debaty / ankiety i podsumowania

Literatury sytuacja faktyczna

Joanna Roś

Głos Joanny Roś w debacie "Po co nam nagrody?".

strona debaty

Muszę jesz­cze dzi­siaj coś napi­sać, nie odpro­wa­dzaj mnie, muszę nad czymś pomy­śleć, nie, nie chcę po raz trze­ci tej ulot­ki, zapra­sza­my na obia­dy, świet­nie, szko­da tyl­ko, że o tej porze nie ma szans na wol­ny sto­lik, a pani lubi, jak sto­ją nad panią i patrzą na pani pie­ro­gi, jak przejść na dru­gą stro­nę, ech, co sto­li­ca, to sto­li­ca, nie? (wycwa­ni­łam się, mam w port­fe­lu kart­kę z roz­ry­so­wa­nym przej­ściem, strach pomy­śleć, co by było, gdy­bym się zna­la­zła w Pary­żu albo Nowym Jor­ku), dzie­sięć minut opóź­nio­ny, pocze­kam na pero­nie, może przyj­dzie mi coś do gło­wy.

„Sły­sza­łaś, że Świe­tlic­ki nie chce Nike?” – wytę­żam ucho i po raz pierw­szy cie­szę się z opóź­nień PKP, dwie dziew­czy­ny w wie­ku oko­ło dwu­dzie­stu lat wpa­tru­ją się w wyświe­tlacz iPo­da – „piszą, że Świe­tlic­ki napi­sał na Face­bo­oku, że jego książ­ka poetyc­ka JEDEN zosta­ła nomi­no­wa­na do Nagro­dy NIKE, a on WOLAŁBY NIE i że zachcia­ło mu się być pol­skim Jeanem-Pau­lem Sar­trem”.

Pew­nie, że wiem, o kim mowa, nie to, co dzi­siaj na zaję­ciach, bo skąd niby mam znać nomi­no­wa­ne i nagro­dzo­ne tek­sty w dotych­cza­so­wych edy­cjach Gdyń­skiej Nagro­dy Dra­ma­tur­gicz­nej, ale i tak uda­wa­łam, że przy­sy­piam, kie­dy pada­ły sło­wa: „ta poszar­pa­na, poli­fo­nicz­na nar­ra­cja u Pały­gi”, „te trau­ma­tycz­ne wyda­rze­nia boha­te­rów, któ­re może zatrzeć tyl­ko nie­pa­mięć u Rydz­kiej”, żeby w razie cze­go udać zmę­cze­nie i wypa­lić: „aaa tak, tak, mia­łam podob­nie”. A prze­cież mogła­bym się uspra­wie­dli­wić, że zwy­czaj­nie nie uda­ło się wypra­co­wać sku­tecz­nych mecha­ni­zmów pro­mu­ją­cych nagra­dza­ne tek­sty, a że z teatrem nie mam zbyt wie­le wspól­ne­go, więc skąd mam wie­dzieć, co jest doce­nia­ne, a o czym się nie mówi, że – jak wywnio­sko­wa­łam z dys­ku­sji – w porów­na­niu z Nagro­dą Lite­rac­ką Gdy­nia, budżet kon­kur­su dra­ma­tur­gicz­ne­go jest dość skrom­ny, więc nie wystar­cza pie­nię­dzy na spo­tka­nia autor­skie, warsz­ta­ty, czy przede wszyst­kim publi­ka­cje sztuk, no skąd mogłam wie­dzieć, któ­ra sztu­ka zosta­ła nagro­dzo­na, a zresz­tą Gdyń­ska Nagro­da Dra­ma­tur­gicz­na ma w dużej mie­rze wymiar finan­so­wy, nie wią­że się z żad­nym pre­sti­żem dla jej lau­re­atów, tyl­ko szcze­rze mówiąc (dziew­czy­ny prze­ści­ga­ją się wła­śnie w cyto­wa­niu ze Świe­tlic­kie­go), czy rze­czy­wi­ście powin­nam się wsty­dzić tej nie­wie­dzy?

Czę­sto bywam w teatrze i sły­szę, że spek­ta­kle wybie­ram tak, że tra­cę moż­li­wość udzia­łu w dys­ku­sji nad FAKTYCZNYM życiem teatral­nym, nad SYTUACJĄ TEATRU, ponad­to (a nie ma nic pre­ten­sjo­nal­ne­go ani zazdro­sne­go w tym wyzna­niu) uwiel­bia­ni prze­ze mnie dra­ma­to­pi­sa­rze nie tyl­ko nigdy nie zdo­bę­dą żad­nej nagro­dy lite­rac­kiej, ale nawet nie będą do niej nomi­no­wa­ni, albo nie muszą brać udzia­łu w jakimś kon­kur­sie, żeby wzmoc­nić swo­ją pozy­cję jako auto­rów, któ­rych tek­sty prze­zna­czo­ne są na sce­nę. Oczy­wi­ście, to mnie uspra­wie­dli­wia…

W takim razie przy­znaj się, któ­re książ­ki nomi­no­wa­ne do Nike czy­ta­łaś? Krew we mnie zawrza­ła (prze­pra­szam, pani coś mówi­ła do mnie?), już mia­łam odpo­wia­dać, w ostat­niej chwi­li zła­pa­łam ple­cak, „pociąg rela­cji War­sza­wa Zachod­nia – Kra­ków Głów­ny wje­dzie na peron”, nie, to dziew­czy­ny Świe­tlic­kie­go krzy­cza­ły do sie­bie. Nie mogę powie­dzieć, że nie znam więk­szo­ści tych ksią­żek, bo nie jestem na bie­żą­co z nowo­ścia­mi, sys­te­ma­tycz­nie spraw­dzam, czy­tam, dzie­lę się prze­my­śle­nia­mi z lek­tur nowo­ści, a jed­nak czę­sto sły­szę, że wybie­ram je tak, że tra­cę moż­li­wość udzia­łu w dys­ku­sji nad FAKTYCZNYM życiem lite­rac­kim, nad SYTUACJĄ LITERATURY, więc pytam, gdzie mie­ści się „na bie­żą­co”, tam gdzie wypa­da, czy tam, gdzie się inte­re­su­je, tam, gdzie się odsy­łam, tam, gdzie mnie intry­gu­je, moty­wu­je lub zwy­czaj­nie spra­wia przy­jem­ność?

Pociąg rusza, wycią­gam książ­kę, muszę zna­leźć do pra­cy kil­ka cyta­tów z Zaślu­bin Camu­sa – nie mam czyt­ni­ka i w pocią­gu czy­ta­łam książ­ki wydru­ko­wa­ne na papie­rze. Przede mną sie­dzi moich dwóch towa­rzy­szy podró­ży, chło­pa­ki, na oko liceum, któ­rym poja­wie­nie się w prze­dzia­le książ­ki wyda­je się spra­wiać wiel­ką radość, nie­ma­ją­cą nic wspól­ne­go z zami­ło­wa­niem do pro­zy. I wte­dy dosta­ję wia­do­mość od X: Ostat­nio sta­ło się coś cie­ka­we­go. Sie­dzia­łem w pocią­gu i czy­ta­łem książ­kę na czyt­ni­ku ebo­oków. Wszedł kon­duk­tor, więc odło­ży­łem czyt­nik na sie­dze­nie obok. Na moje nie­szczę­ście, jak się oka­za­ło, wyświe­tli­ła się pierw­sza stro­na książ­ki, cze­go nie omiesz­ka­ło zauwa­żyć dwóch sie­dzą­cych obok mnie (…), któ­rzy widząc, że czy­ta­łem „Upa­dek” Camu­sa, zaraz nazwa­ło mnie „(…) hip­ste­rem” (mia­łem słu­chaw­ki na uszach, więc chy­ba myśle­li, że nie sły­szę).

Spo­glą­dam z nie­po­ko­jem na towa­rzy­szy podró­ży. Ach, mniej­sza z kon­tro­wer­sja­mi towa­rzy­szą­cy­mi nagro­dom lite­rac­kim, mniej­sza ze wsty­dem towa­rzy­szą­cym przy­zna­niu się do nie­zna­jo­mo­ści nagro­dzo­nych – w koń­cu ta nie­zna­jo­mość mówi wie­le na temat moż­li­wych rela­cji nagród lite­rac­kich z czy­tel­ni­ka­mi, kie­dy tu roz­gry­wa­ją się pod­sta­wo­we dra­ma­ty – co w ogó­le czy­tać, żeby niko­mu nie wadzić?