debaty / ankiety i podsumowania

Nieopisane bogactwo

Jarosław Jakubowski

Głos Jarosława Jakubowskiego w debacie "Poetyckie książki 2004".

strona debaty

Poetyckie książki 2004

Ujrzaw­szy listę tomi­ków, któ­re raczy­ły uka­zać się w mija­ją­cym roku, prze­ra­zi­łem się i zawsty­dzi­łem, bo pomy­śla­łem, że nowych ksią­żek mam tyle co nic. Ale po prze­glą­dzie półek nie było już tak źle – zebra­ło się tego z dwa­dzie­ścia pozy­cji. Mniej wię­cej poło­wa uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim, co by świad­czy­ło o tym, że to zna­czą­cy dziś ośro­dek wydaw­ni­czy, ale też o tym, żem leni­wy i zamiast szu­kać po księ­gar­niach i księ­ga­ren­kach, zamó­wi­łem tro­chę poezji przez Inter­net. Nie zamie­rzam wszak dzie­lić tomi­ków poetyc­kich na te z Wro­cła­wia i te spo­za, tyl­ko na te, któ­re we mnie jakoś zosta­ły i na te, któ­rym nie było to dane.

Od lat kil­ku dużą rado­ścią napeł­nia­ją mnie wier­sze Mariu­sza Grze­bal­skie­go. Wzno­wie­nie Nega­ty­wu prze­czy­ta­łem już po Dru­gim dotknię­ciu, Graf­fi­ti i Słyn­nych i świet­nych – zoba­czy­łem jak rodził się ten styl, styl życz­li­we­go zain­te­re­so­wa­nia dla świa­ta i ludzi, wyso­kich wyma­gań od same­go sie­bie, styl dżen­tel­meń­ski powie­dział­bym.

Boh­dan Zadu­ra oko­pał się w swo­im kre­to­wi­sku i nikt mu nie zagra­ża, może poza zbyt dużą daw­ką auto­iro­nii. Ale wszyst­ko jest poezja za dotknię­ciem pana Boh­da­na.

Od Kry­sty­ny Miło­będz­kiej wzią­łem sobie mot­to do jed­ne­go z wier­szy. Po krzy­ku mło­dych tro­chę ciszy robi nie­sa­mo­wi­cie dobrze. Tro­chę mnie już zaczę­ła męczyć siw­czy­ko­wa manie­ra Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, ale jej Gospel był miłą nie­spo­dzian­ką. Jakieś roz­ja­śnie­nie, polu­zo­wa­nie zaci­śnię­tych szczęk. Oto bło­go­sła­wień­stwa macie­rzyń­stwa!

Dan­ce maca­bre i inne spo­so­by spę­dza­nia wol­ne­go cza­su – praw­da, że tytuł coś­kol­wiek pre­ten­sjo­nal­ny? I taka tro­chę jest poezja Pio­tra Macie­rzyń­skie­go. W nowym tomie pod tytu­łem tfu, tfu Macie­rzyń­ski nie zawo­dzi. Nadal usil­nie wku­rza wszyst­kich (naj­bar­dziej swo­ją byłą), ale z jakim robi to znaw­stwem! W tym samym nur­cie umie­ścił­bym Tade­usza Pió­rę, któ­ry grę z języ­kiem wpraw­nie połą­czył z wysma­ko­wa­ną publi­cy­sty­ką kul­tu­ral­ną. Prze­pis jest pro­sty – ponad dwa­dzie­ścia wier­szy i butel­ka rumu.

Tomasz Różyc­ki i jego sta­cje to jak­by osob­na, szwaj­car­ska kon­ku­ren­cja, ale fakt, książ­ka czy­ta się sama. Naj­bar­dziej podo­bał mi się ury­wek o podró­żo­wa­niu kole­ją i opis wyro­bu pie­ro­gów (na smal­cu!).

Kło­pot mam z Andrze­jem Sosnow­skim, któ­re­go nie wiem gdzie zasze­re­go­wać i niech tak zosta­nie. Powiem szcze­rze – czy­ta­jąc Nouvel­les Impres­sions d’A­me­ri­que czu­łem się jak­bym był cały czas nabie­ra­ny.

Dłu­gi maj Mar­ty Pod­gór­nik to już nie było to, co Para­di­so. Może dla­te­go, że ape­tyt po tam­tym tomie mia­łem wyostrzo­ny nad­mier­nie? Nie­spe­cjal­nie prze­jął mnie tomik Skład­nia Kla­ry Nowa­kow­skiej. Gdy­bym musiał to uza­sad­nić, to bym powie­dział, że gdy­by mnie prze­jął, to miał­bym coś na jego temat do powie­dze­nia.

Podob­ne odczu­cia towa­rzy­szy­ły mi przy lek­tu­rze książ­ki Dariu­sza Suski Cała w pia­chu. Bo, jak Pod­gór­nik, wydał ją zaraz po świet­nej książ­ce, któ­ra tra­fia się raz na ileś loso­wań.

Każ­da plisz­ka swój ogon i tak dalej, ale ja nie o plisz­ce, tyl­ko o Kosie i innych wier­szach – tomie z ubie­głe­go roku i Dro­gą, książ­ce tego­rocz­nej. Auto­rem oby­dwu jest Kazi­mierz Hof­f­man, sta­ry poeta z Byd­gosz­czy. Jego zna­ki roz­po­znaw­cze to oszczęd­na, „roz­strze­lo­na” fra­za, pau­za, cisza, sku­pie­nie na szcze­gó­le, filo­zo­ficz­ny odbiór natu­ry.

Tra­fił w moje ręce tomik Szy­mo­na Babu­chow­skie­go (wyda­ny przez Towa­rzy­stwo Przy­ja­ciół Sopo­tu), Czas stu­ka­ją­cych koła­tek jego tytuł. Ktoś może nie lubić poezji ryt­micz­nej i rymo­wa­nej, a do tego moc­no zaan­ga­żo­wa­nej reli­gij­nie, ale nie moż­na przejść obo­jęt­nie obok takiej pró­by prze­ła­ma­nia mono­po­lu ślą­skiej szko­ły poezji, któ­ra opa­no­wa­ła całe poła­cie kra­ju.

A Gra­ży­na Roch­na? Poet­ka miesz­ka w Sol­cu Kujaw­skim i wyda­ła w tym roku ksią­żecz­kę Chłód z ramion zli­zu­ję. Poezja kobie­ca w kry­sta­licz­nym tego poję­cia wyda­niu. Jest ktoś cie­ka­wy ostrych ero­ty­ków ze stro­ny żeń­skiej? Pro­szę bar­dzo, oto i one.

Ste­fan Pastu­szew­ski, ten od byd­go­skie­go „Akan­tu”, wydał w tym roku (ale nie w Byd­gosz­czy) tomik tre­nów Nie ma podwór­ka. Poświę­cił go zmar­łej w 2003 roku poet­ce Mał­go­rza­cie Szuł­czyń­skiej, autor­ce m.in. książ­ki bio­gra­ficz­nej o H. Poświa­tow­skiej Nie popeł­ni­łam zdra­dy…. War­to wie­dzieć i pamię­tać.

Debiu­tant. Rocz­nik 81, uro­dzo­ny w Olsz­ty­nie, miesz­ka w Toru­niu. Woj­ciech Gie­drys się nazy­wa, a jego pierw­sza książ­ka to Ście­le­nie i grze­ba­nie (wydaw­nic­two Mami­ko). Chło­pak sko­czył w niej w dzie­ciń­stwo i dosię­gnął naj­głęb­szych jego rejo­nów. Kon­se­kwen­cja w tema­ty­ce i w for­mie, powścią­gli­wość języ­ka, rygor. To cał­kiem nie­źle jak na debiu­tan­ta, nota­be­ne młod­sze­go bra­ta też poety, Grze­go­rza.

Na koniec pyta­nie: skąd Biu­ro Lite­rac­kie wie­dzia­ło, co się sta­nie w listo­pa­dzie na Ukra­inie, że raczy­ło wydać gru­ba­śną anto­lo­gię Wszyst­kie wier­sze są wol­ne? O wiesz­cze skłon­no­ści nigdy bym Biu­ra nie podej­rze­wał. A teraz już podej­rze­wam.