debaty / ankiety i podsumowania

Kilka zdań o przeczytanych książkach

Michał Piętniewicz

Głos Michała Piętniewicza w debacie "Książka 2008".

strona debaty

Książka 2008

Wska­za­nie: Euge­niusz TKACZYSZYN-DYCKI Pio­sen­ka o zależ­no­ściach i uza­leż­nie­niach

Więk­szo­ści wymie­nio­nych ksią­żek po pro­stu nie prze­czy­ta­łem. Lecz kil­ka jest mi zna­nych. Mam swo­je typy – poczy­na­jąc od naj­star­sze­go, są to: Boh­dan Zadu­ra, Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki, Roman Honet, Jakub Woj­cie­chow­ski i Sła­wo­mir Elsner.

Gene­ral­nie trud­no mi wybrać z tego gro­na abso­lut­ne­go fawo­ry­ta. Tomik sen­ne porząd­ki Woj­cie­chow­skie­go lubię, ale nie prze­ko­nu­ją mnie w nim eks­pe­ry­men­ty for­mal­ne. Nie­wąt­pli­wie jest to cie­ka­wa liry­ka, ze wzglę­du na spo­sób, w jaki łączy czu­łość z uro­czym nie­kie­dy bru­ta­li­zmem. Po pro­stu są to dobre wier­sze, dobre liry­ki.

Sła­wo­mi­ra Elsne­ra uwa­żam nato­miast za jed­ne­go z naj­cie­kaw­szych poetów mło­de­go poko­le­nia. Myślę, że Anty­po­dy są bar­dzo waż­ną książ­ką. To się gdzieś loku­je w rejo­nach lirycz­nych Świe­tlic­kie­go, ale rzekł­bym, że nie ma u Elsne­ra tak istot­nej dla Świe­tlic­kie­go liry­ki maski czy roli. Na mnie ta poezja zro­bi­ła napraw­dę duże wra­że­nie. Zresz­tą nie tyl­ko na mnie. Poży­czy­łemAnty­po­dy kole­żan­ce i też stwier­dzi­ła, że Elsner jest jej bar­dzo bli­ski.

Roman Honet jest mi bli­skim poetą ze wzglę­du na ten „nurt ośmie­lo­nej wyobraź­ni”, o któ­rym pisał kie­dyś Marian Sta­la. Uwa­żam tomik baw się za świet­nie dopra­co­wa­ną książ­kę poetyc­ką. Chwi­la­mi draż­ni mnie u Hone­ta to zami­ło­wa­nie do wyso­kiej dyk­cji a la Zaga­jew­ski, ale całe szczę­ście nie jest to „zaga­jewsz­czy­zna”, któ­rej po pro­stu nie tra­wię. Uwa­żam Hone­ta za świet­ne­go poetę, a tomik baw się jest świa­dec­twem potwier­dza­ją­cym jego wyso­ką for­mę. Trud­no powie­dzieć, o czym trak­tu­je ten tomik. Myślę, że odpo­wie­dzią w mia­rę traf­ną było­by, że o śmier­ci, prze­mi­ja­niu i obse­syj­nych powro­tach w kra­inę nie­win­no­ści. Gene­ral­nie jest to książ­ka prze­siąk­nię­ta meta­fi­zy­ką, a nawet powie­dział­bym, misty­ką. Honet jest dla mnie kimś w rodza­ju misty­ka poezji. Być może stąd ten wyso­ki ton, chy­ba w sumie koniecz­ny, jako, że trze­ba było zna­leźć odpo­wied­nią for­mę dla tak waż­kich tre­ści.

Tka­czy­czyn-Dyc­ki to dla mnie poeta bar­dzo waż­ny i bar­dzo cie­ka­wy. Przy­znam się, że Pio­sen­kę o zależ­no­ściach i uza­leż­nie­niach znam tyl­ko pobież­nie. Ot, kil­ka wier­szy na stro­nie Biu­ra. Ale Dyc­ki jest dla mnie napraw­dę istot­nym poetą i uwa­żam, że zasłu­gu­je na bez­względ­ny sza­cu­nek. Stąd to moje wyty­po­wa­nie Dyc­kie­go.

No i w koń­cu został Boh­dan Zadu­ra. Nie­wąt­pli­wie poeta bar­dzo istot­ny, nie tyl­ko dla moje­go poko­le­nia. Czy­ta­łem tomik Wszyst­ko i mia­łem oka­zję posłu­chać pana Boh­da­na przy oka­zji rej­su stat­kiem po Odrze. Ta poezja jest jak doj­rza­łe wino, im star­sze, tym lep­sze. Widać w tym tomi­ku prze­ko­rę, auto­iro­nię, mru­że­nie oczu do czy­tel­ni­ka, ale też głę­bo­ką mądrość czło­wie­ka pogo­dzo­ne­go z całą tą maska­ra­dą i głu­po­tą, jakie nie­kie­dy nie­sie życie. To jest książ­ka pięk­na i mądra. War­ta pole­ce­nia każ­de­mu, dla kogo poezja coś zna­czy. Może zresz­tą nie tyl­ko poezja.

Nie umiał­bym wska­zać zde­cy­do­wa­ne­go fawo­ry­ta. Pyta­nie brzmi: jaką książ­kę bym kupił, gdy­bym miał pie­nią­dze tyl­ko na jed­ną? Oso­bi­ście wybrał­bym Euge­niu­sza Tka­czy­czy­na Dyc­kie­go, ale może dla­te­go, że jakoś szcze­gól­nie lubię tę poezję i zna­łem ją już wcze­śniej.

Ale gdy­bym zna­lazł w port­fe­lu jakieś przy­pad­kiem zna­le­zio­ne 20 zł, kupił­bym chy­ba Anty­po­dy. Nato­miast na pre­zent uro­dzi­no­wy wybrał­bym zde­cy­do­wa­nie Wszyst­ko Boh­da­na Zadu­ry. Pozo­sta­je jesz­cze Honet i Woj­cie­chow­ski. Myślę, że bez nich lista moich zaku­pów nie była­by peł­na.

Pozo­sta­je jesz­cze wie­le tytu­łów, któ­rych nie wymie­ni­łem, ale prze­cież każ­dy wybór jest subiek­tyw­ny. Zda­łem rela­cję z tego, co czy­ta­łem i tego, co mi się podo­ba­ło. Być może, a nawet bar­dzo być może, prze­oczy­łem wie­le waż­nych pozy­cji. Ale z tego trze­ba się chy­ba tyl­ko cie­szyć.