debaty / ankiety i podsumowania

„Miejsca niedookreślenia”

Mateusz Kotwica

Głos Mateusza Kotwicy w debacie "Poezja na nowy wiek".

strona debaty

Wyda­je mi się, iż nale­ży zacząć od pod­sta­wo­we­go stwier­dze­nia: to dobrze, że Biu­ro Lite­rac­kie wpro­wa­dza w życie pro­jek­ty, któ­re maja na celu „pod­su­mo­wa­nie”, czy też zebra­nie w jed­nym miej­scu „roz­pro­szo­nych gło­sów” poetyc­kich. Dzię­ki temu czy­tel­ni­cy mają moż­li­wość peł­niej­sze­go oglą­du lite­rac­kiej rze­czy­wi­sto­ści. Takie dzia­ła­nie jest nie­zbęd­ne, jeśli nie chce­my, by naj­bar­dziej war­to­ścio­wa poezja roz­my­ła się w lite­rac­kiej prze­strze­ni. Nie moż­na dopu­ścić do tego, by powsta­ła próż­nia – poezja koja­rzy mi się raczej z wie­lo­gło­so­wo­ścią, a czę­sto naj­bar­dziej war­to­ścio­we utwo­ry powsta­ją w „niszach”, do któ­rych nie zaglą­da­my.

Z dru­giej stro­ny wyda­je mi się, że nie nale­ży już teraz wska­zy­wać, kto z „mło­dych” twór­ców nowe­go poko­le­nia sta­nie się istot­nym punk­tem odnie­sie­nia, tak samo jak nie powin­no się porów­ny­wać ich z poprzed­ni­ka­mi debiu­tu­ją­cy­mi w latach ’90. Róż­ni­ca jest znacz­na – zmie­nił się czas powsta­wa­nia wier­szy, a wraz z tym rze­czy­wi­stość, któ­rą utwo­ry poetyc­kie na róż­ne spo­so­by pre­zen­tu­ją. Wiersz jest w pew­nym sen­sie odpo­wie­dzią na te zmia­ny, dla­te­go nowa poezja jest po pro­stu inna i dla­te­go nie­po­rów­ny­wal­na z tym, co było wcze­śniej. Dru­gą istot­ną spra­wą jest fakt, że wszy­scy auto­rzy wyła­nia­ni we wcze­śniej­szych pro­jek­tach mają już za sobą kil­ka ksią­żek i ich pro­jek­ty poetyc­kie nabra­ły już bar­dzo mate­rial­ny kształt. W przy­pad­ku „mło­dych” poetów nale­ży chy­ba pocze­kać do momen­tu, w któ­rym ich poetyc­kie zało­że­nia znaj­da peł­ne ujście w wier­szach – dopie­ro wte­dy będzie moż­na war­to­ścio­wać i porząd­ko­wać ich doko­na­nia. Teraz jest jesz­cze na to za wcze­śnie.

W tej dys­ku­sji poja­wia się rów­nież pyta­nie o pro­ble­ma­ty­kę wier­szy nowe­go poko­le­nia. Język czy egzy­sten­cja? Jak dla mnie i jed­no i dru­gie. Poezja to cią­głe doświad­cza­nie czy­je­goś języ­ka – jego spo­so­bu posłu­gi­wa­nia się wyra­za­mi. Nato­miast bez pod­ję­cia pró­by „okieł­zna­nia” języ­ka poetyc­kie­go, nie da się ująć pro­ble­ma­ty­ki egzy­sten­cji w odpo­wied­nie ramy. Dla mnie te dwa porząd­ki ist­nie­ją rów­no­cze­śnie, wystę­pu­jąc w poezji wszyst­kich poetów nowe­go poko­le­nia. Samo uży­cie języ­ka nato­miast sta­je się wido­wi­sko­we, przy­ku­wa uwa­gę czy­tel­ni­ka w miej­scach, gdzie sku­pia­ją się sen­sy.

Podob­nie jest z tech­ni­ką, któ­ra wkra­cza na wie­czor­ki poetyc­kie i impre­zy. Wier­sze oddzia­ły­wa­ją na więk­szą ilość zmy­słów. Oczy­wi­ście, jeśli spoj­rzeć na to z tra­dy­cjo­na­li­stycz­ne­go punk­tu widze­nia, nie jest to sytu­acja dogod­na, gdyż odcią­ga uwa­gę od same­go wier­sza, ale pod­kre­ślę to jesz­cze raz – poezja na swój spo­sób musi ulo­ko­wać się w zmie­nia­ją­cej się rze­czy­wi­sto­ści i podob­nie musi się stać z wyda­rze­nia­mi, któ­re wier­sze mają pro­mo­wać. Pozo­sta­nie w zasty­głej już for­mie może się oka­zać fatal­ne w skut­kach i zamiast zachę­cać odbior­cę kul­tu­ry (a nie­ste­ty, dzi­siaj jest to koniecz­ne) do czy­ta­nia wier­szy, spra­wi, że jego zain­te­re­so­wa­nia sku­pią się na innych dzie­dzi­nach sztu­ki. Mam jed­nak nadzie­ję, że uda się odna­leźć „zło­ty śro­dek”, któ­ry pozwo­li z jed­nej stro­ny na zacho­wa­nie odro­bi­ny tra­dy­cji w spo­tka­niach autor­skich, z dru­giej zaś spra­wi, że ludzie zaczną jed­nym tchem czy­tać nowe książ­ki poetyc­kie.

O AUTORZE

Mateusz Kotwica

Absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikował poezję na łamach m.in. "Wakatu" i "Rity Baum". Pisze również szkice krytycznoliterackie. Interesuje się poezją współczesną oraz twórczością Jamesa Joyce'a.