debaty / ankiety i podsumowania

Każdy sobie rzepkę skrobie

Tadeusz Nyczek

Głos Tadeusz Nyczka w debacie "Barbarzyńcy czy nie? Dwadzieścia lat po 'przełomie'".

strona debaty

Barbarzyńcy czy nie? Dwadzieścia lat po „przełomie”

Na począ­tek odpo­wia­dam jak sta­ry mark­si­sta: abso­lut­nie decy­du­ją­cą rolę ode­gra­ła prze­mia­na bazo­wa, czy­li ustro­jo­wa. Czy­li zastą­pie­nie pań­stwo­we­go roz­dziel­nic­twa – kon­ku­ren­cyj­nym ryn­kiem; znie­sie­nie cen­zu­ry; uwol­nie­nie kul­tu­ry od powin­no­ści moral­no-patrio­tycz­no-hero­icz­nych (z jed­no­cze­snym uwol­nie­niem od kom­plek­su Rosji); otwar­cie wiel­kie­go pola bitwy mię­dzy kul­tu­rą wyso­ką a maso­wą. To ostat­nie oczy­wi­ście ist­nia­ło wcze­śniej, ale na nie­po­mier­nie mniej­szą ska­lę i wła­ści­wie doty­czy­ło woj­ny „przy­zwo­ito­ści” z „socja­li­stycz­nym”. Cała resz­ta – prze­mia­ny języ­ko­we, tema­tycz­ne, ruchy na sza­chow­ni­cy edy­tor­skiej czy dys­try­bu­cyj­nej – wyda­ją mi się pro­stą pochod­ną tam­tej pod­sta­wo­wej rewo­lu­cji ustro­jo­wej, i trud­no tu powie­dzieć coś wię­cej bez wda­wa­nia się w szcze­gó­ły wyko­naw­cze, na któ­re nie ma prze­cież miej­sca.

Swo­ją osob­ną rolę ode­gra­ło prze­rwa­nie cią­gło­ści histo­rycz­nej w tzw. pamię­ci poko­leń, czy­li fakt, że w tej chwi­li współ­eg­zy­stu­ją obok sie­bie trzy poko­le­nia, z któ­rych dwa (dzi­siej­sze 70–80-latki i 50–60-latki) repre­zen­tu­ją cią­głość od woj­ny i PRL‑u, zaś poko­le­nie wol­nej Pol­ski prak­tycz­nie zaczy­na wszyst­ko od nowa. Ahi­sto­rycz­ność tego poko­le­nia jest ewi­dent­na, stąd chęt­niej przyj­mu­je ono wzo­ry z rów­no­le­głych kul­tur (ame­ry­kań­skiej, euro­pej­skiej) niż kul­tu­ry wła­snej, wciąż bazu­ją­cej na rodzi­mej tra­dy­cji. Stąd język Sien­kie­wi­cza czy – bo ja wiem – Wła­dy­sła­wa Ter­lec­kie­go stał się nagle znacz­nie jej dal­szy i wręcz bar­dziej obcy, niż by to wyni­ka­ło z logi­ki poko­le­nio­wej cią­gło­ści bio­lo­gicz­nej.

Dzi­siej­sze pole lite­rac­kie jest przy tym nie­po­rów­ny­wal­nie bar­dziej roz­drob­nio­ne niż jak­że mono­li­tycz­ne życie lite­rac­kie PRL‑u z jego pań­stwo­wy­mi wydaw­nic­twa­mi, pisma­mi i księ­gar­nia­mi, jed­nym sil­nym Związ­kiem Lite­ra­tów i dosyć powszech­ną wie­dzą wszyst­kich o wszyst­kim, co w tra­wie pisz­czy. Na tym tle aktu­al­ny kra­jo­braz przy­po­mi­na łąkę, któ­rą obsia­no w czę­ści zbo­żem, w czę­ści sadem owo­co­wym, środ­kiem posa­dzo­no pal­my i kak­tu­sy, a pośród mali­no­we­go chru­śnia­ku pusz­czo­no cypry­sy i oliw­ki. Dla­te­go trud­no dziś uży­wać jakich­kol­wiek syn­tez sys­te­mo­wych, a może i nie ma po co, sko­ro każ­dy sobie rzep­kę skro­bie.