debaty / ankiety i podsumowania

Najciekawsze książki czytane są pod ławką

Marcin Jurzysta

Głos Marcina Jurzysty w debacie "Być poetą dzisiaj".

strona debaty

Być poetą dzisiaj

Patrząc, jak Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki odbie­ra nagro­dę Nike, cie­szy­łem się nie­zmier­nie, prze­ży­wa­jąc to zda­rze­nie nie­mal jak oso­bi­ste, zupeł­nie pry­wat­ne doświad­cze­nie, w takim momen­cie mogą­ce być udzia­łem czy­tel­ni­ka. Ode­bra­łem ten fakt, jak­by Dyc­ki był repre­zen­tan­tem wie­lu innych auto­rów, jak­by jego wła­sny suk­ces był suk­ce­sem pol­skiej poezji w ogó­le, mimo iż cały czas mia­łem świa­do­mość, że jest to nagro­da dla tego, a nie inne­go auto­ra. Gdzieś w środ­ku delek­to­wa­łem się myślą: „Patrz­cie igno­ran­ci, nie­wier­ni Toma­sze! Włóż­cie palec gdzie trze­ba i prze­ko­naj­cie się, że to, co lek­ce­wa­ży­cie ist­nie­je i ma się dobrze!”. Lecz już następ­ne­go dnia na pyta­nie: „Co wyni­ka dla poezji pol­skiej, jej czy­tel­ni­ków oraz samych poetów z tego­rocz­nej nagro­dy Nike dla książ­ki Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go?”, odpo­wie­dział­bym tak, jak robię to teraz: nie wyni­ka z tego nic nowe­go lub wyni­ka nie­wie­le.

Poezja była, jest i będzie niszą. Dla mnie jed­nak, to wca­le nie jest jej wadą, defek­tem, ułom­no­ścią czy miej­scem wsty­dli­wym. Coraz czę­ściej docho­dzę do wnio­sku, że jest wręcz prze­ciw­nie. Egzy­sto­wa­nie w niszy może bywa uciąż­li­we, nie­wy­god­ne, bywa też fru­stru­ją­ce dla twór­ców, bada­czy, wydaw­ców, ale jest chy­ba jedy­nym natu­ral­nym – a przez to naj­zdrow­szym – spo­so­bem funk­cjo­no­wa­nia wier­szy i poetów w kul­tu­rze. Na opi­nię Woj­cie­cha Kuczo­ka, że przy­znać się dziś do bycia poetą to tak, jak­by przy­znać się, że sypia się w bun­krze na przed­mie­ściach, odpo­wiem, że wolę zatło­czo­ny i gwar­ny „bun­kier na przed­mie­ściach”, w któ­rym mogę do woli wybie­rać w roz­mów­cach i tema­tach roz­mów, niż luk­su­so­wą wil­lę w cen­trum, po któ­rej pustych i licz­nych poko­jach będę błą­kał się, bawiąc się z poeta­mi w cho­wa­ne­go. Na mar­gi­ne­sie war­to wspo­mnieć o tym, że w wiel­kich metro­po­liach świa­ta każ­dy, kto ma taką moż­li­wość, ucie­ka z cen­trum i wybie­ra wła­śnie owe przed­mie­ścia.

Jeśli „poezja ma być miej­scem na zie­mi”, to lep­sze cia­sne, ale wła­sne miej­sce, niż okre­so­wo wynaj­mo­wa­ny apar­ta­ment. Oba­wiam się, że tak „wyjąt­ko­wy dla poezji 2009 rok, w któ­rym książ­ki z wier­sza­mi domi­no­wa­ły wśród nomi­na­cji do naj­waż­niej­szych lite­rac­kich nagród w Pol­sce”, to wła­śnie tyl­ko taki apar­ta­ment, uży­czo­ny na czas okre­ślo­ny. To tyl­ko moda, któ­ra poja­wi się szyb­ko i rów­nie szyb­ko znik­nie. Ci, któ­rzy wcze­śniej odwie­dza­li „bun­kier na przed­mie­ściach”, będą nadal go odwie­dzać, a ci, któ­rzy wstą­pi­li do luk­su­so­we­go apar­ta­men­tu, uciek­ną z nie­go, gdy tyl­ko opu­sto­sze­je lub znaj­dzie się na liście adre­sów nie­po­le­ca­nych, nie­mod­nych i zuży­tych. Pozo­sta­je zatem robić swo­je, cie­szyć się chwi­la­mi try­um­fu i nie wsty­dzić wte­dy, gdy ma się wra­że­nie zepchnię­cia poza mar­gi­nes. Z dystan­su wszyst­ko się lepiej widzi i zada­je cio­sy. Owoc zaka­za­ny lub trud­no dostęp­ny – sma­ku­je naj­le­piej. Naj­cie­kaw­sze książ­ki czy­ta­ne są pod ław­ką.

O AUTORZE

Marcin Jurzysta

Urodzony 23 grudnia 1983 roku w Elblągu. Literaturoznawca, poeta, krytyk literacki, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor tomów poetyckich: ciuciubabka (2011), Abrakadabra (2014), Chatamorgana (2018) oraz Spin-off (2021) wydanych przez Dom Literatury i łódzki oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Laureat Konkursu im. Haliny Poświatowskiej w Częstochowie, Rafała Wojaczka w Mikołowie oraz Międzynarodowego Konkursu „OFF Magazine” w Londynie.