debaty / ankiety i podsumowania

Kruche pozycje krytyczne

Monika Glosowitz

Głos Moniki Glosowitz w debacie "Krytyka krytyki".

strona debaty

Krytyka krytyki

Pyta­nia sfor­mu­ło­wa­ne w zapro­sze­niu do deba­ty „Kry­ty­ka kry­ty­ki” są w tonie nie­le­d­wie apo­ka­lip­tycz­nym. Kolej­ny dia­gno­zo­wa­ny kry­zys, abso­lut­na nie­moc dys­kur­syw­na, co symp­to­ma­tycz­ne, przy­pi­sy­wa­na bez­pań­skie­mu komen­ta­rzo­wi, w tle maja­czy mit wiel­kiej dys­ku­sji i nostal­gicz­ne wes­tchnię­cie za tym, co już nie wró­ci. Zaga­je­nie to przy­cho­dzi w sukurs publi­ko­wa­nym nie­daw­no gło­som nawo­łu­ją­cym do dys­ku­sji o aktu­al­nym sta­nie kry­ty­ki lite­rac­kiej – Rafał Gawin na swo­im blo­gu na por­ta­lu Liber­té! pięt­nu­je przede wszyst­kim koniunk­tu­ra­lizm i kole­sio­stwo aktu­al­ne­go życia lite­rac­kie­go, odpo­wia­da mu Paweł Kacz­mar­ski w tek­ście Wystą­pi­ły kom­pli­ka­cje publi­ko­wa­nym w ha!artowej zakład­ce felie­to­no­wej, w któ­rym kla­row­nie punk­tu­je przy­czy­ny zani­ku „kry­ty­ki nega­tyw­nej”, o któ­rą upo­mi­na się pierw­szy z dys­ku­tan­tów, czy­li: doraź­ność for­my kry­tycz­no­li­te­rac­kiej, „kry­zy­so­wą eko­no­mię sił” czy zapóź­nie­nie wobec teo­rii lite­ra­tu­ry.

Biu­ro­wi auto­rzy zapro­sze­nia (znów: ano­ni­mo­wi) celu­ją przede wszyst­kim w argu­ment eko­no­micz­ny: zanik cen­tral­ne­go finan­so­wa­nia powo­du­je roz­pro­sze­nie kry­ty­ki, jed­no­cze­śnie w ramach neo­li­be­ral­ne­go main­stre­amu powsta­ją nowe cen­tra­le, dobrze opła­ca­ne, aku­mu­lu­ją­ce kapi­tał finan­so­wy i sym­bo­licz­ny. Trud­no powie­dzieć cokol­wiek nowe­go w tej kwe­stii, bo zawsze przy­po­mi­na to baj­kę o psie gonią­cym swój wła­sny ogon. Jed­ną z ostat­nich jej wer­sji jest komu­ni­kat o koń­cu finan­so­wa­nia cza­so­pism nauko­wych mię­dzy inny­mi ze wzglę­du na niski sto­pień popu­la­ry­za­cji pre­zen­to­wa­nych w nich tre­ści. Bez dota­cji upo­wszech­nia­nie w ogó­le nie będzie moż­li­we, i tak koło się zamy­ka, a wszy­scy (oby!) będzie­my zatrud­nie­ni w sys­te­mie gran­to­wym, ska­za­ni na pre­ka­ry­za­cję w dobie kapi­ta­li­zmu kogni­tyw­ne­go. O zwięk­sze­nie puli środ­ków na finan­so­wa­nie cza­so­pism kul­tu­ral­nych Koali­cja Cza­so­pism wal­czy prze­cież nie od dziś… Zda­je­my sobie jed­nak spra­wę, że żad­ne doraź­ne roz­wią­za­nie nie zmie­ni mecha­ni­zmów głę­bo­ko już przez nas zin­ter­na­li­zo­wa­nych. Ale może jed­nak nie do koń­ca świa­do­mi jeste­śmy, że sami, oku­pu­jąc swo­je wywal­czo­ne w pocie pra­cy twór­czej pozy­cje, też się do ich usta­bi­li­zo­wa­nia i repro­du­ko­wa­nia przy­czy­nia­my. W nomen­kla­tu­rze kry­ty­czek neo­li­be­ra­li­zmu brzmi to tak: ujarzmia­nie [dzia­ła] poprzez nie­ustan­ną akty­wi­za­cję samych sie­bie (zob. J. Bed­na­rek: Akty­wi­zuj się! Albo…) i wprost pro­por­cjo­nal­nie: tyle w tym wywro­to­wo­ści, ile poezji na uli­cach. Inny­mi sło­wy, koniunk­tu­ra­lizm, kole­sio­stwo czy zanik kry­ty­ki nega­tyw­nej są w tym kon­tek­ście prze­ja­wa­mi zabez­pie­cza­nia, i tak prze­cież kru­chej, pozy­cji.

Klu­czo­wa jest więc w tym wszyst­kim kwe­stia posia­da­nia. Posia­da­nie wystar­cza­ją­cej bazy mate­rial­nej w ogrom­nej mie­rze umoż­li­wia posia­da­nie wła­sne­go języ­ka. O tym mówi­ła już prze­cież Vir­gi­nia Woolf (uzgad­nia­jąc Mark­sa z femi­ni­zmem)… I nie ma co wie­rzyć Kazi­ko­wi, że arty­sta głod­ny jest o wie­le bar­dziej płod­ny.

Wszy­scy i wszyst­kie jeste­śmy jesz­cze ucznia­mi i uczen­ni­ca­mi sys­te­mu wycią­ga­nia uni­wer­sal­nych dla ludz­ko­ści wnio­sków, szko­ły pro­mo­cji i rekla­my naj­bar­dziej ory­gi­nal­nej sygna­tu­ry twór­czej, a jed­no­cze­śnie wypo­sa­że­ni zosta­li­śmy w atrak­cyj­ne narzę­dzia w celu likwi­da­cji śla­dów pry­wat­ne­go życia autora/autorki. To, o co się upo­mi­nam, to swe­go rodza­ju rela­cja z usy­tu­owa­nia  krytyka/krytyczki w świe­cie, trans­pa­ren­cja zaj­mo­wa­nej pozy­cji, odmia­na afek­tyw­nej argu­men­ta­cji, tłu­ma­czą­cej, co wpły­wa na takie a nie inne uję­cie naszych lek­tu­ro­wych wnio­sków. Poezja (lite­ra­tu­ra, sztu­ka) naj­now­sza ma bowiem to do sie­bie, że pisa­na jest i odbie­ra­na w tej samej aktu­al­nej for­ma­cji poli­tycz­no-spo­łecz­no-eko­no­micz­no-kul­tu­ro­wej. Mniej wię­cej w tej samej chwi­li roz­gry­wa­ją się doświad­cze­nia este­tycz­ne twór­cy i odbior­cy, nie ma co więc uda­wać, że funk­cjo­nu­ją, opi­su­ją i oce­nia­ją oni w próż­ni, kie­ro­wa­ni jedy­nie histo­rycz­no­li­te­rac­kim try­bem kon­ty­nu­acji czy zmia­ny para­dyg­ma­tów este­tycz­nych. Wia­do­mo, że nie cho­dzi o zwięk­sze­nie zna­cze­nia aktu­al­no­ści, zaan­ga­żo­wa­nia, tre­ści kosz­tem for­my, środ­ków wyra­zu czy este­ty­ki. Pamię­ta­my, do cze­go odsy­ła nas źró­dło­słów poję­cia este­ty­ki, są i tacy, któ­rzy zde­fi­niu­ją aisthe­sis podob­nie jak Spi­no­za afekt, jako „to, co jest odczu­wa­ne, jak i to, co jest do odczu­wa­nia przez innych” (Rob­son: 166). I teraz kry­ty­ka lite­rac­ka nie tyle powin­na nam tłu­ma­czyć, co jest odczu­wa­ne, ale dla­cze­go tak się może dziać.


Lite­ra­tu­ra: M. Rob­son, Este­tycz­ne wspól­no­ty Jacques’a Rancière’a, przeł. M. Kro­piw­nic­ki, w: Dzie­le­nie postrze­gal­ne­go. Este­ty­ka i poli­ty­ka, przeł. J. Sowa, w: tegoż, Dzie­le­nie postrze­gal­ne­go. Este­ty­ka i poli­ty­ka, Kor­po­ra­cja Ha!art, Kra­ków 2007.

O AUTORZE

Monika Glosowitz

ur. w 1986 r., badaczka literatury, krytyczka literacka. Pracuje jako adiunktka w Instytucie Literaturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego. W 2019 r. wydała monografię Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet. Wieloletnia redaktorka działu poetyckiego internetowego czasopisma „artPapier”, związana była również ze śląskimi „Opcjami”.  Koordynowała pracę Ośrodka Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem w 2018 r. w Rybniku. W latach 2018–2020 była przewodniczącą Rybnickiej Rady Kobiet.