debaty / ankiety i podsumowania

Nieczytelnicy

Paweł Sarna

Głos Pawła Sarny w debacie "Być poetą dzisiaj".

strona debaty

Być poetą dzisiaj

Jak poda­ją róż­ne ośrod­ki badań nad czy­tel­nic­twem, chęć nie­czy­ta­nia ksią­żek w naro­dzie nie ginie. Przy tym jed­nak, Pola­cy chęt­niej nie czy­ta­ją poezji niż pro­zy. Nie­czy­ta­nie poezji jest tym bar­dziej kom­for­to­we, że może być świa­dec­twem dobre­go orien­to­wa­nia się w realiach spo­łecz­nych.

Co to zna­czy przed­sta­wiać się publicz­nie jako poeta? To tak, jak­by ktoś na pyta­nie o zawód, odpo­wia­dał, że jest samu­ra­jem. Jeśli ten ktoś spre­cy­zu­je jed­nak, że tak w ogó­le to pra­cu­je w nor­mal­nym zawo­dzie, a samu­ra­jem jest w cza­sie wol­nym, wte­dy wszyst­ko w porząd­ku. Min­stre­lem, tru­ba­du­rem, poetą – bądź sobie, kim tam chcesz. Bycie poetą jest coraz czę­ściej trak­to­wa­ne jako hob­by. Chcesz sobie pisać, to pisz, ja zbie­ram znacz­ki. Sko­ro jesteś poetą, to zna­czy, że cię na to stać. Albo jesz­cze inny przy­kład. Co poeta ma odpo­wie­dzieć na takie argu­men­ty: Ludzie stu­diu­ją parę lat, żeby zdo­być zawód, a ktoś napi­sze parę wier­szy i już mówi, że z zawo­du jest poetą. Co to za zawód i gdzie tego uczą? A gdzie ogło­sze­nia „poetę na etat zatrud­nię”?

W tygo­dni­ku „Poli­ty­ka” jakoś tak w oko­li­cach ogło­sze­nia lite­rac­kiej Nagro­dy Nobla uka­zał się wywiad z pol­skim „żela­znym” kan­dy­da­tem do niej, Ada­mem Zaga­jew­skim. Na pyta­nie „Przed­sta­wia się pan: Adam Zaga­jew­ski, poeta?”, zapy­ta­ny odpo­wia­da krót­ko: „Nie, nigdy. Jeśli muszę, to mówię, że jestem pisa­rzem”. Dalej Zaga­jew­ski roz­wi­ja wątek, przy­zna­jąc, że bycie poetą, mimo iż nie jest dla nie­go wsty­dli­wym sło­wem, z żad­ną kate­go­rią spo­łecz­ną się nie wią­że. Dobrze, że Adam Zaga­jew­ski nie owi­ja w baweł­nę, dobrze też, że mówi to wła­śnie Zaga­jew­ski, czy­li ktoś, kogo pro­blem zda­wał­by się nie doty­czyć. A pro­blem przed­sta­wia się nastę­pu­ją­co – bycie poetą w powszech­nym odbio­rze nie jest zawo­dem, nie jest też spo­łecz­ną funk­cją, nie iden­ty­fi­ku­je tego, kto mówi, wpro­wa­dza tyl­ko zbęd­ne zamie­sza­nie. Jeśli fakt bycia poetą nie defi­niu­je w roli spo­łecz­nej nawet Ada­ma Zaga­jew­skie­go, to w takim razie kogo? Nie wiem.

Adam Zaga­jew­ski nie może się przed­sta­wiać jako Poeta, bo ktoś tę dumę z bycia Poetą zmar­no­wał, roz­trwo­nił. Kie­dyś poeci byli auto­ry­te­ta­mi, ale popa­dli w auto­iro­nię i nie­po­wa­gę. Dzi­siej­sza poezja sama sie­bie nie sza­nu­je, nie szu­ka wzor­ców etycz­nych. O to cho­dzi Zaga­jew­skie­mu. I tu się z Zaga­jew­skim nie zga­dzam. Nie wiem, co na pew­no wyni­ka z tego­rocz­nej nagro­dy Nike dla Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go. Wiem, co wyni­kać może. Na pew­no sama twór­czość tego poety przy­po­mi­na nie­ustan­nie, że lite­ra­tu­ra – ta wybit­na – jest czymś wię­cej niż tyl­ko hob­by. Jest ona tym, czym była. Sztu­ką. Świa­dec­twem myśle­nia o świe­cie, szu­ka­niem w nim miej­sca, choć dziś tego nie widzi nawet Adam Zaga­jew­ski. Doty­czy to zarów­no poezji, jak i pro­zy. Dobrze, że o poezji w 2009 roku zro­bi­ło się gło­śniej, bo ma ona w koń­cu więk­sze gro­no nie­czy­tel­ni­ków. Pro­blem poezji jest więc pro­ble­mem prze­wa­ża­ją­cej czę­ści spo­łe­czeń­stwa.