Komu, czemu wróżę sukces?
Krzysztof Szeremeta
Głos Krzysztofa Szeremety w debacie "Poezja na nowy wiek".
strona debaty
Poezja w nowym wieku, obawiam się, wcale nie jest nastawiona; zresztą, klasyfikowanie jej w tym wieku, nowym, młodym, wydaje się być działaniem zgoła irracjonalnym – niepodobna jest opisać sprawy, które dzieją się współcześnie, wśród takiej różnorodności, z taką intensywnością. Tym bardziej, że nie da się – chyba – do opisania zjawisk we współczesnej poezji użyć kategorii grupowych, co było jeszcze możliwe choćby w latach dziewięćdziesiątych. Jedyną dość spójną, grupową poetykę prezentuje mŁódź, co jest zjawiskiem istotnym i niepokojącym jak olimpijski turniej curlingu. Poza tym, życie literackie – a pisząc „życie literackie” mam na myśli literaturę, nie alkohol – jest zatomizowane w sposób, o jakim chłopcy z „Krytyki Politycznej” mogliby napisać w połączeniu z „neoliberalnym dyskursem”. Co samej poezji istotnej różnicy nie robi.
Jeżeli można by uchwycić jakieś przekierowania tematyczne, odnoszę wrażenie, że liryka odbiła się już od brulionowej estetyki, skłaniając się częściej ku negacji personalizmu, o’haryzmu czy jak to tam nazywali Kornhauser ze Stalą. Naturalnym jest, że po latach spędzonych na programowym mówieniu wyłącznie o sobie, pojawi się donośny głos, ekhm, zaangażowany – stąd Kopyt, Pułka (który wprawdzie nie lubi, jak się o nim wspomina na stronach BL, ale ma przecież wszelkie dane, aby zostać Mannym Pacquiao współczesnej poezji polskiej), czy Góra. Pewnie, są i rzeczy bezdyskusyjnie dobre (vide Góra), jak też groteskowe niewypały typu niedawno wydanej przez „Ha!art” „antykryzysowej” składanki – ale przede wszystkim jest świeżość, a świeżość się ceni. Szkoda jedynie, że zaangażowana jest tylko lewa półkula – i że zaangażowanie z półkulami musi się łączyć.
Internet przejął rolę głównej areny walk w życiu literackim. Trochę to śmieszne i smutne, że najciekawsze konflikty (jedyne konflikty?) odbywają się na forum Nieszuflady. Trochę śmieszy i smuci paniczne, można by rzec, zainteresowanie, i owszem, obrzydliwym, lecz niekiedy trafiającym nawet całkiem blisko mitycznego sedna, blogiem niejakiego Marka Trojanowskiego. Dzięki Bogu, że to jednak nie serwisy internetowe decydują, który poeta zasługuje na uznanie. Gdyby tak było, okazałoby się (za ankietą na stronie poezja-polska.pl), że debiutanckie Ę Krzysztofa Kleszcza jest książką porównywalnie mocną jak baw się, a autorami najlepszych tomów ubiegłego roku wcale nie byli Ryba, Dąbrowski czy Sommer, tylko Ewa Brzoza Birk. Internet też daje trochę powietrza czasopiśmiennictwu – kiedy MKiDN kosi nowe tytuły, pozbawiając je dotacji, w internecie mogą sobie bez większego problemu kwitnąć inicjatywy typu świetnej strony Fundacji Karpowicza.
Żałuję niezmiernie, ale nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób nowoczesne techniki, wizualizacje i klipy, zmieniły odbiór poezji, bo nie pamiętam poezji bez nowoczesnych technik, wizualizacji i klipów, w latach dziewięćdziesiątych „byłem samotny i szczęśliwy”. Slamy jednak, wiem na pewno, odbioru poezji nie zmieniły wcale, albowiem z poezją wspólnego mają bardzo mało.
Komu, czemu wróżę sukces? Radykalnym poetom i radykalnej poezji, pozbawionej kunktatorstwa, asekuracyjnego lepienia fraz, ascetycznego poetyzowania banałów. Radykalnej poezji – to jest takiej, która nie boi się śmieszności w mówieniu o rzeczach ważnych. Stąd kibicuję na przykład wspomnianemu Dąbrowskiemu czy Waldkowi Jocherowi.
O AUTORZE
Krzysztof Szeremeta
Urodzony w 1990 roku. Poeta, student krytyki literackiej na Wydziale Polonistyki UJ. Związany z pismem "Pressje". Publikował m.in. w "Odrze", "Portrecie", "Ricie Baum". Autor arkusza Długi dystans (Wrocław 2009) i tomiku Nowy dokument tekstowy (Gniezno 2011). Mieszka w Krakowie i w Prudniku.