debaty / ankiety i podsumowania

Okrucieństwo zdarzeń oraz chłód

Joanna Mueller

Głos Joanny Mueller w debacie "Książka 2008".

strona debaty

Książka 2008

Wska­za­nie: Rado­sław KOBIERSKI Lacri­mo­sa

Kie­dy zasta­na­wiam się, na któ­rą z ksią­żek poetyc­kich naj­bar­dziej w 2008 roku cze­ka­łam, któ­rą czy­ta­łam w naj­więk­szym sku­pie­niu, do któ­rej wra­cam naj­czę­ściej i któ­ra naj­bar­dziej zapa­dła mi w pamięć oraz – co pew­nie waż­niej­sze – w język, to przy­cho­dzą mi do gło­wy aż dwa tomi­ki, a wła­ści­wie – tyl­ko dwa. Pierw­sza z tych wszyst­ko zmie­nia­ją­cych, dotkli­wych, prze­ni­ka­ją­cych do szpi­ku ksią­żek to baw się Roma­na Hone­ta, dru­ga – Lacri­mo­sa Rado­sła­wa Kobier­skie­go. Myślę (i mam nadzie­ję), że o baw się Hone­ta będzie mówi­ło wie­le innych osób popro­szo­nych o zda­nie w spra­wie książ­ki poetyc­kiej roku 2008, dla­te­go – zgod­nie z proś­bą o wybra­nie jed­ne­go tomu – sku­pię się na Lacri­mo­sie.

Sku­pię się na Lacri­mo­sie tak­że dla­te­go, że Radek Kobier­ski – autor pię­ciu tomi­ków poetyc­kich (powie­dzia­ła­bym – tomi­ków zna­ko­mi­tych, ale czy moż­na uży­wać sło­wa „zna­ko­mi­ty” w zde­rze­niu z tak wiel­ką, wszech­ogar­nia­ją­cą język śmier­tel­no­ścią, jaką ema­nu­ją te wier­sze? Może zatem lepiej napi­szę: „autor pię­ciu pora­ża­ją­cych tomi­ków poetyc­kich”) oraz dwóch ksią­żek pro­za­tor­skich, kry­tyk lite­rac­ki, a wresz­cie iko­no­pis – wyda­je mi się jed­nym z naj­bar­dziej nie­do­ce­nio­nych współ­cze­snych auto­rów.

Lacri­mo­sa – cze­go może­my domy­ślać się już po prze­czy­ta­niu tytu­łu – to poezja kre­ślo­na naj­bar­dziej bole­sną czcion­ką, wier­ne odwzo­ro­wa­nie ostat­nich gestów, przej­ścio­wych zasty­gnięć i pierw­szych plam opa­do­wych. Kobier­ski jako poeta zawsze był cichym, ale wier­nym towa­rzy­szem umie­ra­ją­cych; tym razem jed­nak histo­ria tek­sto­wa zna­la­zła się szcze­gól­nie bli­sko doświad­czeń życio­wych, a sym­bo­licz­nym i real­nym boha­te­rem Lacri­mo­sy stał się – podob­nie jak w powie­ści Harar – Ojciec. Wier­sze, któ­ry­mi Kobier­ski mówi o doświad­cze­niu stra­ty, sta­ra­ją się zacho­wać for­mal­ny chłód i opa­no­wa­nie. Mają temu słu­żyć regu­lar­ne ukła­dy stro­ficz­ne i łagod­na ryt­mi­ka, któ­re jed­nak nie tyle koły­szą czy­tel­ni­ka do lecz­ni­cze­go, „prze­pra­co­wu­ją­ce­go żało­bę” snu, ile usy­pia­ją w nim instynkt zacho­waw­czy. Jak się bowiem oka­zu­je, czy­tel­nik to jeden z dwój­ki pasa­że­rów, o któ­rych w swo­jej innej książ­ce Kobier­ski pisał: „we dwój­kę pły­ną umar­li”, rze­ka zaś, któ­rą nas – bez­wied­nych – wie­dzie mrocz­ny prze­woź­nik, nazy­wa się Lete, rze­ka zapo­mnie­nia.

Radek Kobier­ski zaj­mu­je się – jak sam powia­da: „nie­pro­fe­sjo­nal­nie” – pisa­niem ikon i jest to, moim zda­niem, oko­licz­ność bar­dzo waż­na rów­nież dla jego poezji. Roz­pacz, sio­stra śmier­ci, nie zwy­cię­ża w Lacri­mo­sie chy­ba głów­nie dla­te­go, że każ­dy znak umie­ra­nia zosta­je przez poetę uświę­co­ny, sty­gną­ca mate­ria – sta­je się świę­tym styg­ma­tem. Zwy­kła ludz­ka histo­ria zosta­je uwznio­ślo­na do pozio­mu apo­kry­fu, a śmierć, koniecz­ność tak banal­na, że aż gro­te­sko­wa, wpi­su­je się w tło więk­sze­go pla­nu; pla­nu, któ­ry – jak iko­na – jest „nie ludz­ką ręką pisa­ny”.

Na zakoń­cze­nie – coś o czu­ło­ści, tak rzad­ko spo­ty­ka­nej w zara­żo­nych iro­nią współ­cze­snych wier­szach. Lacri­mo­sa Kobier­skie­go to tomik, w któ­rym okru­cień­stwo zda­rzeń oraz chłód, z jakim są one przy­swa­ja­ne, łączą się z nie­zwy­kłą czu­ło­ścią, z któ­rą się ten nie­zwy­kły splot opi­su­je. W wier­szu „Miej­sca, któ­re nic nie zna­czą” (będą­cym, jak mi się zda­je, pole­mi­ką z utwo­rem „Big Splash” Jac­ka Deh­ne­la) Kobier­ski pisze:

Nie ma koń­ca ani począt­ku,
Następstw i cza­sów, byłeś zawsze i będziesz.
Nie jesteś wol­ny, ale lep­sze to niż cień kosmo­su -

Pył gwiezd­ny, lód i gaz, świa­tło, kwar­ki, ato­my.
Choć i to coś poru­sza, utrzy­mu­je przy życiu.
I nawet jeśli nie wia­do­mo po co – jest tym wła­śnie czu­łość.

Myślę, że ostat­nie sło­wa są okre­śle­niem, któ­rym moż­na dotknąć sed­na zarów­no Lacri­mo­sa Kobier­skie­go, jak i samej poezji. Ta, któ­ra samej sobie może wyda­wać się niczym, ta, któ­ra dla samej sie­bie nie potra­fi nie­kie­dy zna­leźć sen­su, ta, któ­rej nie chce się nawet nie­kie­dy poru­szać, bo para­li­żu­je ją pozba­wio­ne odpo­wie­dzi pyta­nie „po co?” – jest: i tym wła­śnie jest czu­łość. Mam nadzie­ję, że zapo­wia­da­ny przez auto­ra w jed­nym z wier­szy „koniec pisa­nia” („Już nic nie napi­szę, dokoń­czę tyl­ko miłość…”) pozo­sta­nie tyl­ko zwro­tem reto­rycz­nym, a jed­no­cze­śnie (dla mnie) jed­nym z naj­pięk­niej­szych zdań poetyc­kich 2008 roku. Wie­le jesz­cze miło­ści do opi­sa­nia, Rad­ku, i tego Ci życzę („Tą wia­rą albo życiem, wszyst­ki­mi baj­ka­mi”).

O AUTORZE

Joanna Mueller

Urodzona w 1979 roku. Poetka, eseistka, redaktorka. Wydała tomy poetyckie: Somnambóle fantomowe (2003), Zagniazdowniki/Gniazdowniki (2007, nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia), Wylinki (2010), intima thule (2015, nominacje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i do Silesiusa), wspólnie z Joanną Łańcucką Waruj (2019, nominacje do Silesiusa i Nagrody im. W. Szymborskiej) oraz Hista & her sista (2021, nominacja do Silesiusa), dwie książki eseistyczne: Stratygrafie (2010, nagroda Warszawska Premiera Literacka) i Powlekać rosnące(2013) oraz zbiór wierszy dla dzieci Piraci dobrej roboty (2017). Redaktorka książek: Solistki. Antologia poezji kobiet (1989–2009) (2009, razem z Marią Cyranowicz i Justyną Radczyńską) oraz Warkoczami. Antologia nowej poezji (2016, wraz z Beatą Gulą i Sylwią Głuszak). Członkini grupy feministyczno-artystycznej Wspólny Pokój. Mieszka w Warszawie.