debaty / ankiety i podsumowania

Zawsze wolna i zaangażowana: podsumowanie

Przemysław Rojek

Podsumowanie debaty "Zawsze wolna i zaangażowana".

strona debaty

Zawsze wolna i zaangażowana

Z jed­nej stro­ny mamy tę wła­śnie deba­tę, któ­rą teraz przy­szło mi pod­su­mo­wać – a z któ­rej wyni­ka, że owszem, lite­ra­tu­ra powin­na się anga­żo­wać. Anna Mar­chew­ka, Ostap Sły­wyń­ski, Miko­łaj Bor­kow­ski powin­ność taką akcen­tu­ją bar­dzo ostro, wska­zu­jąc, że zaan­ga­żo­wa­nie i jest, i być powin­no czymś lite­ra­tu­rze przy­ro­dzo­nym – że samo myśle­nie pisa­nia jako cze­goś w peł­ni wol­ne­go od gestów spo­łecz­nej lub poli­tycz­nej przy­na­leż­no­ści loku­je się nie­le­d­wie w sfe­rze niczym nie­umo­ty­wo­wa­ne­go pięk­no­du­cho­stwa.

Andrij Lub­ka kon­sta­tu­je z więk­szym dystan­sem (nie­wol­nym od świa­do­mo­ści uczest­nic­twa w czymś nie­za­mie­rze­nie cza­sem iro­nicz­nym i auto­iro­nicz­nym), że doraź­ny kon­tekst waż­nych dla danej zbio­ro­wo­ści wyda­rzeń awan­su­je w prze­moż­ny spo­sób pisa­rza do roli try­bu­na ludo­we­go. Piotr Stan­kie­wicz – jak na prak­ty­ku­ją­ce­go filo­zo­fa przy­sta­ło – dystan­su­je się i waży racje w spo­sób jesz­cze bar­dziej meta­re­flek­syj­ny, ale i jemu bliż­sza jest pozy­cja współ­uczest­nic­twa.

Z dru­giej stro­ny – dopie­ro co zakoń­czo­na son­da, w któ­rej pyta­li­śmy czy­tel­ni­ków w spo­sób moż­li­wie naj­bar­dziej lapi­dar­ny: czy lite­ra­tu­ra powin­na się anga­żo­wać. Wia­do­mo: son­da rzą­dzi się swo­imi pra­wa­mi, ma się do dys­po­zy­cji wyłącz­nie klik­nię­cie na „tak” lub na „nie”, nie­po­dob­na cie­nio­wać wła­sne­go zda­nia, ale wyni­ki nie pozo­sta­wia­ją wąt­pli­wo­ści – spo­śród wca­le repre­zen­ta­tyw­nej ilo­ści ponad pięć­dzie­się­ciu odda­nych gło­sów, aż 76% wska­za­ło, że lite­ra­tu­ra ma być wol­na od wszyst­kie­go, co nie jest nią samą.

Czy­li jeste­śmy w punk­cie wyj­ścia… I powsta­je pyta­nie, czy w tak bar­dzo spe­cy­ficz­nej rze­czy­wi­sto­ści jak wschod­nio- i środ­ko­wo­eu­ro­pej­ska, może być w ogó­le ina­czej. Gdy­by pozo­stać na grun­cie wyłącz­nie pol­skim, to oka­za­ło­by się, że naj­waż­niej­sze dys­ku­sje meta­li­te­rac­kie roz­gry­wa­ne w dzie­jach nasze­go piśmien­nic­twa doty­czy­ły wła­śnie tego: gdzie koń­czą się gra­ni­ce lite­rac­kiej auto­no­mii, a zaczy­na­ją prze­strze­nie tak czy ina­czej słu­żeb­ne wobec pań­stwa, naro­du, spo­łe­czeń­stwa, kla­sy, płci, reli­gii.

Z jed­nej stro­ny mamy choć­by siód­mą sce­nę trze­ciej odsło­ny arcy­dra­ma­tu Ada­ma Mic­kie­wi­cza i zawar­tą tam zja­dli­wą pole­mi­kę wobec posta­wy kla­sy­cy­stycz­ne­go wyco­fa­nia oraz Legen­dę Mło­dej Pol­ski Sta­ni­sła­wa Brzo­zow­skie­go z jej wiel­ki­mi postu­la­ta­mi na nowo prze­my­śla­nych uży­tecz­no­ści i przy­dat­no­ści; z dru­giej – Con­fi­te­or Sta­ni­sła­wa Przy­by­szew­skie­go i mło­dzień­czą liry­kę ska­man­dry­tów: potęż­ne mani­fe­sta­cje nie­chę­ci wobec wszyst­kie­go, co z zewnątrz pró­bu­je decy­do­wać, o czym i jak pisać.

Nie ina­czej było po prze­ło­mie roku 1989 – buń­czucz­ne, wspo­mnia­ne we wpro­wa­dze­niu do deba­ty gesty zerwa­nia Jac­ka Pod­sia­dły czy Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go były wszak nazna­czo­ne głę­bo­ką wewnętrz­ną sprzecz­no­ścią, na któ­rą cel­nie zwra­ca uwa­gę w swej wypo­wie­dzi Mar­chew­ka: nie­chęć wobec współ­two­rze­nia nowej rze­czy­wi­sto­ści sama w sobie jest prze­cież nie­po­zo­sta­wia­ją­cym wąt­pli­wo­ści aktem poli­tycz­ne­go, spo­łecz­ne­go i świa­to­po­glą­do­we­go wybo­ru.

Potem (a wła­ści­wie rów­no­le­gle) obser­wo­wa­li­śmy tak po praw­dzie już tyl­ko róż­no­ra­kie powro­ty tego, co uwie­ra lite­ra­tu­rę spo­za niej samej: w femi­ni­stycz­nie postu­la­tyw­nych dzie­łach Manu­eli Gret­kow­skiej, Iza­be­li Fili­piak czy Joan­ny Bator, w anty­kor­po­ra­cyj­nej pro­zie Sła­wo­mi­ra Shu­ty, w gejow­skich (a raczej „cio­tow­skich”) pro­wo­ka­cjach Lubie­wa i Bar­ba­ry Radzi­wił­łów­ny z Jaworz­na-Szcza­ko­wej Micha­ła Wit­kow­skie­go, w zma­ga­ją­cych się z kon­flik­tem etno­sów powie­ściach i opo­wia­da­niach Ste­fa­na Chwi­na, Paw­ła Huel­le­go i Szcze­pa­na Twar­do­cha, wresz­cie – w „posmo­leń­skiej” poezji poli­tycz­ne­go obu­rze­nia Jaro­sła­wa Mar­ka Rym­kie­wi­cza…

Ale też zna­ko­mi­ta pro­za ukra­iń­ska, bez­sprzecz­nie jed­no z naj­waż­niej­szych obco­ję­zycz­nych zja­wisk przy­swo­jo­nych w ostat­nich deka­dach pol­skiej kul­tu­rze: kolej­ne tomy Natal­ki Śnia­dan­ko, Tara­sa Pro­chaś­ki, Juri­ja Andru­cho­wy­cza, Ser­hi­ja Żada­na – zawsze kunsz­tow­ne i głę­bo­ko samo­świa­do­me lite­rac­ko, nie dawa­ły się prze­cież czy­tać poza wyra­zi­stym kon­tek­stem kry­ty­ki sytu­acji publicz­nej u naszych wschod­nich sąsia­dów…

No i prze­cież jest też kon­tekst geo­gra­ficz­nie jesz­cze odle­glej­szy: wyda­wa­ne przez Biu­ro Lite­rac­kie od dłuż­sze­go już cza­su książ­ki, takie jak choć­by Sza­le­niec z Pla­cu Wol­no­ści Hasa­na Bla­si­ma, Zuch Edmun­da White’a czy Por­tret kobie­ty w opo­wia­da­niach dzie­się­ciu hisz­pań­skich auto­rek – wszyst­kie one wyra­sta­ją z jak naj­le­piej poj­mo­wa­nej tęsk­no­ty lite­ra­tu­ry za waż­no­ścią, któ­ra nie zamy­ka­ła­by się w sno­bi­stycz­nym krę­gu aka­de­mic­kim i kry­tycz­no­li­te­rac­kim.

Tak zatem – nale­ży się pew­nie pogo­dzić z sytu­acją nasze­go (choć – jak się widzi – chy­ba nie tyl­ko nasze­go) wybraństwa/przekleństwa, któ­rym jest nie­moż­ność unik­nię­cia nie­wy­god­ne­go cza­sem ukon­tek­sto­wie­nia… Nie­któ­rzy pamię­ta­ją jesz­cze być może z cza­sów szkol­nych przy­ta­cza­ną przez Ste­fa­na Żerom­skie­go w Przed­wio­śniu aneg­do­tę o Pola­ku, któ­ry popro­szo­ny o napi­sa­nie cze­go­kol­wiek o sło­niu, napi­sał bro­szu­rę poli­tycz­ną Słoń a spra­wa pol­ska. Tak już pew­nie pozo­sta­nie – a pisa­rzom pozo­sta­je dbać o to, by w ich bro­szu­rach zza spra­wy pol­skiej (ale też ukra­iń­skiej, kobie­cej, gejow­skiej, raso­wej, robot­ni­czej, kato­lic­kiej) wysta­wał, przy­naj­mniej cza­sem, choć kawa­łek sło­nia…


O AUTORZE

Przemysław Rojek

Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.