debaty / ankiety i podsumowania

Najeczki

Maciej Taranek

Głos Macieja Taranka w debacie "Być poetą dzisiaj".

strona debaty

Być poetą dzisiaj

- Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki otrzy­mał tego­rocz­ną Nagro­dę Nike!
– Kto?

Tak zare­agu­je pierw­sza, dru­ga, trze­cia, czwar­ta a nawet pią­ta oso­ba spo­tka­na na uli­cy, któ­rej prze­ka­że się tego new­sa. I jeśli taka pierw­sza, dru­ga, etc. oso­ba tra­fi­ła­by (cudem) na podob­ny komu­ni­kat, gdzieś na czter­dzie­stej siód­mej stro­nie gaze­ty, pomy­śla­ła­by, że cho­dzi o jakąś bran­żo­wą nagro­dę zwią­za­ną ze zna­ną mar­ką obu­wia. Tak więc, wyda­je mi się, że więk­szość ludzi ma „gdzieś” to wyróż­nie­nie. Cho­ciaż przed­sta­wio­na wyżej sytu­acja jest nie­co prze­ry­so­wa­na, komicz­na i absur­dal­na. Bo może jed­nak nie jest tak źle: w gaze­cie z czer­wo­nym kwa­dra­tem rekla­mo­wa­na jest nowa książ­ka Julii Szy­cho­wiak, a do nie­daw­na jej zdję­cie wid­nia­ło na bil­l­bo­ar­dach we Wro­cła­wiu, pisma dla kobiet cho­dzą­cych na wyso­kich obca­sach dru­ku­ją wywia­dy z Jac­kiem Deh­ne­lem, a gdy się wpi­sze w wyszu­ki­war­kę google sło­wo „poezja”, to wyska­ku­je oko­ło 4.290.000 haseł, zaś gdy „poeta”, to 20.900.000. Swo­ją dro­gą cie­ka­we, czy jest na świe­cie aż tylu poetów, ste­reo­ty­po­wych nauczy­cie­li języ­ka pol­skie­go w podar­tych ciu­chach, dziu­ra­wych butach, cho­dzą­cy po jesien­nych liściach z książ­ką, na przy­kład, Sło­wac­kie­go pod pachą.

Cie­ka­wi mnie rów­nież, ilu jest nauczy­cie­li pro­pa­gu­ją­cych wśród lice­ali­stów współ­cze­sną poezję pol­ską? Może jed­nak jest źle. Być poetą dzi­siaj to pójść na kon­kurs talen­tów i zostać wyśmia­nym. Albo usły­szeć od dobrej cio­ci, tej w środ­ku, że tak, masz talent, że to, co robisz może i ma sens, ale to nuda, nikt tego nie rozu­mie, a wiesz, tu jest tele­wi­zja, tu liczy się show, tu ma być cacy. Rze­czy­wi­ście, nuda. Wystar­czy pójść na wie­czo­rek poetyc­ki i posłu­chać w sku­pie­niu, i ciszy mam­ro­ta­nia wier­szy. Z dru­giej stro­ny są sla­my. Atrak­cyj­niej­sza for­ma zapre­zen­to­wa­nia publicz­no­ści swo­ich utwo­rów, wej­ście w inte­rak­cję. W USA impre­zy tego typu mają ogrom­ną ran­gę, cie­szą się wiel­kim zain­te­re­so­wa­niem, wal­czy się o mistrzo­stwo kra­ju i (uwa­ga!) są rekla­mo­wa­ne w tele­wi­zji. W Pol­sce nie ma na to szans. My podob­no poka­za­li­śmy Ame­ry­ka­nom, że oszczę­dza­nie jest popu­lar­ne. Oni poka­zu­ją nam, że takie wła­śnie jest bycie poetą. Sytu­acja jest jasna – tra­fić do ludzi, to zaist­nieć w maso­wych mediach.

Trud­no wyobra­zić sobie Andrze­ja Sosnow­skie­go udzie­la­ją­ce­go porad w śnia­da­nio­wym paśmie tele­wi­zyj­nym, Karo­la Mali­szew­skie­go w talk-show, Edwar­da Pase­wi­cza tań­czą­ce­go z gwiaz­dą na lodzie czy śpie­wa­ją­cą Mar­tę Pod­gór­nik. Sesję zdję­cio­wą Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło w gra­ją­cym chłop­cu. Rela­cje na żywo z mani­fe­sta­cji – tak. Tyl­ko nie z tych poetyc­kich. Niby inter­net jest takim medium, dzię­ki któ­re­mu moż­na się wybić. Jest masa por­ta­li, fil­mi­ków ze spo­tkań, zdjęć z wie­czo­rów. Tyl­ko czy oglą­da je ktoś inny niż ten, co na nich był i ten, co chciał być, ale nie mógł? Nie sądzę. Czy te sło­wa prze­czy­ta naczel­ny gaze­ty, pre­zes sta­cji zako­do­wa­nej w tele­wi­zo­rze pod przy­ci­skiem 1, 2, 3, 4 i wyżej? Nie. Czy wydaw­cy zaczną dołą­czać do ksią­żek pły­ty z ener­gicz­ny­mi inter­pre­ta­cja­mi tek­stów? Nie ze sztam­po­wą, pod­nio­słą melo­re­cy­ta­cją. Czy sam – auto­rze – prze­kro­czysz gra­ni­cę, jaką­kol­wiek? Tak, jeśli potra­fisz sobie to wyobra­zić. Jeśli tyl­ko spró­bu­jesz wyjść z under­gro­un­du, prze­sta­niesz dusić się swo­im wła­snym powie­trzem, upa­jać sam sobą. Pój­dziesz do tego main­stre­amu i poka­żesz – to, co robię nie jest tyl­ko cepe­lią, nie jest eli­tar­ne, ja sam nie nale­żę do eli­ty. Jeśli prze­sta­niesz cze­kać na ludzi i sam do nich wyj­dziesz.

Co wy na to?