Mit nowej literatury
Anna Nasiłowska
Głos Anny Nasiłowskiej w debacie "Barbarzyńcy czy nie? Dwadzieścia lat po 'przełomie'".
strona debaty
Barbarzyńcy czy nie? Dwadzieścia lat po „przełomie”Po 1989 roku pojawienie się nowego pokolenia poetyckiego i całkowite wyzwolenie od przeszłości było jednym z mitów nowej rzeczywistości. Jednym ze składników tego snu o początku była niezależność ruchu poetyckiego, całkowicie wyzwolonego z uwikłań politycznych, które w latach osiemdziesiątych zmuszały do wyniszczającego albo-albo: za władzą czy opozycją? Używam tu słowa mit, ale nie chcę powiedzieć, że to po prostu była fikcja i fałsz. Jak wiadomo literatura jest miejscem dla fikcji, nie żywi się „samą prawdą”. Mit nowej literatury miał przypominać początki Skamandra, był w nim też obecny zachwyt dla świeżo odzyskanej wolności. Gdy w 1996 roku ukazała się anarchistycznie zwycięska antologia „młodej poezji”, nosiła ona tytuł: Macie swoich poetów. Liryka polska urodzona po 1960. Fioletowa seria debiutów poetyckich „bruLionu” ukazała się dzięki dotacji Ministerstwa Kultury, ale w tamtym momencie lepiej było o tym zapomnieć, bo wydawało się, że wszystko jest możliwe: otwarte są drogi kariery, propozycja „młodej poezji” została powitana z entuzjazmem i wszystkich czeka wspaniała przyszłość.
Jesteśmy dziś w innym momencie rozwoju i z innym zasobem doświadczeń. W tej chwili nigdzie na świecie ruch poetycki nie jest całkowicie niezależny, gdyż podtrzymują go różne formy mecenatu kulturalnego. Książki poetyckie rozchodzą się w niewielkich nakładach i nie można kierować się tu wyłącznie rachunkiem ekonomicznym, w latach dziewięćdziesiątych traktowanym niemal jako zasada nowej moralności. Pisma poświęcone poezji, festiwale poetyckie, stypendia dla twórców – to wszystko istnieje na świecie dzięki pewnej polityce kulturalnej, która nie wydaje się sprzeczna z zasadami kapitalistycznej wolności, co u nas jeszcze nie zostało do końca zaakceptowane.
Poezja polska po 1989 roku bardzo się zmieniła. Wyszła z zapaści politycznej lat osiemdziesiątych, jest dużo bardziej różnorodna językowo, choć utraciła też pierwszy impet „pokoleniowego buntu” i siłę, jaką dawał mit z pierwszych lat po przełomie. I bywa hermetyczna, co jest pewnym wyborem artystycznym. To, że we Wrocławiu udało się stworzyć bardzo prężny ośrodek, najważniejszy dziś w Polsce i już nie ściśle „pokoleniowy”, uważam za niezwykle cenne. To jedno z miejsc, dzięki któremu energia poszczególnych twórców nie rozprasza się w starciu ze zwykłą obojętnością, zwątpieniem, czy trudnościami.
O AUTORZE
Anna Nasiłowska
Pisarka, poetka, krytyk literacki, historyk literatury współczesnej. Pracownik Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Mieszka w Warszawie.