debaty / ankiety i podsumowania

Poetyckie książki 2004 roku

Magdalena Buchta

Głos Magdaleny Buchty w debacie "Poetyckie książki 2004".

strona debaty

Poetyckie książki 2004

Kupu­ję dużo ksią­żek (bio­rąc pod uwa­gę zaso­by stu­denc­kie­go port­fe­la – za dużo). Nie zna­czy to jed­nak, że w fer­wo­rze codzien­nych zajęć uda­je mi się je wszyst­kie prze­czy­tać, wręcz prze­ciw­nie – tyl­ko nie­któ­re książ­ki dostę­pu­ją zaszczy­tu i uzy­sku­ją prio­ry­tet nad „rze­cza­mi, któ­re prze­czy­tać się MUSI”. Na taką czy­tel­ni­czą ucztę wybie­ram wów­czas kąski pre­zen­tu­ją­ce się naj­bar­dziej ape­tycz­nie, inne muszą cier­pli­wie stać w powięk­sza­ją­cym się sta­le sze­re­gu i cze­kać do wakacji/ferii.

Wśród moich tego­rocz­nych sma­ko­ły­ków zna­la­zły się rów­nież książ­ki naj­now­sze – te z datą wyda­nia 2004. O trzech z nich chcia­ła­bym wspo­mnieć, jako że dostar­czy­ły one moje­mu ducho­we­mu pod­nie­bie­niu nader ory­gi­nal­nych wra­żeń.

MENU

Andrzej Sosnow­ski, Nouvel­les Impres­sions d’A­me­ri­que

Tru­nek spo­rzą­dzo­ny w latach 1989–91, pierw­sza degu­sta­cja w latach 90., w roku 2004 odkor­ko­wa­ny ponow­nie – przy­pra­wia o zawrót gło­wy wie­lo­ścią obra­zów i pręd­ko­ścią, z jaką po sobie nastę­pu­ją, a tak­że swo­istą echo­wo­ścią, jak gdy­by obraz zni­ka­jąc zosta­wiał po sobie reflek­sy, któ­re widocz­ne są na kolej­nej poja­wia­ją­cej się kom­po­zy­cji. Każ­da „impre­sja” dodat­ko­wo opa­trzo­na jest ilu­stra­cją o intry­gu­ją­cym tytu­le i nie­ba­nal­nym rodo­wo­dzie, ilu­stra­cją, któ­ra na pierw­szy rzut oka nie­ko­niecz­nie, nie zawsze, kore­spon­du­je z tek­stem (cza­sa­mi nie pomo­że i dru­gi rzut oka); jak na złość, przy innych tek­stach towa­rzy­szą­ca ilu­stra­cja zda­je się z kolei wręcz wyra­stać z tek­stu, two­rzyć sym­bio­zę ze sło­wa­mi – na nic więc wszel­kie kon­se­kwent­ne teo­rie tłu­ma­czą­ce taki a nie inny dobór rysun­ków.

Moim ulu­bio­nym frag­men­tem jest tekst XXXV, któ­ry wręcz try­ska życiem i soczy­stym kolo­rem, sta­no­wiąc potęż­ny kon­trast do rysun­ko­we­go żula samot­nie sto­ją­ce­go „na gra­ni­cy otę­pie­nia.”

Kry­sty­na Miło­będz­ka, Po krzy­ku

Deli­ka­tes na mia­rę nouvel­le cuisi­ne – kró­ciut­kie, nie­po­zor­ne utwor­ki, gubią­ce się nie­mal wśród papie­ro­wej bie­li, a jed­nak nie­zwy­kle ostro, wyraź­nie i dum­nie, pra­wie z krzy­kiem odci­na­ją­ce się odeń. Wywie­ra­ją olbrzy­mie wra­że­nie.

A siłę czer­pią chy­ba z poten­cja­łu – z tego, co nie powie­dzia­ne, z tego, co ota­cza sło­wa, co zosta­je po wycię­ciu krzy­ku.

podzi­wiaj sztu­kę bycia cicho

Wier­sze zawsze są wol­ne. Poezja ukra­iń­ska w prze­kła­dach Boh­da­na Zadu­ry

Kuch­nie świa­ta. Egzo­tycz­na wypra­wa w rejo­ny nie­zna­ne dotąd pol­skie­mu czy­tel­ni­ko­wi. Wspa­nia­ła oka­zja posma­ko­wa­nia innej kul­tu­ry, tra­dy­cji. Tłu­macz co praw­da pod­kre­śla, iż jest to anto­lo­gia oso­bi­sta, nie rosz­czą­ca sobie pre­ten­sji do mia­na repre­zen­ta­tyw­nej, nie­mniej jed­nak zarów­no roz­pię­tość wie­ko­wa poetów (rocz­nik 1930 – 1978), jak i róż­no­rod­ność utwo­rów – tak pod wzglę­dem for­my, jak i tre­ści – two­rzą spek­trum, któ­re poka­zu­je – to nic, że może nie wyczer­pu­ją­co – jaka jest ukra­iń­ska poezja.

Pro­wa­dzi nas ta poezja to na bez­kre­sne pust­ko­wie, to do cen­trum metro­po­lii; to w miło­sny uścisk, to znów na bary­ka­dy. Spo­glą­da­my – fra­pu­ją­ce doświad­cze­nie – na Ukra­inę oczy­ma ukra­iń­skie­go emi­gran­ta w Nowym Jor­ku; mamy oka­zję – fra­pu­ją­ce tym bar­dziej – omieść ukra­iń­skim wzro­kiem nasz wła­sny kraj. Kra­kow­skie obwa­rzan­ki napraw­dę wyglą­da­ją wte­dy ina­czej.

Do tego rewe­la­cyj­ne rysun­ki Ole­ga Der­ga­czo­wa. I może tyl­ko poetek za mało.

W świe­tle naj­now­szych wyda­rzeń spe­cjał ten naj­le­piej oczy­wi­ście czy­tać zagry­za­jąc poma­rań­czą…

Mam nadzie­ję, że po zapo­zna­niu się z powyż­szym menu, nie­je­den sma­kosz sku­si się na te pysz­no­ści, tym bar­dziej, że jesz­cze świe­żut­kie i gorą­ce!