nie Kar­po­wi­cza zaczą­łem od Wier­szy wybra­nych z roku 1969; to ta książ­ka ukształ­to­wa­ła na kil­ka lat moje myśle­nie o auto­rze Trud­ne­go lasu. Potem zaczą­łem zaglą­dać do Odwró­co­ne­go świa­tła; w latach osiem­dzie­sią­tych zda­rza­ły mi się okre­sy nosze­nia tego tomu przy sobie i czy­ta­nia kawał­ka­mi w tram­wa­jach, w auto­bu­sach, na przy­stan­kach; to on był i pozo­stał dla mnie naj­waż­niej­szym dzie­łem poety.

1.2. Naj­pierw czy­ta­łem Kar­po­wi­cza jako poetę lin­gwi­stycz­ne­go (zapew­ne pod wpły­wem inter­pre­ta­cji Barań­cza­ka); póź­niej stał się dla mnie auto­rem naj­bar­dziej enig­ma­tycz­nej książ­ki powo­jen­nej poezji, twór­cą bada­ją­cym gra­ni­ce poezji, osta­tecz­ne moż­li­wo­ści poetyc­kie­go sło­wa.

1.2.1. Powi­nie­nem dodać: intry­go­wał mnie (i intry­gu­je), nigdy jed­nak nie był mi zbyt bli­ski. Myśla­łem o nim raczej jako o istot­nym dopeł­nie­niu poetów znacz­nie mi bliż­szych.

1.3. Jako kry­tyk zaczą­łem o nim myśleć po lek­tu­rze frag­men­tów Roz­wią­zy­wa­nia prze­strze­ni (w edy­cji z 1989 r.). Cie­ka­wi­ło mnie wów­czas dłu­gie mil­cze­nie poety po ogło­sze­niu Odwró­co­ne­go świa­tła, a tak­że: moż­li­wość jego powro­tu i ponow­ne­go oddzia­ły­wa­nia na mło­dych twór­ców. (Jedy­nym śla­dem tych myśli jest zwię­zły szkic „Roz­wią­zy­wa­nie świa­ta”.) Czy twór­czość Kar­po­wi­cza powró­ci­ła w latach dzie­więć­dzie­sią­tych? Czy on sam stał się na nowo (przy­po­mi­nam sło­wa Wojacz­ka) Mistrzem Mowy Pol­skiej? Czy Sło­je zadrzew­ne sta­ły się nową wer­sją jego Księ­gi? Nie potra­fię odpo­wie­dzieć w spo­sób pew­ny.

2. Rok 2011 (i lata, któ­re przyj­dą) to znacz­nie lep­szy czas na prze­czy­ta­nie Kar­po­wi­cza raz jesz­cze, od nowa, w cało­ści – niż rok 1989. Więc tak­że: to dobry moment na roz­po­czę­cie edy­cjiDzieł zebra­nych poety. Moż­na to uza­sad­nić tak w języ­ku kry­ty­ki, jak aka­de­mic­kie­go lite­ra­tu­ro­znaw­stwa.

2.1. Zaczy­na­jąc od per­spek­ty­wy kry­tycz­no­li­te­rac­kiej: kon­tek­stem dzi­siej­szej lek­tu­ry Kar­po­wi­cza jest spek­ta­ku­lar­ny suk­ces twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go i póź­na chwa­ła Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, i widocz­ny powrót do Witol­da Wirp­szy. (A może tak­że: odcho­dze­nie od dzie­ła Miło­sza…) W tym kon­tek­ście głos Kar­po­wi­cza może wybrzmieć peł­niej i być łatwiej przy­swo­jo­ny. Ba, w tym kon­tek­ście autor Odwró­co­ne­go świa­tła może się nawet oka­zać waż­niej­szy od tych, któ­rzy przy­go­to­wa­li jego powrót…

2.2. Co do per­spek­ty­wy histo­rycz­no­li­te­rac­kiej: pro­wa­dzo­ne od kil­ku­na­stu już lat pró­by cało­ścio­we­go spoj­rze­nia na dwu­dzie­sto­wiecz­ną (moder­ni­stycz­ną i póź­no­mo­der­ni­stycz­ną) poezję wyma­ga­ją rein­ter­pre­ta­cji wszyst­kich waż­nych twór­ców. W tej sytu­acji Dzie­ła zebra­ne, odsła­nia­ją­ce roz­ra­sta­nie się poetyc­kie­go świa­ta Kar­po­wi­cza, mogą się stać bło­go­sła­wień­stwem dla sta­rych i (zwłasz­cza) nowych histo­ry­ków lite­ra­tu­ry i źró­dłem efek­tow­nych nauko­wych kon­cep­tów.

3. Nie wiem, czy szan­se, stwa­rza­ne przez uka­za­nie się Dzieł zebra­nych zosta­ną wyko­rzy­sta­ne. Wolał­bym zre­zy­gno­wać z pro­po­no­wa­ne­go przez auto­ra (auto­rów?) ankie­ty zesta­wia­nia donio­sło­ści dzie­ła Kar­po­wi­cza z dzie­łem Miło­sza, bo każ­dy z nich sta­wia sobie inne cele. Nie jestem też pewien, czy rocz­ni­co­we fety są wię­cej war­te niż głę­bo­ka cisza. O resz­cie będzie (albo nie będzie) moż­na poroz­ma­wiać za kil­ka lat, po wyda­niu i prze­czy­ta­niu ostat­nie­go tomu Dzieł.