debaty / ankiety i podsumowania

Na pewno inaczej, prawie na pewno lepiej

Magdalena Wołowicz

Głos Magdaleny Wołowicz w debacie "Literatura w sieci".

strona debaty

Literatura w sieci

W zapro­sze­niu do dys­ku­sji inau­gu­ru­ją­cej powsta­nie Tawer­ny, nowe­go por­ta­lu spo­łecz­no­ścio­we­go mają­ce­go na celu zrze­sze­nie czy­tel­ni­ków dobrej lite­ra­tu­ry, powsta­ją­ce­go z ini­cja­ty­wy Biu­ra Lite­rac­kie­go, szcze­gól­nie inte­re­su­je mnie kil­ka zagad­nień. Pyta­nia doty­czą funk­cjo­no­wa­nia lite­ra­tu­ry i kry­ty­ki w sie­ci. Czy inter­net zmie­nił insty­tu­cję lite­ra­tu­ry i myśle­nie o niej? A to zale­ży, co rozu­mie­my przez poję­cie „insty­tu­cja lite­ra­tu­ry”, bo jeże­li cho­dzi o orga­ni­za­cję życia lite­rac­kie­go, spo­so­by dys­try­bu­cji, pro­mo­wa­nie czy­tel­nic­twa, two­rze­nie nowych gatun­ków, orga­ni­za­cję życia oko­ło­li­te­rac­kie­go, to śmiem twier­dzić, że zmie­ni­ło się spo­ro.

Po pierw­sze, rynek wydaw­ni­czy roz­sze­rzył swo­je tery­to­rium o kolej­ną plat­for­mę pro­mo­cyj­ną. Książ­ki kil­ka tygo­dni przed pre­mie­rą są rekla­mo­wa­ne w róż­nych por­ta­lach, na stro­nach wydaw­nictw moż­na zna­leźć frag­men­ty, któ­re mogą zachę­cić czy­tel­ni­ka do zaku­pu. Z tym powią­za­ny jest łatwiej­szy dostęp do lite­ra­tu­ry, two­rzo­ne są wir­tu­al­ne księ­gar­nie, w któ­rych może­my przej­rzeć róż­ne publi­ka­cje i jed­nym klik­nię­ciem, bez wycho­dze­nia z domu zaku­pić (czę­sto taniej niż w tra­dy­cyj­nej księ­gar­ni) pożą­da­ny egzem­plarz. Nie wspo­mnę już o tym, że dzię­ki inter­ne­to­wi może­my szyb­ciej zaku­pić książ­ki obco­ję­zycz­ne, któ­re w Pol­sce nie zosta­ły jesz­cze wyda­ne, bądź nigdy wyda­ne nie będą. Docho­dzi do tego roz­po­wszech­nie­nie nowych nośni­ków tek­stu w posta­ci e‑booków oraz publi­ko­wa­nie wła­snej twór­czo­ści-lite­rac­kiej, meta­li­te­rac­kiej – inter­net zapew­nia łatwiej­szy do niej dostęp i jest tań­szy, by nie powie­dzieć dar­mo­wy. Wyda­nie książ­ki w for­mie papie­ro­wej wią­że się z kosz­ta­mi i dużym nakła­dem pra­cy kil­ku osób, a tym­cza­sem publi­ko­wa­nie w inter­ne­cie nic nie kosz­tu­je.

To jest kil­ka fak­tów, któ­re nie­wąt­pli­wie wpły­nę­ły na zmia­ny w życiu lite­rac­kim. Z tym wią­że się rów­nież powsta­nie wir­tu­al­nej publicz­no­ści lite­rac­kiej, któ­ra zrze­sza się na por­ta­lach poświę­co­nych książ­kom (Bibio­NET­ka, Lubi­my­Czy­tać). Taki por­tal cza­sa­mi zastę­pu­je tra­dy­cyj­ny klub dys­ku­syj­ny. Użyt­kow­ni­cy zapi­su­ją się do grup tema­tycz­nych, na forach na bie­żą­co komen­tu­ją, dzie­lą się plo­tecz­ka­mi z lite­rac­kie­go świa­ta, mają swo­je pro­fi­le, na któ­rych zamiesz­cza­ją ama­tor­skie tek­sty będą­ce ekwi­wa­len­ta­mi dłu­gich kry­tycz­no-lite­rac­kich omó­wień.

Tutaj rów­nież moż­na dopa­trzyć się zmian. Nie chcę narze­kać, że praw­dzi­wa kry­ty­ka lite­rac­ka odcho­dzi już do lamu­sa i zosta­je jedy­nie w krę­gach aka­de­mic­kich, ale fakt jest fak­tem. To jed­nak wyni­ka z cha­rak­te­ru nasze­go życia, nie mamy cza­su na czy­ta­nie sąż­ni­stych tek­stów, od recen­zji ocze­ku­je się teraz lapi­dar­nej infor­ma­cji: o czym jest książ­ka, jaki gatu­nek. Kwe­stie oce­ny jako­ści fabu­ły, boha­te­rów, kon­struk­cji scho­dzą na dal­szy plan albo w ogó­le nie są poru­sza­ne. Stąd czę­sto tek­sty meta­li­te­rac­kie przyj­mu­ją for­mę zwy­kłych stresz­czeń. Z punk­tu widze­nia kry­ty­ki jest to zapew­ne nie­po­ko­ją­ce zja­wi­sko, ale prze­cież nie kry­ty­ko­wi mamy dogo­dzić, tyl­ko czy­tel­ni­ko­wi. Powsta­je zatem nowy gatu­nek, nazwij­my go sobie inter­ne­to­wą recen­zją.

Więk­szość z tych por­ta­li przej­mu­je rów­nież rolę ser­wi­sów infor­ma­cyj­nych, mamy więc w jed­nym miej­scu wia­do­mo­ści o przy­zna­wa­nych nagro­dach lite­rac­kich, wywia­dy z pisa­rza­mi, plo­tecz­ki z wydaw­ni­cze­go podwór­ka, a wszyst­ko zazwy­czaj w new­so­wej for­mie. Krót­ko i na temat. I przede wszyst­kim szyb­ko. Oczy­wi­ście, taką funk­cję nadal speł­nia­ją tra­dy­cyj­ne cza­so­pi­sma kul­tu­ral­ne i róż­ne­go rodza­ju dodat­ki do gazet, ale inter­net ma tę prze­wa­gę, że jest szyb­szy, a co za tym idzie, pro­wo­ku­je do dys­ku­sji in fla­gran­ti.

Oprócz por­ta­li lite­rac­kich, od kil­ku lat panu­je moda na posia­da­nie wła­sne­go blo­ga. Czy­tasz, więc cze­mu o tym nie pisać, tym bar­dziej, że wydaw­nic­twa coraz chęt­niej prze­sy­ła­ją egzem­pla­rze recen­zyj­ne blo­ge­rom. Nic dziw­ne­go, blo­gos­fe­ra sta­je się coraz bar­dziej zna­czą­cym i opi­nio­twór­czym miej­scem. Publi­ko­wa­nie wła­snej twór­czo­ści, obo­jęt­nie, czy są to tek­sty lite­rac­kie, czy też meta­li­te­rac­kie, ma dużą siłę oddzia­ły­wa­nia. Po pierw­sze, jest łatwo dostęp­na, po dru­gie, posty są zazwy­czaj nie­dłu­gie i speł­nia­ją zało­że­nia inter­ne­to­wych recen­zji, po trze­cie blo­gi zazwy­czaj mają swój pro­fil i sta­łych czy­tel­ni­ków, wcho­dząc na czyjś inter­ne­to­wy dzien­nik lek­tur, wie­my, cze­go może­my sie spo­dzie­wać, do tego jesz­cze nale­ży dodać, że jest to wygod­ne, gdy pró­bu­je­my się prze­bić przez las nowo­ści. A jak się prze­bić przez las blo­gów? To pro­ste, wystar­czy śle­dzić nagro­dy za naj­lep­szy blog roku itp. Zazwy­czaj wyróż­nio­ne stro­ny są pro­wa­dzo­ne przez kom­pe­tent­ne oso­by.

To w przy­pad­ku blo­gów recen­zenc­kich, ale poja­wi­ła się nowa moda – wyda­wa­nie blo­gów w wer­sji książ­ko­wej. Nie jest to moim zda­niem tra­fio­ny pomysł, bo posty czę­sto zawie­ra­ją lin­ki odsy­ła­ją­ce np. do jakie­goś fil­mi­ku umiesz­czo­ne­go na YouTu­be, czy zajaw­ki róż­nych cie­ka­wych fil­mów, muzy­kę, a pro­szę to prze­lać na papier? No jak? A prze­cież pozby­wa­jąc się tych odno­śni­ków, dosta­je­my do rąk dzie­ło nie­kom­plet­ne. Obraz­ki, fil­mi­ki, róż­ne­go rodza­ju ani­ma­cje sta­ją się w tym momen­cie kohe­rent­nym ele­men­tem tek­su, tak jak ilu­stra­cje w tra­dy­cyj­nej książ­ce.

I tak się zasta­na­wiam, czy war­to two­rzyć kolej­ny por­tal, któ­ry by gro­ma­dził czy­tel­ni­ków dobrej lite­ra­tu­ry, sko­ro tyle ich już w sie­ci jest? I myślę sobie, że war­to, bo zawsze znaj­dzie sie ktoś, kto odnaj­dzie się w pro­fi­lu takie­go por­ta­lu. Tawer­na będzie koja­rzo­na z Biu­rem Lite­rac­kim. Wydaw­nic­two już teraz ma wie­lu wier­nych czy­tel­ni­ków, widać to po fre­kwen­cji na festi­wa­lach i spo­tka­niach autor­skich, dla­te­go stwo­rze­nie dla tych osób wir­tu­al­nej prze­strze­ni, w któ­rej będą mogli wymie­niać myśli, spo­ty­kać się z auto­ra­mi, jest kolej­nym strza­łem w dzie­siąt­kę.

O AUTORZE

Magdalena Wołowicz

Urodzona w 1983 roku. Niezależna recenzentka literacka. Publikowała w „Odrze”, „Nowych Książkach”, „Zadrze”, „Czasie Kultury”. Prowadzi bloga literackiego www.kacikzksiazkami.blogspot.com. Mieszka we Wrocławiu.