Kiepsko wróżę każdej wróżce
Marek Kołodziejski
Głos Marka Kołodziejskiego w debacie "Poezja na nowy wiek".
strona debaty
Poezja na nowy wiek? Jako projekt? Jako przepowiednia? Kiepsko wróżę każdej wróżce i wróżowi, zaraz opowiem dlaczego. W roku 1971 wydano antologię młodej poezji Tak-Nie. Nakład był mizerny, dystrybucja, jak to z młodą poezją bywa, równie marna. Tak czy inaczej antologia miała według zamysłu autorów wyboru pokazać to, co ważne i to, co ma widoki na przyszłość. Na „z” jest Zagajewski, nie ma Zadury. Pośmiertnie jest już Wojaczek. Więc tak do końca autorzy wyboru nie trafili kulą w płot.
Wspomniana antologia jest listą obecności poetów „nowej fali”, czyli roczników powojennych. Na pewno autorzy wyboru działali w dobrej wierze, ale nie trafili. Taki los wróżki/wróża.
Kto wtedy mógł przewidywać, że Zadura, a nie Iksiński? Nikt, bo przyszłość jest zawsze zakryta. Zawsze stanowi zagadkę. Podobnie casus Miłosza, który ogłaszał kolejnych wybrańców godnych miana jego następcy i kontynuatora. Wiele dziś może być z tego śmiechu i mniej lub bardziej zabawnych dowcipów. Nic więcej.
W sprawie przyszłości każdy się myli. Na to nie ma mocnych. Jednak spróbuję coś o przyszłości powiedzieć.
Poezja polska XX wieku to niezwykłe bogactwo, śmiało mogę powiedzieć, że jest to bogactwo nieprzebrane. Wiele w tym zbiorze białych plam. Nie ma krytycznego wydania wierszy Adama Ważyka, Witolda Wirpszy, Arnolda Słuckiego, Zbigniewa Bieńkowskiego, Stanisława Grochowiaka, Andrzeja Partuma, Stanisława Dróżdża itd. itd. Kto dziś może zagwarantować, że kolejny impuls nie nadejdzie z tej nieprzewidywalnej strony, z przeszłości? Tyle o nazwiskach. Z nazwiskami zawsze jest kłopot, bo najczęściej wychodzi się na ignoranta. Więc spróbuję zacząć, a proszę zwrócić uwagę, że cały ten tekst jest próbą zaczynania ponawianą wielokrotnie.
To może jakiś kierunek? Jakiś trend? Spróbujmy. Na pewno okrzepnie poezja w internecie. Sieć, cokolwiek się o niej mówi, stanowi wielki obszar wolności, również wolności twórczej. Każdy może mieć swoją stronę, blog. Nie gwarantuje to czytelników, ale da się tak funkcjonować i zachować niezależność. W przypadku poezji nie jest to warunek istnienia, natomiast w przypadku krytyki owszem. Recenzje zbyt często zaczynają przypominać „blurby” umieszczane na skrzydełkach książek. Krytycy wiedzą, kto płaci, a przecież żyć jakoś trzeba.
Tym sposobem pewien blog znany z ciężkiego języka i niechęci do jednego zwłaszcza poety, stał się dla wielu czytelników punktem odniesienia. Autor tego bloga przerażony skalą recepcji, ograniczył wulgarne słownictwo i skupił się na meritum. Metoda na niezależność okazała się skuteczna, a publiczność zagłosowała nogami. Myślę, że takie wpływowe, a równocześnie niezależne formy wyrażania poglądów, mają szansę zdominować krytykę. Skoro krytyka przestała być krytyką, a zatrudniła się w marketingu i reklamie, trzeba poszukać gdzie indziej. Właśnie sieć oferuje taką możliwość. Tyle zgadywania. Pewne jest jedno, w poezji nowego wieku najważniejsi będą poeci!