debaty / ankiety i podsumowania

Mainstream

Joanna Orska

Głos Joanny Orskiej w debacie "Powiadacie, że chcecie rewolucji".

strona debaty

Powiadacie, że chcecie rewolucji

Fort Legni­ca, Port Wro­cław i w koń­cu Biu­ro Lite­rac­kie przy­czy­ni­ły się do ukształ­to­wa­nia swo­iste­go, nowo-poetyc­kie­go kano­nu lat dzie­więć­dzie­sią­tych i w pew­nej mie­rze pierw­szych XXI wie­ku (choć tutaj pole lite­ra­tu­ry jest bar­dziej wie­lo­znacz­ne) – to wła­ści­wie już dzi­siaj oczy­wi­stość. Insty­tu­cja budo­wa­na przez lata dzię­ki wysił­kom Marze­ny i Artu­ra Bursz­tów, powsta­ła dzię­ki wspar­ciu zna­ko­mi­tych twór­ców, zna­czą­cych dla ostat­nich dekad XX wie­ku, do dzi­siaj obec­nych jako waż­ni uczest­ni­cy poetyc­kie­go dia­lo­gu. Artu­ra Bursz­tę obda­rza­li więc przez lata swo­im zaufa­niem Piotr Som­mer, Boh­dan Zadu­ra, Kry­sty­na Miło­będz­ka, Mar­cin Sen­dec­ki, Andrzej Sosnow­ski, Tade­usz Pió­ro, Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki, Mariusz Grze­bal­ski – a to wszyst­ko poeci, któ­rych dzi­siaj czę­sto obsa­dza się w roli mistrzów, tych więc, któ­rzy dla mło­dych wyzna­cza­ją na nowo poję­cie poetyc­kie­go main­stre­amu…

Pozwo­lę sobie jed­nak nie odnieść się do kwe­stii zapro­po­no­wa­nych przez Ada­ma Popra­wę i ini­cja­to­rów dys­ku­sji – wyda­je mi się bowiem, że nie tyle róż­no­rod­ność poezji, jej inno­wa­cyj­ność, zmia­ny, jakie w niej w cią­gu ostat­nich lat zacho­dzi­ły, są w tym przy­pad­ku odpo­wied­nim tema­tem. Insty­tu­cje kul­tu­ry, takie jak wydaw­nic­twa, cza­so­pi­sma, ośrod­ki myśli twór­czej roz­ma­ite­go rodza­ju, nie two­rzą wła­ści­wie w sen­sie ści­słym kano­nów, ani nie pod­wa­ża­ją lite­rac­kich reguł – są nato­miast nie­oce­nio­ne, jeże­li cho­dzi o rolę pod­trzy­my­wa­nia życia owej kul­tu­ry, nada­wa­nia bie­gu zja­wi­skom, któ­re mogą być kul­tu­ro­twór­cze, two­rze­nia zain­te­re­so­wa­nej nimi publicz­no­ści i kształ­to­wa­nia jej zain­te­re­so­wań. Co inne­go więc powin­no sta­no­wić temat roz­mo­wy o dzia­łal­no­ści Por­tu Lite­rac­kie­go – temat bar­dziej nada­ją­cy się do opi­sa­nia tej dzia­łal­no­ści, bo kul­tu­ral­no-publi­cy­stycz­ny, więc pomy­śla­ny w takich oto na przy­kład kate­go­riach:

Kie­dy piszę o poetyc­kim main­stre­amie, nie powo­du­je mną naiw­ność. To poję­cie poja­wia się cza­sem w wypo­wie­dziach młod­szych twór­ców, zde­ter­mi­no­wa­ne przez coraz rza­dziej powra­ca­ją­cy odruch Blo­omow­ski, wyni­ka­ją­cy ze zgod­ne­go z duchem Dar­wi­now­skiej ewo­lu­cji prze­ko­na­nia, że jedy­na moż­li­wość zre­ali­zo­wa­nia lite­rac­kich aspi­ra­cji wie­dzie poprzez wal­kę z cie­nia­mi wiel­kich poprzed­ni­ków. Sce­na lite­rac­ka jed­nak zna­czą­co się zmie­ni­ła i zmie­nia od począt­ku lat dzie­więć­dzie­sią­tych, nie tyl­ko ze wzglę­du na to, że trud­no mówić o main­stre­amie wzru­sza­ją­co zagu­bio­nym w fał­dach same­go mar­gi­ne­su publicz­nej deba­ty, na jaki lite­ra­tu­rę i poważ­ną roz­mo­wę o niej spro­wa­dzi­ły od począt­ku lat dzie­więć­dzie­sią­tych maso­we media. Nie jestem też zło­śli­wa uży­wa­jąc tego poję­cia w sto­sun­ku do poezji. Coraz czę­ściej zda­rza mi się myśleć, że powin­ni­śmy przy jak­kol­wiek pomy­śla­nej „main­stre­amo­wo­ści” poezji obsta­wać – wska­zy­wać na nią, chwa­ląc się naj­do­nio­ślej­szy­mi zja­wi­ska­mi, naj­pięk­niej brzmią­cy­mi wier­sza­mi, spraw­nie funk­cjo­nu­ją­cy­mi insty­tu­cja­mi – taki­mi jak Biu­ro Lite­rac­kie – bo jeże­li my będzie­my pogrą­że­ni w wąt­pli­wo­ściach co do tego, czy są fak­tycz­nie istot­ne, to nie­wie­le z nich w koń­cu zosta­nie. Z punk­tu widze­nia młod­szych poetów, debiu­tu­ją­cych w latach pierw­szych i dzie­sią­tych nasze­go wie­ku, „main­stre­am” dzia­ła przy tym zupeł­nie ina­czej – nie jest wła­ści­wie zhie­rar­chi­zo­wa­ny. Co wię­cej – jak się wyda­je – kry­te­ria wie­ku, star­szeń­stwa, doświad­cze­nia czy umo­co­wa­nia śro­do­wi­sko­we­go w dużej mie­rze ustą­pi­ły pierw­szeń­stwa wybo­rom este­tycz­nym i ide­owym (i szcze­rze mówiąc, nie wiem, czy to dobrze i jakich może­my się spo­dzie­wać efek­tów). W cza­sie tego­rocz­ne­go Festi­wa­lu Błoń­skie­go, któ­ry odby­wa się wio­sną w Kra­ko­wie (reali­zo­wa­ny jest, na co patrzę z zazdro­ścią, przez tam­tej­szą Kate­drę Kry­ty­ki, pod opie­ką Doro­ty Kozic­kiej), miał miej­sce bar­dzo cie­ka­wy panel poetyc­ki. Wzię­li w nim udział Roman Honet, Kac­per Bart­czak i Moni­ka Brą­giel. Pro­wa­dzą­cy, Tomasz Cie­ślak-Soko­łow­ski, popro­sił poetów, by wybra­li po jed­nym wier­szu, któ­ry ich zda­niem obec­nie naj­le­piej cha­rak­te­ry­zu­je zmia­ny w lite­ra­tu­rze ostat­nich dwu­dzie­stu pię­ciu lat. Honet wybrał wiersz Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go, Bart­czak wiersz Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, więc młod­sze­go od sie­bie poety, choć jak Świe­tlic­ki debiu­tu­ją­ce­go w latach dzie­więć­dzie­sią­tych, nato­miast Moni­ka Brą­giel wybra­ła wiersz wła­ści­wie swo­je­go rówie­śni­ka, Macie­ja Taran­ka. Oczy­wi­ście, nie cho­dzi­ło w zada­niu pane­lo­wym o to, by wska­zy­wać „mistrzów”; nie­mniej cie­ka­wie było się przyj­rzeć, w jaki spo­sób twór­cy szu­ka­ją dzi­siaj auto­ry­te­tów – kie­ru­jąc się przede wszyst­kim zasa­dą poetyc­kiej roz­mo­wy, nie zaś odno­sząc, jak to czę­sto bywa z nie­oględ­ną kry­ty­ką, do zasad ryn­ko­wej kon­ku­ren­cji. Hie­rar­chie i kano­ny, jeże­li funk­cjo­nu­ją obec­nie na sta­ry spo­sób, to kształ­tu­ją się czę­sto w zgo­dzie z wymo­ga­mi ryn­ku kul­tu­ry i edu­ka­cji, nie­bez­piecz­nie się im pod­po­rząd­ko­wu­jąc. Miło było usły­szeć od Moni­ki Brą­giel, że dzi­siaj naj­młod­si poeci nie muszą już swo­ich poetyc­kich ojców zabi­jać, bo zmie­ni­ły się kry­te­ria mistrzo­stwa, a sami mistrzo­wie zamie­ni­li się w star­szych kole­gów. Do ukształ­to­wa­nia prze­strze­ni dla takiej poetyc­kiej roz­mo­wy nie­wąt­pli­wie przy­czy­ni­ło się tak­że Biu­ro – jako jed­na z waż­nych w latach dzie­więć­dzie­sią­tych insty­tu­cji kul­tu­ry, zasad­ni­czo nowe­go typu. W spo­so­bie dzia­ła­nia, w funk­cjo­no­wa­niu, w życiu Biu­ra, może­my po czę­ści uchwy­cić isto­tę i sens dzi­siej­sze­go funk­cjo­no­wa­nia tego, co kie­dyś przy­wy­kło się okre­ślać mia­nem kano­nu i mistrzo­stwa, a co dziś nazy­wa­my umow­nie lite­ra­tu­rą main­stre­amo­wą.

O AUTORZE

Joanna Orska

Urodzona w 1973 roku. Krytyk i historyk literatury. Recenzje i artykuły publikuje w "Odrze", "Nowych Książkach", "Studium". Autorka książek: Przełom awangardowy w dwudziestowiecznym modernizmie w Polsce, Liryczne narracje. Nowe tendencje w poezji polskiej 1989-2006, Republika poetów. Poetyckość i polityczność w krytycznej praktyce, Performatywy. Składnia/retoryka, gatunki i programy poetyckiego konstruktywizmu oraz wspólnie z Andrzejem Sosnowskim antologii Awangarda jest rewolucyjna albo nie ma jej wcale. Jest pracownikiem naukowym w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka we Wrocławiu.